Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2011, 08:21   #130
Epimeteus
 
Epimeteus's Avatar
 
Reputacja: 1 Epimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znany
Sorg weszła do karczmy trzymając delikatnie swoje małe znalezisko w dłoni. Przeszła przez główną izbę i pospiesznie wbiegła schodami na górę. Tym razem nie zatrzymała się przed drzwiami, ujęła klamkę w dłonie i już po chwili zamykała drzwi pokoju. Blask z dopalających się w kominku szczep drewna oświetlił jej drogę do łózka. Podeszła do niego powoli i położyła zwierzątko delikatnie na poduszce. - Poczekaj tu chwilkę, aż zapalę świeczkę, aby było jaśniej. - szepnęła do niego. Podeszła do stołu i skrzeszając płomień zapaliła znajdujący się na nim ogarek. Ujęła go w dłonie i odwracając się parsknęła śmiechem widząc, jak jej nowy “przyjaciel” z zainteresowaniem obwąchuje nos śpiącego Kalela.
- Tylko go nie dziabnij bo... wrzaskiem postawi wszystkich na nogi - szepnęła konspiracyjnie do zwierzątka - Poza tym nie wiem czy będzie ci smakował, więc może nie warto tak ryzykować.
Konspiracyjny szept Sorg, w połączeniu z łaskotaniem obudziły Kalela. Powoli otworzył oczy i zezując spojrzał w kierunku czubka swojego nosa. Widok jaki ujrzał zrobił na nim wrażenie, lecz udało mu się zachować godność i zamiast wyskoczyć z wrzaskiem z łóżka, powoli nabrał oddechu i wypuszczając go wyszeptał - Sorg, a co to za paskudztwo? Zabieraj to sprzed mojego nosa.
- Kiedy nie mogę go zabrać... - rzekła dziewczyna, po czym starając się nie roześmiać dodała - On jest jako twoja ochrona przed złem w Pyłach... wiesz taki amulet z przeznaczeniem dla konkretnej osoby. Szukał ciebie to mu pomogłam w odnalezieniu. Jak nic jesteś mu... przeznaczony
“Wiedziałam, że powie paskudztwo... wiedziałam zanim jeszcze otworzył oczy”, przemknęło bardce przez myśl.
Słowa bardki zdziwiły Kalela i nie od razu dotarło do niego, co właściwie znaczą. - Sorg... mogłabyś powtórzyć, bo chyba jeszcze śpię. To coś chodziło po mieście i się pytało o mnie? . Z niedowierzaniem spoglądał to na twarzy przyjaciółki to na włochatą istotkę.
- Ahaaaaaaaaaa... mruknęła dziewczyna bojąc się,że nie uda jej się zachować powagi i energicznie do tego pokiwała głową na “tak”
Chłopak ostrożnie się uniósł i przetarł oczy, następnie odsunął delikatnie na bok dłoń Sorg i się przeciągnął szeroko ziewając. - Ściemniasz. Mów zaraz o co chodzi. Nie wierzę w ani jedno twoje słowo - Ostrożnie spróbował pogłaskać istotkę - jej futerko było mięciutkie i puszyste.
- Nooooooooooo coś ty! Jakie ściemniasz? Nie mogłam usnąć więc poszłam do stajni wyczesać Skat. Czeszę ją i czeszę i tak sobie czeszę. A tu nagle słyszę jak koś mówi: “Kalel to ty?” Wydawało mi się że się przesłyszałam, więc czeszę sobie Skat dalej, a tu znów ten sam głosik. “Kalel to ty?” Rozglądam się... patrzę a na żłobie siedzi sobie Paskudeki patrzy na mnie. Podchodzę a on na to: “A nie tyś nie Kalel, nie wiesz, gdzie on się podziewa?” Pokiwałam głową, że wiem i go do ciebie przyniosłam. Pod drodze mi opowiedział o tym przeznaczeniu i takie tam jeszcze... - snuła swoją opowieść Sorg siadając na brzegu łóżka i wciskając zwierzątko chłopakowi w garść.
Kalel rozbawiony gadaniem bardki pokiwał ze zrozumieniem głową i zwrócił się do futrzaka - I co ty na to? Potwierdzasz to co mówi? - Nachylił się tak jakby chciał usłyszeć zbyt cicho wypowiadane słowa i się dopytywał - Co mówisz? Powtórz głośniej bo nie słyszę! Trzymał głowę przez chwilę tak jakby się wsłuchiwał, pokiwał ze zrozumieniem głową i odezwał się do Sorg - [/i] - Powiedział mrrr, wrrr i piii. Nie mam pojęcia co to znaczy, i będę bardzo pod wrażeniem, jeśli ty sobie z tym poradzisz.. - Zastanawiał się, co Sorg wymyśli, bo co do tego, że nie rozumie mowy zwierząt nie miał żadnych wątpliwości.
Bardka pokiwała energicznie głową i wypaliła: - Powiedział: “Mówi wiarygodną prawdę”. Sam widzisz... potwierdził moje opowiadanie - po czym nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.
Chłopak też nie wytrzymał i roześmiał się. -
Sorg, ty bajerantko. Przez ciebie brzuch mnie boli ze śmiechu! [i]
- Brzuch cię pewnie boli, boś się objadł na noc. - odpowiedziała mu dziewczyna.

Pochyliła się nad ręką Kalela i pogłaskała delikatnie futrzaka. - Chyba powinnam go odnieść tam gdzie go znalazłam. Chociaż jak tak patrzę na niego to myślę, że cię polubił.
Kalel pogłaskał maleństwo, po czym przekazał je z powrtotem dłoniom bardki. - Wiesz, zastanawiam się nad czymś. To wygląda na dziecko, a co z jego rodzicami? Może teraz go szukają? - Nagle przyszła mu zabawna myśl do głowy i roześmiał się - Nie mam pojęcia co to za zwierzę. A jeśli przyjdzie tutaj jego mama? I okaże się że ma 2 metry wzrostu i waży 200 kilo i jest strasznie wściekła, że ukradliśmy jej malucha?- By podkreślić wagę swoich słów nagle zerwał się rozpościerając szeroko ramiona i z głośnym okrzykiem - Buuu!
Sorg ze śmiechem poderwała się z łóżka i odskoczyła w bok. Zerknęła na chłopaka i rzekła: - Za chudyś na tego potwora i wzrostu ci trochę brak...no wagi chyba tym bardziej. Idziesz ze mną odnieść go do tej jego “malutkiej” mamusi?
Kalela nagle coś tknęło. Zamarł, a po chwili zerknął szybko w dół. Po chwili uśmiech wrócił mu na twarz. “Jak dobrze, że wczoraj nie chciało mi się spodni zdejmować” odetchnął z ulgą i już pewny siebie stanął obok Sorg. - Jasne, że tak. Co ja tutaj będę robić - spać? - Wzruszył ramionami kręcąc jednocześnie głową na boki. - Idziemy. Prowadź. -
Bardka spojrzała na chłopaka jeszcze raz i spytała - A buty i koszula? Z karczmy musimy wyleźć.
- Przecież wiem. O czym ty myślisz Sorg?- chłopak pacnął bardkę w ramię szczerząc do niej zęby, po czym naciągnął na siebie ubranie.
Dziewczyna uśmiechnęła się i odparła odwracając się lekko aby nie widział jej chochlików w oczach: - Jak o czym? Toć o tobie... wiejącym na bosaka przed mamuśką “maleństwa” i walącym się w duży paluch u nogi o jakiś kamień. - po czym przezornie usunęła się trochę dalej spoza zasięgu jego ramion.
- Może nie będzie tak źle- powiedział Kalel. - Ciekawe co uda nam się znaleźć. Nigdy nie widziałem takiego stworzenia i nie mam pojęcia jak może wyglądać dorosłe. - Sorg wyszła przed drzwi a on ruszył za nią.
Bardka zatrzymała się gwałtownie kilka kroków po wyjściu z pokoju. Chłopak wpadł na nią i spojrzał ze zdziwieniem. Przytknęła palec do ust i wyszeptała - Ciiiiiiiiiiii... toć to środek nocy. - po czym ruszyła do przodu skradając się w stronę schodów.
Łotrzyk ruszył za nią. Stąpając na palcach starał się przerysować ruchy idącej przed nim bardki. Akurat tak się złożyło że cień rąk Kalela padał na jej plecy. Dla zabawy zaczął udawać że łapie nimi ją za szyję i potrząsa. Sorg nagle się obejrzała i zobaczyła że Kalel stoi z uniesionymi do góry rękami. Chłopak zmieszał się i zaczął poprawiać włosy patrząc się na nią pytającym wzrokiem. - Już jesteśmy na miejscu? -
- Nie... Znalazłam go w stajni i chyba tam najlepiej go zostawić. Mamuśka sama go pewnie znajdzie. Dobrze się czujesz? - przyglądała się podejrzliwie chłopakowi.- Może ci to wczorajsze picie zaszkodziło? Wiesz co... może jednak wracaj do pokoju się przespać. Ja go odniosę i pójdę się powłóczyć po mieście. Jakoś spać nie mogę - zakończyła smętnie,
- Teraz też już nie mogę. Jak mnie obudziłaś, to będziesz mieć na karku. Idę razem z Tobą. - Nie zastanawiał się nad tym gdzie, przecież i tak to nie miało znaczenia. Ważne żeby się przejść i rozprostować kości. Najpierw ruszyli do stajni. Choć Kalel sam wymyślił historię z dwumetrową mamuśką to nie mógł się oprzeć wrażeniu, że może z nią być coś na rzeczy. Ale przecież nie w stajni. Konie by się spłoszyły, prawda? - Sorg, a dokąd chcesz iść?- zmienił temat by oderwać myśli od sprawy zwierzaka -Ciągnie cię gdzieś, czy tylko tak, byle dalej przed siebie?
Bardka spojrzała na idącego obok niej chłopaka. - Tak przed siebie... nie mogę usnąć. Mam dylemat, który mnie męczy, może jak sobie połażę to mi przejdzie. - odparła dziewczyna lekko wzruszając ramionami.
- Dylemat? - Kalel zaskoczony przyjrzał się przyjaciółce. Nie zwrócił do tej pory uwagi na to, że coś ją trapi. Uważnie się przyjrzał i dopiero teraz dostrzegł, że nie jest jej do śmiechu. - Coś cię gryzie? Co się stało?-
Sorg już na końcu języka miała odpowiedź na pytania chłopaka. Jednak przypomniało sobie jak zakończyła się rozmowa o “dylematach” z paladynem i rzekła: - No wiesz Pyły, przeznaczenie, ofiary... - i mruknęła pod nosem tylko do siebie - ... pocałunki i takie tam. Spojrzała jeszcze raz na Kalela i rzekła głośno: - Czyli idziemy się powłóczyć po mieście? Może coś ciekawego zobaczymy.
- Idziemy - Dobitnie potwierdził chłopak i po chwili zachichotał. - Zobaczymy co nam przyniesie noc- Ciekawiło go to co gryzie Sorg i miał nadzieję, że spacer ją rozrusza i poprawi humor. O ile gdzieś w łeb nie dostaną, tak przy okazji. - Ale będziemy się trzymać oświetlonych ulic? - Zapytał tak na wszelki wypadek.
- Taaaaaaaaa... - kiwnęła bardka tak dla “świętego spokoju” głową. Kiedy zostawili już “Paskudka” w stajni ruszyli przed siebie ramię w ramię. Tym razem dziewczyna nie mówiła nic, po prostu szła i rozglądała się wokoło.
 
__________________
Nie pieprz Pietrze Wieprza pieprzem.
Epimeteus jest offline