Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2011, 02:19   #19
Blackvampire
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Górnikowi coraz mniej podobało się to miejsce. Nigdy w życiu nie miał okazji oglądać tylu szumowin i dziwek stłoczonych w jednym miejscu jak pszczoły w ulu. Większość życia spędził w górniczej osadzie na terenach Wissenlandu. Może nie było to wielkie miasto, ale wiodło się tam ludziom całkiem nieźle. Zawsze jest zapotrzebowanie na różnorakie kruszce. Dlatego też robota górnika nie należała do prac słabo opłacanych, szczególnie jeśli ów górnik musiał pracować w miejscach narażonych na ataki orków czy innych paskudztw.

Na dodatek kleiły się do niego miejscowe kurewki, uroda to one nie grzeszyły, choć temu się akurat nie dziwił. W takim miejscu znalezienie pięknej kobiety graniczyło pewnie z cudem. A jeśli nawet posiadali tu jakieś ładne i przede wszystkim zdrowe kurtyzany, to z pewnością były już dawno zarezerwowane dla tutejszych "grubych ryb". Reszta musiała zadowalać się ochłapami.

Eckhardt spojrzał krzywo na barczystego mężczyznę nakłaniającego ich do hazardu. To na pewno był jakiś kanciarz, który posiadał oszukane kości czy oznakowane karty. Nie lubił hazardu, słyszał jaki może okazać się niebezpieczny. Słyszał nieraz plotki o tym jak ludzie przegrywali całe swoje majątki i później z niczym umierali w rynsztoku. Nie chciał podzielić ich losu. Wiedział, że pokusa hazardu może złamać jego wole i dlatego też nie chciał nawet próbować.

W końcu grupa dotarła do karczmy prowadzonej przez niziołki. Ich mały towarzysz szybko odnalazł z nimi wspólny język. Brzmiał dosyć dziwnie, ale Zweistainer się tym nie przejmował. Zasiadł przy tym stoliku gdzie reszta i zamówił piwo. Zrobił głęboki wdech a zapach kiełbas wdarł się do jego nozdrzy. Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo jest głodny. Postanowił do piwa zamówić coś taniego, ale według niego odpowiednio sycącego, do jedzenia.

Kiedy odezwali się jego towarzysze z propozycją udania się do twierdzy, mężczyzna zmierzył ich wzrokiem drapiąc się po brodzie.
-Pewnikiem trzeba jakowejś pieczęci czy innego glejtu aby się tam dostać. Każdego to tam raczej nie wpuszczają.- upił solidny łyk piwa po czym wierzchem dłoni starł piane z brody i ust.
-Ale spróbować zawsze można....-
Tu spojrzał na milczącego krasnoluda. Z początku chciał coś powiedzieć bo otworzył gębę, ale chyba zwątpił i po prostu upił kolejny łyk piwa.
-Praca w kopalni nie jest zła....a w krasnoludzkiej kopalni pracować to zaszczyt. Ale oni ludziom raczej nie pozwalają.- po chwili kontynuował
-Po prawdzie to nie znam ja się na wielu rzeczach po za górnictwem. Żołnierzem nie jestem, a do uczonego mi jeszcze dalej.-
Ugryzł kawałek chleba, który mu przyniesiono po czym zabrał się za konsumowanie kaszy.
 
Blackvampire jest offline