Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2011, 11:17   #9
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Spoczywające na spustach palce doświadczonego Polaka i pięknej Cyganki, dodawały otuchy Willemowi gdy cofając się powoli zmniejszył odległość jaka dzieliła go od "Czarnego" idącego za ludźmi. Niderlandczyk uważnie obserwował szczerzącego zęby basiora, próbując wyczuć czy wrodzona przychylność czworonogów jaką się cieszył od urodzenia, znajdzie zastosowanie wobec zdziczałych lipskich psów. Gdy miał pięć lat wprawił w przerażenie swego wuja podczas ucieczki z ogarniętych powstaniem "Patriotów" Niderlandów. Na statku pełnym oranżystów, bogatych patrycjuszy i szlachty uchodzącej przed amokiem jaki rozpętał się po klęsce narodów, zagubił się w ładowni i odnaleziony został obok klatki przewożącej parę dzikich gepardów. Siedział i ręką sięgał pomiędzy prętami drapiąc wielkiego kota pod brodą. *Niech mnie kule jak bestia nie mruczała z zadowolenia* - powtarzał nie mogąc wyjść ze zdziwienia kapitan Van Hoorn. Willem sympatię czworonogów odwzajemniał jak potrafił, być może ta więź sprawiała że jakoś nie mógł się przekonać do hałaśliwych maszyn i z odlatującego sterowca ze smutkiem szukał wzrokiem karego fryza na którym przybył z Rotterdamu.

Teraz jednak... Cóż, to Interior. Zarówno Willem, jak i Doodley oraz wielu naukowców na wyścigi teoretyzowało na temat wpływu Interioru na psychikę ludzi i zwierząt. Najśmielsze teorie głosiły, że "(...) w Lipsku otwarły się Bramy Piekieł". Wzdrygnął się porównując sylwetkę przewodnika stada do literackich opisów 'piekielnych ogarów' w beletrystyce.


Willem skupił się na "Czarnym" wierząc że stado nie zaatakuje gdy nie zrobi tego przewodnik. Fakt iż wygłodzone zwierzęta nie rzuciły się od razu również dobrze wróżył i dawał pewne nadzieje. Niderlandczyk cofając się bardzo powoli rozłożył ręce i uspokajająco mówił do psa prawie że pieszczotliwym tonem. Warkot dochodzący z gardzieli przycichł wyraźnie, jednak nie musiał oznaczać nic dobrego, lekkie machnięcie ogonem mogło być przypadkowe lub zwykłym złudzeniem. Przelotne krótkie spojrzenia stykały wzrok człowieka i drapieżnika, długie wpatrywanie się w oczy zwierzęcia budziło w nim agresję, z drugiej strony brak kontaktu wzrokowego utrudniał bardzo nawiązanie więzi emocjonalnej. Ileż by dał aby to się już skończyło. By wściekłe zwierze zamerdało ogonem, schowało zębiska i zbliżyło się spokojnie w celu obwąchania człowieka, lub szczeknęło porozumiewawczo i zwróciło się w inną stronę dając znak człowiekowi że został uznany za 'swojego', a reszcie stada że wyżerki poszukać trzeba gdzie indziej.

Odległość jaką mieli do przebycia była spora, a poruszać musieli się powoli aby nie sprowokować ataku, który i tak mógł nastąpić w każdej chwili.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 31-01-2011 o 14:29.
Leoncoeur jest offline