Leo spojrzał po towarzyszach. - Mimo iż najchętniej obejrzałbym zmagania w błocie tych dwóch, to jednak chyba nie mamy czasu na pierdoły, ani tym bardziej ochoty na rozwiązywanie problemów całego świata, a bab z wścieklizną macicy w szczególności. Jeśli nie potrafią sobie same poradzić to niech zwycięży lepsza. Jeśli zaś o nas chodzi, to może byśmy zajęli się własnymi sprawami i wylizali rany. Najemnicy, co prawda oczekują naszej pomocy, ale już raz próbowali zdybać mnie od tylca, więc nie będzie mi ich specjalnie żal. Poza tym to ja mam mapę, a nie oni.
Spojrzał na walczące. - Jeżeli nie potraficie być przydatne, to przynajmniej nie utrudniajcie. Jesteśmy jedyną szansą, aby wasz spór nie był bezprzedmiotowy, więc może byście wszyscy przestali zabawiać się w półsłówka i pierdolenie jakichś smutów, tylko wyłożyli jak dziecku o co właściwie chodzi. Czyż to nie byłoby piękne signoras? Ludzie którzy wiedzą dlaczego ktoś próbuje ich zabić. I kim właściwie jest ten ktoś, co bardziej istotne. |