Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2011, 20:31   #86
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Chcieć nie chcieć musieli ruszać dalej. Było już ciemno gdy tak sobie szli kanałami. Bali się, że na powierzchni znowu spotkają cyborgi. Chociaż tamten śledził ich już pod ziemią. Mimo to brnęli na przód, nie widząc wiele przed sobą, mimo, że oczy już dawno przyzwyczaiły się do mroku. Czasami był wyrwy w ziemi, ale nie paliło im się przez nie wychodzić. W końcu jednak musieli wyjść, bo w kanałach nie mieli najmniejszej szansy by gdzieś dotrzeć. Zjedli po konserwie i wypili litr wody po czym wyszli na powierzchnię.

Pustkowie zostawili daleko za sobą. Gdyby udało im się sprawdzić komórką radioaktywność, zaniepokoili by się, bo nic by nie wykazała. Tak czy siak nie działała i nie mogli nic poradzić. Ciekawość pchnęła ich by pójść w pobliże Pałacu Kultury I Nauki. Tam zawsze było najwięcej Rosjan. No, w końcu to oni podarowali im tą budowlę, więc nie dziwne, że ponownie ją zajęli.

Latarnie już od dawna się nie paliły. W żadnym oknie nie było światła. Ani od latarki, ani od świecy. Miasto było cholernie ciche, wydawało się to niemożliwe w porównaniu z tym co działo się przed wojną. Teraz jednak musieli się naprawdę martwić. To co zobaczyli nie było zbyt wesołe.

Pałac nie był już sobą. Wyglądał normalnie od podstawy aż do połowy. Dalej... no cóż. Paredziesiąt metrów reszty Pałacu leżało na ziemi, rozwalony w gruz. Muzeum, kino, już niewiele po tym zostało. Jednak na placyku przed nim stali obcy. Mieli lekkie kombinezony i dziwne karabiny, świecące się na czerwono, było ich prawie trzydziestu i najwyraźniej o czymś rozmawiali.

Nagle ktoś położył ręce na ramieniu Damiania i Kani i odciągnął ich tak by schowali się za rogiem budynku za którym się chowali.
Mężczyzna był dziwnie ubrany. Jego kurtka była wykonana z dziwnego materiału, wydawała się być zdolna do odbijania kul. Za nim stało jeszcze dziesięciu podobnie ubranych żołnierzy, w tym trzy zdecydowanie za młode i zbyt przestraszone kobiety. One miały zwykłe glocki a inni nosili M16. Jedynie ich przywódca miał rewolwer i jakiś dziwny mini karabin.
- O proszę, nowi rekruci, na dodatek tak dziwnie uzbrojeni. Proszę za mną. - Powiedział szeptem, miał strasznie ciężki głos.

Nie czekając na reakcję milicjantów, odwrócił się od nich i gestem dłoni wskazał, że czas ruszać. Wysunął się na przód grupy, trzymał rewolwer przed sobą i biegł truchtem skulony, rozglądając się ciągle i zatrzymując słysząc hałas. Reszta poruszała się tak samo, ostrożnie i profesjonalnie. Byli czujni i zgrani, porozumiewali się ze sobą za pomocą gestów. W końcu zeszli do kanałów. Tam wszyscy się rozluźnili, ale nikt nie schował broni.

Doszli do dużej, ceglanej ściany. Przywódca uderzył w nią parę razy i po chwili ściana zaczęła się obracać niczym drzwi w galeriach handlowych, takie obrotowe. Po drugiej stronie stał gruby starzec, trzymający w rękach shotguna.
- Wróciliście - Rzekł staruch do szefa bandy gdy wchodzili do środka
- Tak i zdobyliśmy pomoc przeciw tym kosmitom, czy kim oni kutwa są.

Po drugiej stronie wszystko było inne. Płynęła tędy czysta woda, przez bardzo ciasną, zakratowaną szczelinę. Całe pomieszczenie było miało naprawdę dużo metrów kwadratowych. Było tam wszystko co potrzebne. Łóżka, wychodki w odpowiedniej odległości od kuchni, zbrojownia i w ogóle wszystko to było w kanałach, poza tym wyglądało jak profesjonalna baza wojskowa.

Przywódca zwrócił się do Kani i Damiana
- Dobra, nie zgubiliście się, to dobrze o was świadczy. Jestem Geralt, wraz z przyjaciółmi z woja i paroma ocalałymi czaimy się w tej kryjówce od kiedy się zaczęła wojna, zbudowano to miejsce podczas drugiej wojny, nie wiem czy niemiecki czy polskie, dziadek pracował w kanałach i to cudem znalazł. - Staruszek uśmiechnął się do wnuczka.

Geralt złożył broń na stoliku obok jednego z łóżek.
- Wybierzcie sobie jakieś prycze. Jutro ruszymy zabić paru kosmitów, to dziwne karabiny co je macie, o co z nimi chodzi? Nie wyglądają normalnie. To obcych?
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline