Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2011, 20:07   #131
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirith po zamknięciu drzwi odetchnął lekko wiedząc, że jego prześladowczyni tak łatwo z magazynu nie wyjdzie, nawet jeśli ma klucz, gdyż aby zamkną ją porządnie postanowił zostawić w zamku kawałek klucza jaki zrobił, żeby nie dało się tego zamka otworzyć w żaden sposób. Mimo, że nawoływania elfki nie wzbudzały w nim spokoju, to fakt uwięzienia jej pozwolił mrocznemu elfu wziąść głębszy oddech.. który tuż potem został gwałtownie przerwany przez eksplodujące drzwi, które jeszcze sekundę temu były zamknięte. Przez kolejny moment stał przerażony jak wryty aż wreszcie jego instynkt nakazał mu uciekać, co zrobił bez większego namysłu wbiegając do sali tortur. Był tu już wcześniej tak więc dobrze wiedział gdzie mógłby się schować.
W pierwszej kolejności odrzucił żelazną dziewicę, zbyt łatwo było ją zamienić z kryjówki na trumnę, jednak pod stołem było wystarczająco miejsca aby przy odrobinie wysiłku się schować. Szybko wlazł więc pod niego i zaparł się mocno aby nie spaść, oraz ograniczyć trochę drżenie rąk.
Wkrótce potem wściekła zaczęła przeszukiwać salę tortur. Na początek otworzyła dziewicę, jednak drowa tam nie było. Zirytowana jeszcze bardziej znowu wzięła się za demolkę. Na szczęście stół roboczy wytrzymał uderzenia walącego się gruzu, dzięki czeku Dirth przesiedział to trzęsienie ziemi w miarę bezpiecznie.
Kiedy się ono skończyło, odetchnął z ulgą gdy wyczuł, że kobiety już nie ma w tym pomieszczeniu, a z odgłosów mógł wywnioskować iż wzięła się za demolkę następnego. Nie trwało to już długo zanim pojawiły się kolene wstrząsy i otoczenie zaczęła dziwnie wirować w oczach Diritha i zmieniać wygląd...

* * *

Śpiący drow nie miał najmniejszego pojęcia co się dzieje w jego kajucie, gdyż za sprawą w cale nie takiej złej zupy rybnej zasnął trochę bardziej niż zamierzał podczas tego całego rejsu. Jednak w pewnym momencie spiął się gwałtownie jakby przed czymś uskakiwał, co zaowocowało spadnięciem z łóżka. Nawet huk tego upadku go nie obudził, choć elf sapnął z niezadowoleniem i uniósł głowę, jednak tuż potem znowu przywalił nią bezwładnie o pokład zasypiając dalej.

* * *

Przed jednym z drowich domów w podmroku właśnie zbierał się oddział około 60 wojowników, z czego blisko połowa to były różnego rodzaju dziwaczne chimery nie wyglądające na zbyt przyjazne. Jasne było, że dojdzie tutaj do walki, jednak około setka broniących się mrocznych elfów wspieranych przez dwie kapłanki i Matkę Przełożoną pewnie zajmowali pozycje obronne.
Po stronie atakujących do bramy podeszła tylko jedna chimera po czym odwróciła sie od niej plecami jakby na coś czekając. Tak tez było. Wytatuowany wojownik szedł pewnym krokiem w stronę bramy z szerokim uśmiechem na twarzy. Kilkanaście kroków przed nią przyspieszył po czym wybił sie w powietrze wyskakując wprost na chimerę, która jeszcze bardziej wyrzuciła go w powietrze przerzucając nad bramą.
Obrońcy tylko z politowaniem patrzyli jak lecący elf dobywa w powietrzy sejmitarów i zamierza wylądować w samym środku grupki przeciwników, którzy już szykowali dla niego kilka włóczni. tuż potem byli bardzo zdziwieni, jak napastnik jednym poziomym cięciem zdołał zbić niektóre z włóczni robiąc sobie miescje do wylądowania, a drugim od razu tnąc pierwszy lepszy cel, a następnie wyprowadzając cios za ciosem jak pod wpływem furii nie zważajac zupełnie na wszelkie próby obrony. Jednocześnie cały czas napierał do przodu i był w ruchu, co bardzo utrudniało obrońcom trafienie go. Dirith w tym momencie siekał zaciekle w co tylko się dało, jeśli nie miał w zasięgu uderzenia czyjejś głowy lub torsu, to ucinał ręce lub nogi, w zależności od tego co mógł trafić.
Matka Przełożona ze zirytowaniem patrzyła na to w jaki prosty sposób jej podwładni dali jednemu z przeciwników wejść na dziedziniec i jak nie mogą sibie z nim poradzić. Choć mogłaby już teraz rzucić jakieś zaklęcie, to uważała, że ten owy drow to nie problem i bardziej należy sie martwić gdy reszta z wojowników Riktela ruszy do ataku. Oni jednak tylko stali bezczynnie i uśmiechali się obserwując dobre widowisko.
A było co obserwować, gdyż jeden mroczny elf właśnie odrąbywał głowę kolejnej ofiarze i tym sposobem już około dwudziestu obrońców leżało we własnej posoce. Nie wiedząc jak sobie poradzić z tak agresywnym i nieuchwytnym a co najgorsze bezlitosnym i nie okazującym ani kszty zmęczenia przeciwnikiem wojsko broniącego się domo zaczynało wpadać w chaos, który ewidentnie pomagał likantropowi. Trzeba było jednak przyznać, że udało im się parę razy niegroźnie zranić napastnika, lecz to nadal go nie zwalniało. Jedyne co, to go bardziej rozjuszyło po kolejnej otrzymanej ranie.
Dirith wrzasnął tylko ze wściekłości przestając na moment atakować, a zaskoczeni przeciwnicy po raz kolejny nie wiedzieli co z tym fantem zrobić. Tuż potem gapili się jak wryci na zmieniającego się mrocznego elfa. Jego ciało zaczęło gwałtownie przybierać na masie, pojawiły się drgawki które zwaliły go z nóg i zaczął wrzeszczeć z bólu. W tym czasie trzeszczały kości, a ze skóry wyrosło czarne futro poprzecinane białymi, czy też w tym przypadku czerwonymi od posoki, pręgami. wszelkie wcześniejsze rany zasklepiły się a głowa przybrała kształt tygrysiej. Gdy przemiana była skończona tygrysołak ryknął donośnie, po czym zaatakował jeszcze osłupiałych obrońców. W tym momencie tego ci się działo nawet nie można nazwać walką, gdyż bardziej to przypominało zarzynanie rozpaczliwie próbujących sie bronić mrocznych elfów przez niemalże trzymetrową rozszalałą bestię.
Obrońcy widząc, że na otwartym terenie nie mają najmniejszych szans zaczęli się wycofywać do środka domu, gdzie mieli nadzieję, że tygrysołak nie będzie już mógl tak swobodnie walczyć.
Mylili się jednak, gdyż sami będąc stłoczonymi w korytarzu nie mieli jak dobrze zaatakować, co owocowało w kolejnych ciałach które szybko padały na podłogę.
Wściekła Matka Opiekunka wyszła z głównej komnaty domu i przywołała do wiebie szybko trzech najlepszych wojowników, po czym kazała zabarykadować drzwi. Nie trwało to jednak długo zanim wrzaski ginących i wściekłe ryki tygrysa dotarły do zamkniętych drzwi. Zaraz potem Dirith zaczął się do nich dobijać. Po kilkunastu ciosach wrota w końcu nie wytrzymały i zostały wyważone. Wojownik który je próbował przytrzymać, został odrzucony w głąb pomieszczenia.
Gdy tylko tygrysołak wszedł, pozostałych dwóch wojowników rzuciło się na niego a kapłanki zaczęły rzucać zaklęcia. Najmłodsza z nich nawet nie trafiła w cel, podczas gdy jeden z wojowników został uderzony masywną łapą uzbrojoną w szpony. Siła ciosu przetrąciła mu kark tak jak stał oraz posłała w stronę stojącej obok niego najmłodszej kapłanki, która od zderzenia z twardą zbroją drowiego wojownika straciła przytomność. Następnego wojownika Dirith po prostu zagrysł, po czym ruszył w stronę wstającego właśnie i ruszającego do ataku ostatniego mrocznego alfa. Jednym ciosem przebił go na wylot, po czym kontynuował cios aż trafił także drugą kapłankę. Matka opiekunka w tym czasie z powodzeniem cisnęła w potwora błyskawicą, jednak trafiła w nadzianego zbrojnego, który już bez życia wisiał bardziej na łapie likantropa niż stał sam. Wtedy właśnie ogarnął ją strach, gdyż właśnie rozwścieczona bestia rzuciła się na głowę tego domu. Drowka próbowała jeszcze rozpaczliwie rzucić jakieś zaklęcie, jednak pod naporem ciosów padających na jej słabnące osłony nie udało się jej i podzieliła los reszty z rozszarpanych tego wieczoru mrocznych elfów.
Gdy tygrysołak skończył rozejrzał się jeszcze i zobaczył jak jedna z kapłanek właśnie się rusza i powoli odzyskuje przytomność. Podszedł więc do niej i widząc, że to jest ostatnia żywa istota w tym domy nie spieszył się z zadaniem ciosu. Kiedy już ostatnie formalności były załatwione Dirith wyszedł na balkon, z którego wcześniej Matka Przełożona obserwowała rzeź dziejącą się na dziedzińcu, po czym zaciągnął się głęboko wonią posoki znajdującą się w powietrzu, a następnie krótko ryknął aby dać znać wszem i wobec, że właśnie jeden z drowich domów został wymazany z kart historii.
Kilka chimer stojących przed brama prychnęło z lekceważenie, jakby one potrafiły lepiej, jednak żadna z nich zbyt długo nie odważyła sie spojrzeć Dirithowi w oczy.

* * *
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline