Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2011, 12:48   #61
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Niechciane łzy napłynęły do oczu Leiko i w mrugnięciach uczepiły się rzęs.
Rzadko kiedy płakała, raczej w wyjątkowych sytuacjach, kiedy coś takiego mogło jej pomóc w wyższym celu. Tym razem przyczyny były różne. Wprawdzie dopadła ją trwoga, ale owe łzy zostały bardziej z niej.. wyciśnięte, w pełnej dosłowności. Jej krtań była prawie miażdżona odcinając dopływ tlenu do organizmu oraz pozbawiając możliwości wydobycia z siebie głosu spomiędzy niespokojnie rozchylających się warg.
Miała nie wierzgać? Bez ruchu, bez słowa jednego przyjąć los jaki dla niej wyznaczyła ta plugawa istota? Naturalnym było, że nie zastosowała się do jej prośby.. bo któż przecie byłby w stanie zachować spokój w takim momencie? Może nie kopała, a wicie jej wiotkiego ciała zdawało się tylko zacieśniać dłonie na jej szyi, acz mimo to nie pozostawała uległa. Palce odruchowo zaciskała na duszących ją dłoniach starając się je odgiąć od siebie i dopuścić do swych płuc jakże życiodajne powietrze. Jednak Sumiko odznaczała się nienaturalną siłą dzięki której jej stalowy uścisk pozostawał nieporuszony, a dalsze, kurczowe próby jego rozluźnienia prędzej czy później zakończyłyby się wyłamaniem długich palców Maruiken.
Aczkolwiek początkowa panika traciła na swym znaczeniu i działaniu, stopniowo przyczyniając się do rozjaśniania umysłu kobiety. Jak zimna woda z wiadra z impetem wylana na głowę, tak samo stan zagrożenia wprawiał myśli w jaśniejsze i bardziej precyzyjne funkcjonowanie w poszukiwaniu sposobu wyrwania się z opresji.

W szamotaninie pukiel włosów zwyczajowo zasłaniający jedno oko Leiko popadł w nieład, dzięki czemu nienawistne ślepia kreatury skrzyżowały się w pełni ze szklącym spojrzeniem łowczyni. A bynajmniej Sumiko nie zobaczyła tam tego, czego by się spodziewała zastać u jednej ze swych ofiar. Tego rozkosznego przerażenia rozszerzającego źrenice , w których błyszczącej czerni, tam głęboko bardzo i ledwo dostrzegalnie zaczyna powoli gasnąc życie. Tego smakowitego widoku ciała jeszcze wijącego się w jej dłoniach, ale już niedługo mającego zawisnąć w nich bezwładnie…
Wiecznie oscylujące pomiędzy piwną, a pomarańczową barwą oczy skradły trochę blasku z kagankowego płomienia dodając do nich jeszcze złocisty odcień. Potęgowało to wrażenie zradzania się w nich czegoś obcego, czegoś niepokojącego. Zbliżało się z ich czeluści kotłując ze sobą koloryty tęczówek na podobieństwo płynnego złota lub piasków pustyni, w których bezkresie tak łatwo było się zagubić. Chwytały roztrzaskując wolę przeciwnika i nie pozwalały odwrócić wzroku. Nieprzerwanie wciągały w ich otchłanie potworną gospodynię pewną swej przewagi jak i kruchości śmiertelnej kobiety, a nieświadomej tego drapieżnika kryjącego się w Leiko. Drapieżnika łączącego w sobie cechy wielu, a przez to będącego tak zabójczym i dla niepoznaki czającego się w ciele jakże filigranowym. Zamanifestował swoje rozbudzenie i obecność zwężeniem źrenic łowczyni w pionowy sposób iście przywołujący na myśl węże.




Cały proces trwał niewiele jak sekundę, aby zaskoczyć końcowym efektem.
Ryk charkotliwy rozległ się w pokoju. Ryk, którego nijak nie dało się przypisać zarówno do nadobnej postaci Leiko, jak i smukłej Sumiko. Ale to właśnie ona go z siebie wydała, a raczej ohydny potwór kryjący się za pozornie niewinnym kobiecym obliczem. W jego odczuciu przyjmującego na tych kilka chwil rolę zwierzyny pochwyconej w potrzask tymi oczami, błysnęły one nagle jasnością godną dwóch małych, bezlitosnych słońc. Oślepiły i cierpienie sprawiły tej bestii nienawykłej do wystawiania się na działanie światła, a to z którym miała właśnie do czynienia było jeszcze wielokrotnie mocniejsze i bardziej rażące niż dzienny blask, jak gdyby prosto w ognistą kulę się zapatrzyła. Wynikły z tego paskudny grymas wykrzywił twarz gospodyni, która w tym swoim starczym wręcz ryku wypuściła z ust odór niczym bagienny opar skazujący na męki zmysł węchu łowczyni. Nie puściła jej, ale powodowana nagłymi eksplozjami rozbłysków przesłaniającymi jej wzrok oraz bólem temu towarzyszącym instynktownie poluźniła uścisk. Niedoszła ofiara wykorzystała okazję i płynnym ruchem strzepnęła jeden z rękawów, co zaowocowało pojawieniem się sztyletu w jej dłoni. Wyprowadzone cięcie było błyskawiczne , acz zaledwie powierzchowne. Ostrze przecięło materiał kimona Sumiko powyżej pasa i płytko zagłębiło się w jej ciele. Ale nie popłynęła krew. Ani czerwona ludzka, ani też ta w konsystencji i wyglądzie przypominająca smołę. Z rany popłynęła zielonkawa ciecz podobna do żywicy, a rozcięcie odsłaniało gnijącą skórę, jak gdyby kobietę trawił trąd.
Oślepiona oraz zaskoczona tym ruchem puściła dziewczynę i odskoczyła oddalając się od groźby bycia dotkliwej zranioną, sama Leiko zaś zatoczyła się w przeciwnym kierunku. Gdyby nie ciemność rozjaśniana księżycowym blaskiem wkradającym się przez okna, to na jej szyi dostrzegalne byłyby jeszcze świeże, czerwone ślady po zaciskających się na niej szponiastych palcach poczwary. Uciążliwa walka nie tyle o niemiłosierną potrzebę ubicia demonicznego pomiotu, co o każdy jeden kolejny, upragniony łyk powietrza i chęć przeżycia odbiła na niej swe piętno. Nie było ono głębokie, pozostawiające ślad na jej duszy, acz wystarczająco zaburzyło jej wygląd na ogół zahaczający o dokładność w każdym drobiazgu. Materiał kimona zsuwający się z ramion i niebezpiecznie powiększający dekolt nie był gestem zaplanowanym, a jedynie tworem mnogich gwałtownych ruchów jakie wykonywała będąc duszoną. W tym wszystkim migająca czasem czerń halki ratowała ciało przed przekroczeniem granicy obnażenia i nieprzyzwoitego ukazania czegoś więcej niż nagość jeszcze ocierającą się o względną gustowność. Przewiązane zaś w talii obi szczęśliwe trzymało w ryzach ten cały sponiewierany całokształt kobiecy, która ni miejsca, ni czasu, ni uwagi nie miała wystarczająco, aby zadbać o swą prezencję bądź pamiętać o zawstydzeniu.

Oszołomiona Sumiko zagradzała jej jedyne sensowne wyjście z pokoju, zaś wspomnienie jej uścisku było jeszcze nazbyt bliskie, aby Maruiken miała pozostać z nią znowu sam na sam w niewielkim pomieszczeniu. Pamiętała szybkość z jaką rzuciła się na nią i czuła też dotkliwe jej niewyobrażalną siłę, a były to cechy z którymi samotnie nie mogła igrać w otwartej walce. Tylko kwestią sekund było nastąpienie kolejnego skoku kreatury, a świadoma już niektórych sztuczek jakie jej ofiara posiadała w rękawie mogła już nie dać kolejnej szansy na ucieczkę. Skoro drzwi były dla niej niedostępne, bo nie miała zamiaru zmniejszać odległości pomiędzy nimi, to Leiko zmuszona była zaimprowizować. Ni razu jednego od wkroczenia do wioski nie pozwoliła sobie zostać bez broni, więc i teraz u jej pasa zaczepiona była parasolka, a dłoń po schowaniu sztyletu w zamian sięgnęła po wakizashi.




Nie zaatakowała jednak Sumiko. Skośnie poprowadzone ostrze rozpłatało papier w dużej mierze tworzący ścianę oddzielającą będącą dotychczas w pułapce łowczynię od przylegającego pokoju. Najpierw ręką, a potem całym swym ciałem rozszarpała naruszone tworzywo, kiedy z impetem postanowiła się przez niego przebić.
W nowym miejscu nogi na moment sprzeciwiły się woli kobiety, gdy drewniane zęby geta choć nastąpiły na podłogę, to natrafiły na coś ją od nich oddzielającą cienką warstwą. Poślizgnęły się nań pozbawiając kroki rytmu. Łapiąc równowagę wsparła się wolną dłonią o najbliższą niej ścianę, ale i tam opuszkami poczuła coś o fakturze odbiegającej od papieru czy drewna. Szorstkość była myląca, albowiem gdzieniegdzie lub przy mocniejszym nacisku była wyczuwalna nieprzyjemna lepkość. Leiko cofnęła pośpiesznie rękę od makabrycznych zdobień jakie na ścianie wykonała czyjaś krew. I nie tylko na tej jednej. Po uważniejszym rozejrzeniu okazało się, że całe pomieszczenie wyglądało jak rzeźnia. Chociaż nie było nigdzie ludzkich ciał, a przynajmniej ich większych i łatwiejszych do rozróżnienia części, to ślady zakrzepniętej krwi i strzępki ubrań wskazywały na wyjątkowo złe zakończenie pobytu w wiosce.
Poczuła jak gorycz podburzona tym odkryciem oraz obrzydzeniem i strachem pragnącymi zawładnąć chłodnym umysłem podrapała ją w gardle chcąc się wydostać na zewnątrz. Czym innym było czyjeś zagrożenie, śmierć kogo innego choćby najbardziej brutalna, a czym zgoła odmiennym bycie samą postawioną w takich nieprzychylnych okolicznościach, czującą zimny dreszcz grozy sunący kręgosłupem. A choć było to upiorne doświadczenie, to kazało Leiko mieć się na baczności, ni na moment nie dać się pokonać słabościom. Wszak była zabójcą takich pokrak, a ta tutaj była chytrym wyzwaniem… które stało się osobiste, gdy tylko kreatura zamarzyła o przywłaszczeniu sobie jej cennej skóry.
Ze stanowczością przełknęła zbierającą się żółć. Uniosła rękę i dłonią w długim rękawie kimona zasłoniła swój nos oraz usta broniąc się przed smrodem rozkładu resztek ludzkiego ciała oraz krwi tworzącej ciemne plamy na podłodze i ścianach. Zamknęła bramy umysłu przed paraliżującym ruchy lękiem i podjęła spacer przez tę scenę mordu, aby i w przeciwległej ścianie utworzyć sobie przejście.
Co zaś się tyczy kolejnego pokoju to wcale nie zaprezentował się lepiej. Wszystko składało się na obraz tego co się wydarzyło z innymi gośćmi tej gospody.. i co dzisiaj mogło pozostać po ich grupce. Nie biegła, ale sunęła przed siebie dość żwawym krokiem pchana zarówno chęcią opuszczenia tego miejsca, jak i niepokojącą wizją potworzycy mogącej ją ponownie zaatakować z każdej strony. Czasem omijała leżące na podłodze zbitki bliżej niezidentyfikowanych pamiątek po osobach tutaj niegdyś goszczących, ale generalnie to starała się nie rozglądać zbyt uważnie w około.

Delikatna ścianka ostatniego opustoszałego pokoju ustąpiła pod wpływem naporu ze strony Leiko, jak i wspomagającego go wcześniejszego cięcia wakizashi. Papier rozerwał się wypuszczając ją z pomieszczeń rzezi, których zapach i ciągłe wspomnienie bycia pozbawianą oddechu wywoływało pokasływanie tłumione rękawem zakrywającym jej wargi. Zza niesfornie opadających na twarz pukli włosów wychynęły oczy, a dłoń zaciskała się na rękojeści krótkiego miecza, będąc w pełnej gotowości wyrządzić krzywdę pierwszemu napastnikowi jaki się zbliży.
-Yasuro-san – nie krzyczała starając się zachować opanowanie, chociaż wypowiedziane przez nią imię samuraja zadrżało lekko, gdy płuca jak gdyby chcące się teraz nacieszyć powietrzem, raz po raz w szybszym tempie przyprawiały usta o rozchylanie się i jego spragnione łapanie.
A Yasuro...nie był sam. Dwie pokraczne sylwetki yata-garasu leżały na podłodze i kopały ziemię w przedśmiertnych drgawkach. Kolejny właśnie upadał na ziemię brocząc posoką. Pozostałe otaczały młodego samuraja próbując go osaczyć.
Ale nie było to takie łatwe, Dasate Yasuro najwyraźniej potrafił biegle władać kataną. A jego styl, jego postawa kogoś Leiko przypominała.




Kojiro.. podobieństwo do wyważonego, pełnego niezachwianego spokoju sposobu walki ronina i jego wyczekiwania na odsłonięcie się przeciwnika było uderzające. I zastanawiające, więc nie było sposobu, aby przeszło bez echa i popadło w zapomnienie u tej kobiety. Jednakże zgłębianie tego zjawiska musiało poczekać na bardziej przyjazne chwile, tak jak i próby rozwikłania skomplikowanej natury tamtego zuchwałego, acz jakże intrygującego mężczyzny.

Tymczasem bliżej znajdujący się młodzieniec zerknął w kierunku głosu wołając nerwowo.- Leiko-san, czy ci nic nie jest ? Wiesz co się stało z resztą?
Ciche kroki, które Leiko słyszała tuż za sobą, świadczyły, że Sumiko nie odpuściła sobie łowów na jej skórę.
-Nic, ale to zaraz może się zmienić – widok znajomej twarzy, choć otoczonej zgrają mniej lub bardziej martwych stworów, przywołał cień ulgi na licach kobiety. Ale zaraz umknął robiąc miejsce wpierw dla skupienia , a potem dla czujności zauważalnej w ściągnięciu brwi. Obróciła się lekko wpatrując się w mrok dopiero co opuszczonego przez siebie pokoju i przyglądając się co bardziej podejrzanym jego cieniom. Słowa swe kolejne dalej kierowała ku Yasuro wierząc, że należy mu się wyjaśnienie choćby pokrótce zdarzenia i związanego z nim niebezpieczeństwa -Najwyraźniej duch z Twojej opowieści wybrał postać naszej gospodyni żądnej posiadania mej skóry. Zaskoczyła mnie, lecz zdołałam tutaj uciec. Jednak..
Zamilkła nasłuchując. Stała pomiędzy jednymi kreaturami skutecznie odwracającymi uwagę pewnie także i innych jej towarzyszy od głównego, zbliżającego się z drugiej strony zagrożenia.
-To demon potężniejszy od tych poczwar i od oni w Nagoi, zarówno walka z nim w pojedynkę jak i ciągła ucieczka na niewiele mi się zdadzą – dopowiedziała i mając zamiar wyeliminować z gry problematyczne yata-garasu, wybrała sobie plecy jednego z nich jako swój cel.
Potworek był zaskoczony. Nie spodziewał się... Nie spodziewał się ataku. Nie spodziewał się, że Leiko jeszcze żyje. Była wszak zdobyczą jego pani. Zdobyczą, której każdy fragment skóry był ważny. Pani byłaby niezadowolona, gdyby w walce oszpecono jej piękny skarb. A chociaż jego aktualna właścicielka nie kryła się i otwarcie mówiła do swojego kompana, to.. to nie powinno jej tu być. Ich celem byli mężczyźni, którymi mogliby się pożywić. Kobiety nie powinno tu być..
Dlatego takie zdziwienie rozszerzyło wyłupiaste oczy pokurcza, gdy zezował nimi na ostrze sterczącego z jego wątłej klatki piersiowej. Przeciął powietrze swoją kamą i zacharczał starając się wyrwać, jednak kobieca dłoń zacisnęła się na jego wykręconym ramieniu. Palce weń wpiła skutecznie uniemożliwiając wykonywanie gwałtowniejszych ruchów i mocniej nabiła wychudzone ciałko na krótki miecz. Jego rękojeść leniwie przekręcała, na co w odpowiedzi usłyszała bulgotliwy odgłos, kiedy gardło jej przeciwnika wypełniała ciecz z poranionych trzewi.
Samuraj zaś natarł na stworka uzbrojonego w yari, by podbić czubkiem katany grot włóczni. Poziome cięcie miecza chwilę później rozpłatało brzuch yata-garasu. Potworek pisnął chwytając się za brzuch, a Leiko poczuła jak siniaki i otarcia na jej szyi szybko się goją. Jej oko pochłaniało energię życiową owych umierających oni. Yasuro chwycił umierającego stwora i pchnął w stronę jego towarzyszy, torując sobie drogę do drzwi. Odezwał się do dziewczyny, mówiąc gorączkowym tonem głosu.- Musimy więc przebić się do moich bushi i pozostałych łowców. Za mną Leiko-san.
-Hai, Yasuro-san. Ale musimy być ostrożni – mruknęła i szarpnięciem uwolniła swe wakizashi z przebrzydłej kreatury, która pozbawiona tego wsparcia padła ciężko i bez życia na podłogę. Następnie odsunęła się od drgającego truchła i lawirując pośród pogrążonych w zamieszaniu niedobitków yata-garasu dopadła do mężczyzny by wraz z nim opuścić pokój.

To był dobry pomysł, a nawet już któryś z kolei podjętych tej nocy. Zadaniem Yasuro było sprowadzenie ich trójki do zamku całych i zdrowych, a sądząc po jego sumienności to i przy ataku ze strony oni nie mógł sobie pozwolić na pozostawienie kogoś z nich. Tak, to był dobry wybór z tym przedostaniem się akurat do jego pokoju. Nie była pewna pozostałych łowców, czy tak przypadkiem zupełnie jeden z drugim konkurencji nie chciałby zlikwidować. Zaś ich dowódca w tej podróży ze swoim oddaniem sprawie i niebywałymi umiejętnościami w posługiwaniu się kataną jawił się Leiko jako osoba, która nie zostawiłaby jej na pastwę Sumiko. A to oznaczało, że był przydatny i obecność Yasuro zwiększała szanse przeżycia do rana. Winą za jego nerwowość obarczała przebywanie w położeniu wręcz wyjętym z jakiego koszmaru, z którego demonicznymi marami samuraj mógł się jeszcze nigdy nie spotkać i to był brutalny pierwszy raz. Niewątpliwie fascynującym musiało być słuchanie opowieści łowców o ich dzielnych polowaniach na krwiożercze oni..
Jednakże mało kto ze słuchających pragnąłby osobiście znaleźć się w samym środku tej walki o przetrwanie. A chociaż Leiko nie była nowa w tym fachu to.. nie mogła sobie zlekceważyć tutejszej zwierzyny z powodu jej złudnego śmiertelnego wyglądu. Kto jak kto, ale ona po tamtych kilku chwilach już wiedziała, że ignorancja byłaby głupotą.
 

Ostatnio edytowane przez Tyaestyra : 19-05-2020 o 00:28.
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem