Udało się- pomyślałem kiedy moje ręce zacisnęły się na niewidzialnej nodze gnomki. Było to takie same zaskoczenie dla mnie, jak i dla niej bo długo nie powalczyła. Trochę się opierała, ale kiedy chwyciłem ją mocno w pasie i lekko przydusiłem, to zrezygnowała z walki. Uradowany z rozwoju wypadków, dopiero po chwili rozumiałem co mówi gnomka. Widząc że reszta szykuje się do ucieczki, powiedziałem do gnomki: - Czyli wychodzi na to że uciekamy. Dobra, puszczę cię, ale najpierw zabiorę ci twoją torbę, cobyś nie wywinęła nam kolejnego numeru- mówiąc to puściłem ją jedną ręką, jednocześnie wzmacniając uścisk drugiej i delikatnie wymacawszy torbę, ściągnąłem ją z jej ramienia. Dziwne to było uczucie trzymając coś niewidzialnego, ale jednocześnie swoje ważące.
- Jeśli ci zależy na tym pudełku, to nie uciekniesz, a kiedy już będziemy bezpieczni to odpowiesz nam na kilka pytań. Zgoda? Jeśli odpowiedzi nas zadowolą to oddam ci twoją torbę.
Po czym puściłem ją i założyłem torbę na ramię. Naprawdę głupie uczucie.
Na koniec powiedziałem głośniej: -Panowie puszczam gnomkę, ale chyba zgodziła się nam towarzyszyć i odpowiedzieć na kilka pytań. Jeśli tak jej zależy na tym pudełku.
Po czym złapałem za swoje rzeczy i pobiegłem w kierunku Draugdina. |