To była jedna z tych chwil, kiedy poczuł na jelitach co dziś jadł na obiad. Co prawda, zachował się tak jak należało. Spokojnie, rzetelnie, przekonująco, dodając w to przestawienie cząstkę siebie. Jak aktor w teatrze.
Kiedy ostatni z całej tej zgrai oddalił się wtapiając się w ciemność nocnych zaułków miasta, Sevrykowi nadal w głowie brzmiało ostatnie zdanie "- Masz szczęście... Sevryku. Pilnuj tej swojej wyroczni... inkub... następnym razem lepiej wymyśl coś lepszego..."
Przez kark, niczym ostry sztylet przeleciała mu kropla potu,wywołując w nim lekkie wzdrygnięcie. Stał tak jeszcze chwile wpatrując się w mrok, z lekkim zmartwieniem.
- Skąd znasz moje imię, ścierwojadzie - szepnął chyba trochę za głośnio pod nosem - ale co racja, do następnego...
*** - A nie słyszałeś ? - odparł bardziej odburkując niechętnie, niż odpowiadając - przymroziłem mu kolano podczas ucieczki z rabunkiem, ot co.
Odwrócił się raz jeszcze, by zorientować się czy o niczym nie zapomnieli. Wyrocznia najwyraźniej smacznie spała, nie zdając sobie sprawy z tego, co przed niecałym pacierzem temu miało miejsce. Wraz z nią miał pozostać jeden z członków dotychczas tu zebranych, ale czy to mogło wystarczyć...
- Myślę że należą się dla was przeprosiny - rzekł skłaniając się w stronę pań- za to co maiło miejsce przed kilkoma chwilami. Nazywam się Sevryk Blackwood, czego nie przedstawiłem wam na początku naszej jak że krótkiej znajomości. A to co miało miejsce, to nic więcej jak mała sprzeczka z tutejszym podziemiem, jak dobrze mniemam.
Postąpił krok, omijając wszelkie przeszkody na drodze. Podszedł do stołu, przeglądając skromnymi ruchami dłoni jego zawartość. - Dobrze jest czasem uniknąć przelewy krwi, czyż nie? Tak czy inaczej - energicznym ruchem odwrócił się do pozostałych - naszej pracodawczyni może coś grozić. Uderzyłem w stół, a nożyce się odezwały. Najwidoczniej i ona ma jakiś zatarg z tutejszymi, albo i tyczy się to tej sprawy. Proponował bym, by jedna osoba dodatkowo pozostała z naszą wieszczką, ot tak dla pewności.
Oparł się o dość solidny blat, po czym dodał po chwilowym namyśle - Niekoniecznie muszę to być ja, ale mimo wszystko czuje się nieco odpowiedzialny za to, co miało miejsce na ulicy. Ostatnio nie sypiam zbyt wiele, tak więc i sofa mi wystarczy.
Skończył, wpatrując się z zmartwieniem w podłogę pokoiku. Trzeba kiedyś pomyśleć o aktorstwie...
__________________ "Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan |