Sairus teraz sobie przypomniał, jak jeden ze złodziejaszków coś mówił o przymrożeniu. Jednak nie przejął się tym. Wtedy myślał o czymś całkiem innym. Szykował się do walki, którą chciał z nimi stoczyć. Układał dokładny plan. Kogo i jak zaatakować jako pierwszego i następnego z kolei. Ale oczywiście wszystko poszło na marne, bo ten dureń Sevryk musiał się wtrącić i rozwiązać wszystko jakimś durnym blefem. Dla niego było to nie do pomyślenia. Jak można była zmarnować taka okazję do walki? Już wyobrażał sobie jako mogła to być rzeź i żałował, że do niej nie doszło. Niestety na tę chwile musiało mu starczyć tylko wyobrażanie sobie tego, więc przez moment myślał tylko o tym co się nie stało, a stać się mogło. Dopiero to co powiedział Blackwood wyrwało go z zamyślenia. Od razu zaśmiał się głośno. - Chyba żartujesz? Jesteś właśnie tą osoba, która powinna trzymać się daleko od Sybilly. To do Ciebie tamci coś mieli, więc Twoja obecność tylko ich przyciągnie, a to nie zapewni bezpieczeństwa naszej pracodawczyni. Najlepiej oddal się stąd i spróbuj przyciągnąć ich uwagę, wtedy Sybilla będzie bezpieczna, a to jest teraz najważniejsze. - Odezwał się, gdy opanował śmiech. Mówił dużo, aby inni się z nim zgodzili i go poparli. Musiał mieć pewność, że Sevryk nie zostanie tutaj z Sybillą. To byłoby dla niego nie do zniesienia. - Jednak ktoś musi tu zostać. Powinien to być ktoś, kto mógłby w razie czego obronić Sybillę. Wiem Nadio, że pewnie Ty będziesz chciała zostać, ale jednak powinien tu być też jakiś mężczyzna. Ja mogę zapewnić, że zrobię wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo Sybilli. - Kontynuował po krótkiej przerwie na zastanowienie. Miał nadzieję, że inni go poprą i w końcu tutaj zostanie. Jednak i tak najważniejsze było, aby nie zostawał tutaj Sevryk. |