-Oj panie drogi, co w towarzysza celujecie, co?- zapytał Eilhart energicznie drapiąc się po karku. Mężczyzna z kuszą wyglądał na dobrego strzelca, ale z tymi dwoma brzeszczotami na plecach to była już przesada.-Z piratami mamy walczyć, a nie ze sobą nawzajem. Pan Sperig na pewno zachowa się jak na mężczyznę przystało, i nie będzie tłukł po pysku wszystkich co mu się przeciwstawią.
Milczał przez chwilę, dłubiąc językiem w zębie trzonowym.
-Moim zdaniem, szanowny nasz szczypior ma rację, tak samo jak pan Dallan, leśnikiem zwany. Popieram ich, bo co jeśli w owej dziupli pirackiej jeno więcej chłopa będzie, jo?
Przerwał, skupiając wzrok na unieruchomionym dowódcy oraz kuszniku w gorącej wodzie kąpanym. Uśmiechnął się równierz lekko do krasnoluda skorego do bitki.
-Rozkaz dowódcy rzecz ważna, ale co jeśli dla nas zgubna. Płyńmy do nich teraz, kiedy zajęci są marynarzami oraz najemnymi z drugiej barki. Podpłyńmy do nich w ciszy, gasząc latatarnię na dziobie. Weźmiem ich z zaskoczenia, zaś niedobitków ichnich przepytamy.- przerwał, jakby zamyślając się.-Chyba że już teraz chcecie bitki, strzelając do kamratów, panie Storm.
__________________ Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die... |