Wątek: [DnD] Mag
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2011, 21:54   #33
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Prace przebiegał szybko. Davlamin wynajął tych robotników co poprzednio i wszystko szło ładnie. Jego prywatna siedziba piękniała, a układy z Duncanem i Richandrem był coraz lepsze dla wszystkich. Ktoś jednak miał wręcz odwrotnie. Zanril Songsteel pół-elf kapłan rządził miastem już od wielu lat. Był nazywany "Błogosławionym" i słusznie. Bogowie naprawdę dwukrotnie interweniowali w jego życie. Teraz jednak coś było nie tak. Jakby w mieście ktoś go nie lubił. A przecież zrobił tyle dobrego. Mniejsze podatki, więcej straży, zwalczył pare naście grup przestępczych i wiele, wiele innych. A teraz? Zginął Yengold, znaleziono go za pomocą magii. Zgłoszono jego zniknięcie, więc Zanril poświęcił dużo czasu by go odszukać. Cóż, znalazł parę jego części. Nie żeby go lubił, ale podejrzewał Rincharda o te całe zajście. Otóż przejął jego interes.

Nie omieszkał złożyć mu wizyty i to osobiście. Miał papiery, w tym jeden podpisany wraz z niejakim Davlaminem Milnerem.
- Kimże jest ten... Davlamin?
- To mój współpracownik. Nawiązałem z nim znajomość parę lat temu. Po śmierci Yengolda jako, że to mi zapisał swoje interesy, nawiązałem z nim współpracę.
- Tego samego dnia którego zniknął Yengold? Na to wskazuje data.
- Emmm, tego samego? Niemożliwe.
- Możliwe, jesteś pewien tego Davlamina? Wiem Rinchardzie, że ciężko pracowałeś i nigdy nie działałeś przeciw prawu, ale czasami jesteś zbyt ufny. A więc?

Rinchard był niespokojny, rzadko się to zdarzało. Może postąpił zbyt pochopnie z tym magiem. Ale złożył mu obietnice. Yengold dostał to na co zasłużył.
- Tego samego dnia czy nie, wszystko jest zgodne z prawem.
Normalnie spokojna, wiecznie młoda twarz władcy Waterdeep była teraz naburmuszona.
- Zabójstwo nie jest zgodne z prawem. Fałszowanie dokumentów, w tym testamentu nie jest zgodne z prawem. Jeśli popełniłeś przestępstwo, dowiem się o tym. - Spojrzał Rinchardowi głęboko w oczy i wyszedł, a za nim orszak najlepszych strażników w mieście.

Duncan był spokojny. Może i stracił trzy zęby, ale miał spokój z kasą. Davlamin był sprytny i słowny, zarabiał kasę za niego a staruszek cieszył się wspomnieniami z dawnych awanturniczych lat. Zastanawiał się czy nie zapoznać swojej córki z Davlaminem i nie zapewnić swojemu rodowi godnego potomstwa, ale myśli ta przerwała nieoczekiwana wizyta Zanrila, arcykapłana Helma, który trzymał pieczę nad miastem.
- Wita Duncanie
- Witaj Błogosławiony. Co cię do mnie sprowadza.
- Zapytał stary szlachcic i podszedł do baru
- Nie przyszedłem tu by pić, chcę cię zapytać o Davlamina. Twojego młodego współpracownika.
- A tak. Co dokładnie chcesz wiedzieć?
- Zabił twoich ludzi a ty nie wniosłeś oskarżenia, kłamałeś że to nie on, mimo, że byli świadkowie. Pobił cię. Groził cię? Nałożył glejt? Mogę to zdjąć, mogę się nim zająć. Jesteśmy przyjaciółmi, razem podróżowaliśmy, czemu do mnie nie przyszedłeś z tym?

Duncan się zmieszał. Nie chciał wydawać Davlamina. I nie zrobił tego.
- Moi ludzie zostali zabici przez bandytów. Davlamin mi pomógł po tym jak mnie zabili, świadkowie nigdy wcześniej nie widzieli walki. Byli przerażeni krwią i przemocą. Mogło to dziwnie wyglądać, ale jego towarzyszka mnie przecież uleczyła. Czy to ma być napaść?
Arcykapłan podszedł bliżej do Duncana.
- Co do jego towarzyszki. To mroczna elfka. Nie pomyślałeś, że sprała mu mózg, albo go uwiodła. Wiesz co drowy potrafią w sprawach seksualnych. Teraz jest miły i słucha jej by zdobyć twoje zaufanie, a potem? Armia mrocznych elfów nas zaleje.
- Och daj spokój. Słyszałeś o tym, jak mu tam? Drizzt Do'Urden? Nie on jeden jest takim drowem.
- Widzę, że będziemy mogli porozmawiać gdy przejrzysz na oczy. Złoże wizytę temu twojemu, przyjacielowi.

Zbliżał się wieczór. Davlamin, Neeshka patrzyli jak prace nad wieżą dobiegają końca. Wtedy też usłyszeli za sobą kroki wielu zbrojnych. Jeden, idący na przodzie szczególnie się wyróżniał.
Około dwudziestu najlepszych strażników, kobiet i mężczyzn różnych ras otoczyło Davlamina i Neeshkę. Zabijacz czuł, że kula ognia zabije jego szefa i szefową niż zrobi coś tym typom.
- Davlaminie Milner. Jestem Zanril Songsteel, władca tego miasta. Na mocy praw nadanych mi przez Helma i mieszkańców Waterdeep, aresztuję ciebie i twoją towarzyszkę do czasu wyjaśnienia sprawy zabójstwa Yengolda Jergera, oraz fałszerstwa testamentu wyżej wspomnianego.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline