Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2011, 20:13   #36
Makotto
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
-Nauczyłem się już że taka białogłowa to zmienna jest jak pierun, to też potraktowałbym twe słowa z dystansem.- odpowiedział uśmiechając się lekko. Jego wzrok znów zlustrował ją od góry do dołu.- Powiedzmy że uznaje że i tak może być, ale pewności nigdy mieć nie będę. Dobrze fechtujesz?
- Czy widzisz u mnie jakąś szpadę? - Marina okręciła się w kółko prezentując się Amavetowi ze wszystkich stron
Eilhart przechylił lekko głowę, niekoniecznie skupiając się tylko i wyłącznie na broni dziewczyny. Szybko wyprostował się, przywołując na twarz stoicki spokój.
-Nie widzę nic oprócz tego szpikulca co się sztylet zowie.- opowiedział, zakładając ręce na pierś.- W otwartej walce wiele nim nie zdziałasz, ale znam zalety takiego małego cholerstwa w sytuacjach nie pozwalających na swobodną rąbankę porządną klingą.
- Nie jestem wojowniczka - wyjaśniła Marina - dobry masz wzrok, sądziłam, ze schowałam go tak, ze trudno wypatrzyć.
Eilhart zaśmiał się, pozornie drapiąc się po karku. Gdy cofnął dłoń od głowy, w jego ręku był już krótki nóż o mocnym ostrzu.
-Mam jedno oko. Melitele jednak dała mi sokoli wzrok w drugim.- odpowiedział, podrzucając spokojnie broń w ręku po czym znów chowając ją w pochwie na karku. Zesztywniał, słysząc dźwięki bitwy.

Panna ta intrygowała go już od samego początku. Już w porcie, przy odprawie jego oko spoczęło przez chwilę na postaci nie pasującej do tego zbiegowiska. Dziewczynie. Sam fakt kobiety wojowniczki nie dziwił go. Bardziej fakt że wyglądała... cóż. Wyglądała jak młoda szlachcianka co lubi zabawę w wojnę. Podszedł do niej, gdy stała oparta o burtę. Była drobna, nawet bardzo, żeby nie powiedzieć filigranowa.
Potrząsnął głową, wybijając sobie ze łba kształtne piersi dziewczyny i skupiając się na tym co zaszło na pokładzie. Sperig przypieprzył jakiemuś wrzaskunowi i rozkazał śledzić piratów, krasnolud rozśpiewał się słynnym „Hou Hou Hou” lecz tym razem nie była to pieśń ani o piwie, ani o cyckach ani i złocie. Wiedźmin zaś...
No właśnie, wiedźmin. Eilhart szczycił się niemalże tym że nie był strasznie uprzedzony do innych ras. Krasnoludy łatwo było zrozumieć, tak samo jak niziołki. Gnomów nigdy nie spotkał, elfy zaś przelotnie. Wiedźmin stanowił dla niego świetny obiekt obserwacji. Legendy krążyły już o tym co łowcy potworów potrafią wyczyniać ze swoją bronią.
Uśmiechnął się ponuro do Mariny, po czym spojrzał na przemawiającego chudzielca w szkłach na nosie.
-Chyba nie będzie dane nam dłużej pogwarzyć…- czekała ich nożowa robota, taka jaką zabijaka wręcz uwielbiał.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...

Ostatnio edytowane przez Makotto : 30-01-2011 o 23:57.
Makotto jest offline