Jakś sekundę patrzę na zwłoki, ciężko wdycham powietrze. Dla upewnienia lekko kopie ciało łapą. Wzdycham. -Przepraszam, ale się hmm... zdenerwowałem. Nic do was nie mam. Rzucił na mnie jakiś osłabiający czar i zaatakował, no cóż nie jestem mistrzem stoickiego spokoju. Teraz oddaj mój miecz...
Staram się go wyszarpnąć kobiecie, jednak nie na tyle brutalnie, by zrobić jej krzywdę. -Panowie, koniec awantury, bez żadnych bomb. Ja w interesach przyszedłem, pamiętacie mnie chyba?
Zwrócił się do pozostałych uczestników walki: Dajcie nam minutkę?
W tym czasie pozbierałem pozostałe miecze i wyciągnąłem swój z wampira, oraz oddałem Faliborowi jego własny. |