No i kontynuując...
Po obejrzeniu ciała leszego delikatnie zaciągam je do kuchni.
Wychodząc przyglądam się jeszcze ciału zamrdowanego. Oceniam jaka jest szansa, że szczątki zawalą się na niego. Jeśli realna to go wyciągam na zewnątrz wcześniej oglądając. Wychodząc jeszcze rozglądam się za moim mieczem. Przy odrobinie szczęścia ten prawie dwumetrowy kawał skały będzie widoczny.
Przez cały czas mam uszy szeroko otwarte na wszelkie oznaki by miało się zawalić. Priorytetem jest przeżyć. Gdyby zaczęło wszystko się zapadać porzucam wszystko i lecę do wyjścia. |