Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2011, 09:10   #15
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Cytat:
Po co grać z ludźmi, których się nie lubi? Jak ktoś chce sobie ciśnienie podnieść, to niech się kawy napije, albo obrady sejmu obejrzy.
Po co wogóle grać, skoro mnie to nie emocjonuje? Nawet CRPG wciągają nas przez świat/fabułę/wydarzenia obracające się wokół naszych postaci, które nas emocjonują. Emocje to skaczące ciśnienie. Nieuchronnie. Gdybym się nie emocjonował sesją wogóle bym nie grał. Książki przeciez czyta się lepiej, z całym szacunkiem dla Waszego i mego pisarstwa .

Cytat:
Moim zdaniem graMY w RPG, bo chceMY się dobrze bawić. Wspólnie, a nie czyimś kosztem. Jeżeli ktoś będzie grał samolubnie to najprawdopodobniej zepsuje innym graczom zabawę.
Dobra zabawa dla każdego z NAS znaczy coś zupełnie innego. A Graczy samolubnych jest jakieś 99%. Tylko tyle, na szczęście. Ilu z Was uczestniczyło w sesjach, gdzie Gracze wychodzili na boczek z MG, lub indagowali go przed grą nabijając swe postacie bonusami? A kłótnie o PD po sesji? nigdy tego nie widzieliście? To przecież nic innego niż samolubstwo. A Was samych losy Waszych postaci tak bardzo nie obchodziły, że nie próbowaliście tego? Wybaczcie moje hipokryciątka, nie wierzę

Cytat:
Chodzi mi o to, że trzeba mieć dystans do gry, bo w niej konflikty są nieuniknione i często wynika to z samej kreacji postaci.
I tu wydaje mi się tkwi kwitesencja problemu. Dystans. Nawet może nie do gry a do samego siebie. Mając go, będziemy się przednio bawić nawet w kłótni, którą zresztą też potrafić będziemy ocenić w miarę uczciwie. Nie mając go, nie nadajemy się do niczego. Do gry również.

Mówiąc prościej, rozpoczynając grę w życie trzeba se z dupska wyjąć kij. Dystans do samego siebie, do innych, do własnych problemów to rzecz bezcenna. A w grze przydaje się bardzo. Przynajmniej u jednego MG na tym forum

Dobrze powiedzieliście, że większość ludzi na Forach się nie "lubi" a jedynie "zna" i "akceptuje". Gra z kimś, kogo się "nielubi" jest z pewnością obarczona wyższym poziomem stresu i determinacji. Czy to złe? Dla mnie nie. Ważny jednak jest dystans. A warunek "lubienia" się czy "nielubienia" jest bez znaczenia. Osobiście wolę nawet negatywne emocje niż grę bez emocji z osobami nieznanymi.

Dla tego dźgam Was w sesjach kijem w ... oko, judzę, podpuszczam i obserwuję jak kipiecie w gorętwie. No przynajmniej niegdyś tak czyniłem. Teraz tonuję to nieco. Bo wiem doskonale, tak przynajmniej sądzę, że osobiście nie muszę robić nic. Lubicie się wszyscy, kolegujecie, opowiadacie sobie słodkie słówka, ale w sesji jest jak w życiu: kop w plecy, nóż pod żebro i pomówienie.

Słodycz i adrenalina. To co lubię. Nudy natomiast nie lubię. Wy też nie lubicie. Przyznajcie to.

Podam na zakończenie dwa proste przykłady emocji sesyjnych:

1). BG gnają na złamanie karku za jakimś tam ZŁYM NPC'em. Pościg konno po mieście, po kościele i zamkowych krużgankach, po łodziach. A wszystko dla tego, że jak się ZŁEGO nie złapie to "japierdziele". Czyli coś strasznego się stanie. Emocje dla BG. Nie dla Graczy raczej.

2). BG w sporze z BG. Fundamentalnym. Takim, który bez straty jednych BG nie da się rozwiązać. Emocje dla BG. Nie dla Graczy raczej.

Która waszym zdaniem sytuacja wywoła większe emocje sesyjne? Powiedzcie mi moi zdystansowani do gry, lubiejący się Koledzy i Koleżanki. Która?

Pozdrawiam
Bielon
.
 
Bielon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem