Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2011, 22:18   #72
behemot
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu
Drzwi zostały otwarte, a za nimi panował półmrok oświetlany ognistym blaskiem dogasających polan w kominku na prawej ścianie. Dodali więcej blasku własnymi latarkami, uwidaczniając stół z czarnego drewna, duży, zdobiony rytami, za nim fotel utrzymany w podobnym stylu. Zaś za fotelem rząd dysz i tub organów. Na przeciw kominka rozpościerał się obraz na całą wysokość pomieszczenia, przedstawiający ubranego na czarno mężczyznę, z bujną kruczą brodą i mackowatym mynockiem na ramieniu.
- No ładne cacko, późne rokokoko jak sądze. - właściciel gabinetu musiałem dobrze się tu utrządzić, bowiem wystój pomieszczenia nie ustępował pomieszczeniom gildii tylko gabarytami, które mimo starań nadal sprawiały wrażenie jak z wnętrza bunkra, lub statku.
- Uważajmy, wyczuwam, że w tym pomieszczeniu mogą być pułapki.
- Chyba żartujesz, tylko szaleniec montowałby pułapkę w swoim gabinecie, chwila... no dobra uważajmy.

Rozejrzeli się po pomieszczeniu, w bryle stołu były dwie zamknięte szafki, na blacie nie było nic intrygującego, tylko kałamarz z piórem, świecznik z ludzkiej czaszki i stylizowana skrzekotka.
- Coś mi nie gra z tym obrazem. - stwierdziła Nadia.
- Znaczy, że kiczowaty i sztampowy?
- Nie, raczej zdaje się mieć drugie dno. - nagła znajomość arkanów sztuki techniczki wyjaśniła się, gdy podeszła do katedralnych organów i przełożyła jedną z dźwigni. Obraz zatreszczał odchylając się od ściany. Po drugiej stronie był kolejny gabinet, juz o wiele mniej poukładany, wypełniony zapachem pergaminu. Przy ścianach półki uginały się pod ciężarem papieru. Na środku wielki stół zawalony gwiezdnymi mapami nieba. A ponad tym wszystkich wirujący holograficzny obłok gwiezdnej sieci Znanych Światów.
- Cichajcie, ktoś idzie. - zamarli. Twarde kroki odbiły się echem po ich korytarzu, mieli wrażenie, że na chwilę zamilkli przy ich drzwiach. Ale to były sekundy, bo zaraz ruszyły w stronę maszynowni.

Musieli pamiętać, że znajdowali się w środku wyspy, stacji bojowej, statku, czegoś... pełnego wściekłych piratów. Ich korytarz zdawał się być spokojny, o wiele mniej ruchliwy niż równoległy gdzie dostrzegli znacznie częstszy ruch. Poza tym od wejścia od strony działa prowadził jeszcze kręty korytarz w stronę wybrzeża, a także po przeciwległej stronie gabinetu stały zamkięte wrota, przez których kraty mogli dostrzec krętę wiodące w głąb schody, a także szyb windy. A każde chwila przemykania między cieniami, przybliżała moment, gdy ktoś w końcu zauważy, ślady ich obecności.

***

Tymczes w dalekich zakamarkach bazy szturm żołnierzy na chwilę zamarł w martwym punkcie, do czasu gdy Kano zdecydował się ruszyć, a ruch jego był jak błyskawica, w jednej chwili kucał za nadszarpaną przez kulę skrzynią, a potem już tylko mignęła jego rozmyta sylwetka, sala wypełniła się jękiem trafionych piratów a podłoga i ściany pokryły się krwią.
- Czysto. - stwierdził krótko.
Mieli kilka sekund spokoju. Przynajmniej do czasu gdy piraci na nowo nie zajmą dogodnych stanowisk, z czym mogło być trudno, bo załamania korytarza blokowały linię strzału, a też rozkład chodników przystani w hangarze uniemożliwiał ostrzał na wprost ich wyjścia. Były jeszcze schody na wyższe piętro, z którego gdy tylko zapadła martwa cisza zaczęły dochodzić jęki strachu i wołania o pomoc. To byli więżniowie. Wiedziony ciekawością Albert wyjrzał ponad krawędź i ujrzał rzędy klatek, gdzie stłoczonych i wynędzniałych przetrzymywano 30 więźniów. Nie było straży. Co więcej zaraz przy schodach odchodził korytarz w stronę wybrzeża, a na końcu ciemnego tunelu widzieli prześwit burzowego nieba. Jeśli chcieli uwolnić nieszczęśników, to los na chwilę się do nich uśmiechnął.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 31-01-2011 o 00:59.
behemot jest offline