Novigrad jest miastem wielkich możliwości, wielkich pokus, stolica świata. Novigrad cuchnie, dosłownie, trzydzieści tysięcy mieszkańców, bez przyjezdnych, przyjezdnych pewnie drugie tyle, każdy się poci, każdy cuchnie, smród wisi w powietrzu. Miasto, Ginnar nie cierpiał miast. Smród, zaraza, rasizm, wysokie ceny i tfu, tfu straż miejska.
Ginnar swe kroki skierował do krasnoludzkiej kuźni, swojego topora i kolczugi powierzyłby żadnemu człowiekowi, ani elfowi. Topór miał być zaostrzony a w kolczudze miały być usunięte wszystkie usterki które przeoczył ludzki kowal który miał ją ostatnio. Wtedy Ginnar szybko potrzebował ochrony, a człowiek był jedynym kowalem w okolicy. Podobno dobrym, ale nawet podkowy które wykuł nie były dobrej jakości.
Następnie krasnolud poszedł do karczmy, napił się piwa, pogadał z innymi rodakami, powiedział gdzie znalazł pracę, pograł trochę w gwinta. W doborowym towarzystwie nawet nie zauważył jak minął czas jego wolności. Wynajął sennik, choć było go stać na pokój z łóżkiem, Ginnar nie lubił spać na łóżku, później nie mógł przyzwyczaić się do spania w drodze.
Następnego dnia krasnolud odebrał swoje rzeczy od kowala i ruszył do budynku kompanii. Robota czekała. |