Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2011, 15:36   #13
Drusilla Morwinyon
 
Drusilla Morwinyon's Avatar
 
Reputacja: 1 Drusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwu
Uruf:



Słońce w swej nieodmiennej wędrówce w kierunku zachodu oświetlało futra oddalającym się od zasłanego ciałami pola wilków. Krew spływająca z rany samca znaczyła za nimi nikły ślad w postaci szkarłatnych kropel.
Gdy wreszcie para zatrzymała się słońce niemal już zachodziło. Niewielki zagajnik i kilka kęp pozbawionych już liści krzaków dawał im schronienie przed chlającym wichrem.
Podczas gdy ciemnofutry wilkołak zajął się swa raną Naira wyruszyła na polowanie.
Uwagę wilka zwrócił jednak sposób w jaki niespokojnie węszy wokół i zerka w stronę, z której przybyli. Gdy wilczyca wróciła wreszcie z wychudzonym królikiem w ramach kolacji nadszedł czas na rozmowę.

- Czym się martwisz Nairo? Nie czuje zapachu tego stwora, myślę że to ponad siły tego stwora aby odnaleźć nas tak daleko.

Ta jedynie jeżąc białą sierść na karku potrząsnęła łbem.

- Znam go... Ja i moi towarzysze spotkaliśmy go w czasie jednej z bitew. Zabił sześciu naszych. A później... - westchnęła kładąc się obok - Później widziano go jak zabijał swoich... Właściwie każdego, kto stanął mu na drodze. Sama spotkałam go jakiś czas po bitwie. Mógł mnie zabić, ale tego nie zrobił.. Jest inny. Silniejszy, szybszy, chyba nawet inteligentniejszy. Gdyby chciał wytropiłby nas.

- Czym to właściwie jest? - zawiesił głos, nastała tym samym krótka cisza, przerwana znienacka bolesnym jęknięciem z jego strony. - Cholerna rana - zaklął pod nosem zgrzytając przy tym zębami - Niech tylko spróbuje się zbliżyć, rozszarpie go na kawałki! - oczy wilka błysnęły wściekle w blasku nie przysłoniętego chmurami księżyca. Wilkołak ponownie poczuł silną potrzebę przelania krwi, księżyc bowiem budził w nim nieposkromiony gniew, a rana nie będąc zbyt głęboka goiła się dość szybko.
Wilczyca ze zrozumieniem przesunęła szorstkim jęzorem po pokrytej na wpół zaschnięta krwią łapie towarzysza i delikatnie trąciła go pyskiem.

- Lepiej nie. Nie sadzę, by zaatakował niesprowokowany. Tamte hybrydy musiały wejść na jego teren. Jest jednym z dawnych żołnierzy Lordów, choć jak sadzę jednym z bardziej udanych egzemplarzy. Przynajmniej pod względami bojowymi. Ale nie sądzę żeby był wrogiem, Gdyby chciał nas zabić już by próbował.


Westchnęła cicho i położywszy łep na złożonych łapach przymknęła ślepia. Oboje potrzebowali odpoczynku, wciąż przecież czekała ich długa droga.

Deth:


Kotołaczka zapadła w lekki sen, pozwoliła wszak człowiekowi stróżować, a wszyscy wiedzieli, że tacy jak on w nocy byli niemal ślepi. Zapewne dlatego tez na każdy najmniejszy nawet podejrzany dźwięk otwierała ślepia i strzygła uszami.
Wreszcie jednak nadszedł ranek...
Ziewając kocica powstała i jak zwykle ruszyła przodem prowadząc za soba obcego. Mijali zagajniki i polany, strumienie i sterty głazów, nie napotkali jednak śladów żadnych żywych, inteligentnych istot - wojna zebrała zbyt wielkie żniwo, by jak za dawnych lat myśliwi polowali w tych okolicach, nigdy zaś nie budowano wiosek tak blisko cieszących się złą sława gór...
Pomimo to pod sam koniec dnia, gdy ciemność stawała się przeszkodą uniemożliwiająca człowiekowi dalsza wędrówkę Risha z lekkim zaskoczeniem uniosła łep węsząc wokół. Przez chwile wiatr niósł ze sobą niepokojąca woń... A może tylko jej się zdawało.
Potrząsnąwszy głową ruszyła dalej.
Wkrótce dwójka wędrowców siedziała przy ognisku nad którym skwiercząc piekł się zając.
Kocica nie wspomniała towarzyszowi o zapachu, nie sądziła, by było to ważne, w końcu przy dobrym wietrze mogła zwietrzyć coś, co znajdowało się wiele mil od nich, nie było więc czym się przejmować...
Nawet Deth'owi jednak jednak udzielił się jej nastrój - cienie zdawały skrywa w swym wnętrzu potwory gotowe porwać go, gdy tylko złoży głowę do snu...
 
__________________
Co? Zwiesz dekadentami nas i takoż nasza nację?
Przyjacielu, ciężko myślisz, w innych czasach miałbyś rację.
Czyżbyś sądził, żeśmy tylko tępo w siebie zapatrzeni?
Nie wiesz, lecz to się nazywa ironia i doświadczenie.
Drusilla Morwinyon jest offline