Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2011, 14:01   #10
Namir
 
Namir's Avatar
 
Reputacja: 1 Namir jest na bardzo dobrej drodzeNamir jest na bardzo dobrej drodzeNamir jest na bardzo dobrej drodzeNamir jest na bardzo dobrej drodzeNamir jest na bardzo dobrej drodzeNamir jest na bardzo dobrej drodzeNamir jest na bardzo dobrej drodzeNamir jest na bardzo dobrej drodzeNamir jest na bardzo dobrej drodzeNamir jest na bardzo dobrej drodze
-Oh Ludzie, jak ja Was kocham.. zawsze będziecie mnie zadziwiać - Doktor mówił biegając dalej wokół środka -Przeniesiemy się dokładnie 2 lata wcześniej, zrobię tylko jedną małą rzecz i odstawię Was z powrotem. Te manekiny to Autoni, kosmici sterowani przez Wielką Inteligencję, którzy kochają... oj kochają plastik. Wszystko zaczęło się kilka lat temu w Londynie, ale myślałem że to koniec... Cóż - na twarzy Doktora pojawił się uśmiech -Jakieś pytania? bo chyba jesteśmy u celu podróży

Te słowa wyrwały mnie z zamyślenia w jakie wpędziła mnie obecna sytuacja. Poczułem jak wzbiera we mnie podniecenie, euforia wręcz! Tak! To jest coś naprawdę wielkiego! Uśmiechnąłem się do doktorka i spojrzałem po zebranych. Urocza ferajna, może poza plastikiem. Ale jednego tłuka w ekipie da sie wytrzymać, najwyżej sama sobie biedy napyta.
- A jesli nie tylko my wpadliśmy na ten pomysł? - zapytał wprost - jaka jest szansa że obcy tu dotarli? - trzeba było wszystko przemyśleć. Nie chciałbym wpaść na manekiny czy cokolwiek innego stworzonego przez obcych. Nie podobało mi się to że zostałem przydzielony do spółki z laleczką ale teraz raczej nie miałbym co do tego gadania. Teraz najważniejsze dla mnie informacje, każdy skrawek, który pomoże przeżyć
Wyszedłem na zewnątrz osłaniając oczy dłonią. Fabryka. Świetnie. Będzie trzeba trochę po niej połazić. No nic, nie należy się demotywować przed początkiem przygody.
- Doktorze - odwróciłem się w jego stronę - Mam nadzieje, ze uda nam się to odkręcić. Lecz jeśli nie to co będzie?
 
__________________
We are the chosen ones, we sacrifice our blood
We kill for honour...
It seems to me like a journey without end
So many years, too many battles.
Namir jest offline