Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-01-2011, 21:19   #11
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Kolejne dni przynosiły nowe informacje i wiadomości o świecie. Dethowi coraz mniej się to podobało lecz obecność towarzyszki poprawiała mu ciągle humor. Choć od razu wyczuł, że odnosi się do niego z rezerwą nie przeszkadzało mu to wcale. Polubił jej towarzystwo i jej rozmaite reakcje na jego zaczepki czy docinki. Wojownik jednak chciał już dotrzeć na miejsce i powoli zaczynało brakować mu „cywilizacji”.
Gdy Risha oznajmiła mu informację dotyczącą czasu ich podróży odpowiedział tylko:

- W końcu, wiesz w przeciwieństwie do Ciebie kotko, lubię ciepłe jedzenie, porządną kąpiel i wygodne leże. Jak chcesz prześpij się, ja będę czuwać, i tak dużo zrobiłaś… Jutro opowiesz mi czemu taka fajna kocica nie ma swego kocura – uśmiechnął się bezczelnie

Wojownik czekał w spokoju aż kotka uśnie, pilnując jej i obozu. Od czasu do czasu wstawał i robił obchód, raz by mieć pewność że nikt nie nadchodzi a dwa czuł że musi rozprostować kości. Od czasu do czasu również wstawał i ćwiczył mieczem. Nie chciał wyjść z prawy…
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 26-01-2011, 16:57   #12
 
Nexus6's Avatar
 
Reputacja: 1 Nexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumny
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=XSpUufb9J0w[/MEDIA]

Na widok kreatur, ktorych widok potrafił zmrozic krew w żyłach najdzielnieszego męża, Uruf mimowolnie wbił pazury w ziemę a włosy na grzbiecie stanęły dęba. Spoglądając to na hybrydę to na Nairę niezdecydowanym głosem przemówił wreszcie.

- Co robimy!? - warknął cicho - Jeśli o mnie chodzi, to nie bardzo mam ohote się z tym spotkać. Wyglądają na słabowitych ale te szpony...

Uruf ponownie wbił spojrzenie w bestie, z milczniem śledząc każdy ich ruch.

Stworzenia wyraźnie żerowały na resztkach pozostawionych na polu bitwy.
Wilczyca również spoglądając w ich stronę obnażyła kły.

- Lepiej ich omińmy, z czwórką będzie problem, zwłaszcza, ze... Co do...?!

Przerwała z niedowierzaniem przyglądając się przeciwnikom - ostatnia z zauważonych hybryd, dotąd trzymająca się z boku w czasie rozmowy podkradła się do jednego z pobratymców i skacząc wgryzła się w jego kark.
Para zobaczyła jak pozostali zwracają się w stronę napastnika...

Urufowi podobały się celne komentarze wilczycy, która najwyraźniej miała ogromną wiedzę na temat całej krainy, niemniej nie zamierzał dłużej trwać w roli biernego obserwatora. Jego instynkty wzięły górę, tym samym obnażywszy kły po same dziąsła, naprężył mięśnie i skoczył w sam środek boju. Zamierzał pomóc atakowanemu stworzeniu, nie tyleż z litości, gdyż takie uczucia były mu obce, a najzwyczajniej wykorzystując tymczasowego sojusznika.

Jako, że od celu dzielił go jednak pewien dystans dotarcie do rzekomej ofiary zajęło mi kilka sennych sekund.
W tym czasie napastnik zdążył jednym szybkim ruchem oddzielić głowę pobratymca od tułowia.

Jakby wyczuwając zbliżającego się wilkołaka obrócił głowę w jego stronę. Był inny niż pozostałe, z bliska było to widać. Pomijając fakt, że w odróżnieniu od reszty nosił na sobie warstwy podartych szmat, które przy sporej dawce dobrej woli można by uznać za ubranie w jego gadzich ślepiach można było dostrzec prócz zwierzęcej żądzy mordu coś na kształt inteligencji...

Teraz w Urufa zaczęły wpatrywać się trzy pary ślepi stworów stworzonych tylko w jednym celu - mordu.
Zmieniając swój kierunek dwójka towarzyszy martwego już stwora śliniąc się i wyjąc przecięła mu drogę...

Oszołomiona wilczyca dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego co zaszło i ruszyła za towarzyszem modląc się, by zdążyć na czas.

Ohydny smród jaki otaczał istoty było więcej niż nie do wytrzymania dla czułego zmysłu wilkołaka. Nie zważając jednak nań, Uruf spróbował wskoczyć jednej z postaci na grzbiet, mając na celu zatopić kły w szyi i jak najszybciej pozbawić jej życia. Nie słyszał żadnych myśli w głowie, czuł tylko i wyłącznie, podobnie jak same bestie, potrzebę rozszarpania czegoś na kawałki.

Co ciekawe, gdy jego bracia rzucili się do walki stojący wciąż nad ciałem stwór zdawał się tracić zainteresowanie wilkołakiem. Przysiadłszy na ziemi i nic sobie nie robiąc z toczącej się w pobliżu walki zaczął rozrywać ciało hybrydy niespiesznie je pożerając.

Bestia, na która rzucił się wilkołak próbowała usunąć mu się z drogi pomimo jednak oszałamiającej szybkości nie uniknęła ciosu. Z szyi stwora bluznęła krew - pomimo jednak, iż śmiertelnie raniony stwór zatopił upazurzoną łapę w nodze wilkołaka rozpaczliwie próbując go z siebie ściągnąć.
W tym samym czasie drugi z przeciwników drasnąwszy go w pysk zwalił się na ziemie pod ciężarem wilczycy, która wraz z nim potoczyła się kawałek dalej.

Biała smuga którą dostrzegł kątem oka, a którą była wilczyca, wzbudziła w wilkołaku jeszcze większy gniew. Nie zważając na palący ból w udzie, Uruf wyrwał hybrydzie gardziel rzucając nim za siebie. Poczuł ohydny, zepsuty smak czarnej jak smoła krwi i ropy która ściekała mu teraz wściekle po wydatnym pysku. Upewniwszy się że ta już nie wstanie, podążył w kierunku splatanych w walecznym uścisku Nairy ze szkaradą.



Hybryda dopadłszy leżąca na plecach samicę próbowała rozedrzeć jej brzuch, Naira jednak zdołała się przetoczyć i warcząc chwycić jedną z dłoni szkaradzieństwa zaciskając zęby aż poczuła jak kości pod nimi ustępując.
Pomoc towarzysza wystarczyła by po chwili i to stworzenie padło martwe.

Przez całą walkę pozostały przy życiu obcy całkowicie ignorując resztę pożerał poległego stwora, teraz również nie zwracał na ocalałych szczególnej uwagi...

Wciąż nieco zszokowany wilkołak, podreptał do przyjaciółki, wyraźnie utykając na tylną łapę i trącił ją nosem. Spostrzegłszy że Naira ma się dobrze, przerzucił spojrzenie na ostatnią z kreatur, która najwyraźniej nie była nimi zainteresowana. Widocznie byli dla niej zbyt żywi.

- Nie chce czekać aż to coś się rozmyśli, co do swojego obiadu i rzuci się na nas. Chodźmy stad, prędko - syknął Uruf.


Towarzyszka potrząsając lekko łbem powstała.

- Chyba masz rację...

Już miała ruszyć za nim, gdy spoglądając na pożywiająca się kreaturę stanęła jak wryta. Dopiero po chwili opamiętawszy się poprowadziła towarzysza omijając hybrydę szerokim łukiem. Widać było, że stara się nie patrzeć w jej stronę, a podkulone uszy i podwinięty pod siebie ogon mówiły wystarczająco o jej nastawieniu.

Uruf zauważył to dziwne spojrzenie jakim wilczyca obdarowała stwora. Nie chciał jednak na razie tego roztrząsać. Puki co najważniejsze było znaleźć bezpieczne miejsce aby przeczekać noc i wyleczyć rany.
 
__________________
W myśleniu najbardziej przeszkadzały im głowy.
Nexus6 jest offline  
Stary 31-01-2011, 15:36   #13
 
Drusilla Morwinyon's Avatar
 
Reputacja: 1 Drusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwu
Uruf:



Słońce w swej nieodmiennej wędrówce w kierunku zachodu oświetlało futra oddalającym się od zasłanego ciałami pola wilków. Krew spływająca z rany samca znaczyła za nimi nikły ślad w postaci szkarłatnych kropel.
Gdy wreszcie para zatrzymała się słońce niemal już zachodziło. Niewielki zagajnik i kilka kęp pozbawionych już liści krzaków dawał im schronienie przed chlającym wichrem.
Podczas gdy ciemnofutry wilkołak zajął się swa raną Naira wyruszyła na polowanie.
Uwagę wilka zwrócił jednak sposób w jaki niespokojnie węszy wokół i zerka w stronę, z której przybyli. Gdy wilczyca wróciła wreszcie z wychudzonym królikiem w ramach kolacji nadszedł czas na rozmowę.

- Czym się martwisz Nairo? Nie czuje zapachu tego stwora, myślę że to ponad siły tego stwora aby odnaleźć nas tak daleko.

Ta jedynie jeżąc białą sierść na karku potrząsnęła łbem.

- Znam go... Ja i moi towarzysze spotkaliśmy go w czasie jednej z bitew. Zabił sześciu naszych. A później... - westchnęła kładąc się obok - Później widziano go jak zabijał swoich... Właściwie każdego, kto stanął mu na drodze. Sama spotkałam go jakiś czas po bitwie. Mógł mnie zabić, ale tego nie zrobił.. Jest inny. Silniejszy, szybszy, chyba nawet inteligentniejszy. Gdyby chciał wytropiłby nas.

- Czym to właściwie jest? - zawiesił głos, nastała tym samym krótka cisza, przerwana znienacka bolesnym jęknięciem z jego strony. - Cholerna rana - zaklął pod nosem zgrzytając przy tym zębami - Niech tylko spróbuje się zbliżyć, rozszarpie go na kawałki! - oczy wilka błysnęły wściekle w blasku nie przysłoniętego chmurami księżyca. Wilkołak ponownie poczuł silną potrzebę przelania krwi, księżyc bowiem budził w nim nieposkromiony gniew, a rana nie będąc zbyt głęboka goiła się dość szybko.
Wilczyca ze zrozumieniem przesunęła szorstkim jęzorem po pokrytej na wpół zaschnięta krwią łapie towarzysza i delikatnie trąciła go pyskiem.

- Lepiej nie. Nie sadzę, by zaatakował niesprowokowany. Tamte hybrydy musiały wejść na jego teren. Jest jednym z dawnych żołnierzy Lordów, choć jak sadzę jednym z bardziej udanych egzemplarzy. Przynajmniej pod względami bojowymi. Ale nie sądzę żeby był wrogiem, Gdyby chciał nas zabić już by próbował.


Westchnęła cicho i położywszy łep na złożonych łapach przymknęła ślepia. Oboje potrzebowali odpoczynku, wciąż przecież czekała ich długa droga.

Deth:


Kotołaczka zapadła w lekki sen, pozwoliła wszak człowiekowi stróżować, a wszyscy wiedzieli, że tacy jak on w nocy byli niemal ślepi. Zapewne dlatego tez na każdy najmniejszy nawet podejrzany dźwięk otwierała ślepia i strzygła uszami.
Wreszcie jednak nadszedł ranek...
Ziewając kocica powstała i jak zwykle ruszyła przodem prowadząc za soba obcego. Mijali zagajniki i polany, strumienie i sterty głazów, nie napotkali jednak śladów żadnych żywych, inteligentnych istot - wojna zebrała zbyt wielkie żniwo, by jak za dawnych lat myśliwi polowali w tych okolicach, nigdy zaś nie budowano wiosek tak blisko cieszących się złą sława gór...
Pomimo to pod sam koniec dnia, gdy ciemność stawała się przeszkodą uniemożliwiająca człowiekowi dalsza wędrówkę Risha z lekkim zaskoczeniem uniosła łep węsząc wokół. Przez chwile wiatr niósł ze sobą niepokojąca woń... A może tylko jej się zdawało.
Potrząsnąwszy głową ruszyła dalej.
Wkrótce dwójka wędrowców siedziała przy ognisku nad którym skwiercząc piekł się zając.
Kocica nie wspomniała towarzyszowi o zapachu, nie sądziła, by było to ważne, w końcu przy dobrym wietrze mogła zwietrzyć coś, co znajdowało się wiele mil od nich, nie było więc czym się przejmować...
Nawet Deth'owi jednak jednak udzielił się jej nastrój - cienie zdawały skrywa w swym wnętrzu potwory gotowe porwać go, gdy tylko złoży głowę do snu...
 
__________________
Co? Zwiesz dekadentami nas i takoż nasza nację?
Przyjacielu, ciężko myślisz, w innych czasach miałbyś rację.
Czyżbyś sądził, żeśmy tylko tępo w siebie zapatrzeni?
Nie wiesz, lecz to się nazywa ironia i doświadczenie.
Drusilla Morwinyon jest offline  
Stary 02-02-2011, 15:05   #14
 
Nexus6's Avatar
 
Reputacja: 1 Nexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumny
Wilkołak poderwał się wraz z pierwszymi promieniami słońca. Zmęczonym wzrokiem zlustrował otoczenie, przyjrzał się wciąż śpiącej Nairii po czym wyszedł z prowizorycznego schronienia.
Uruf miał ciężką noc. Śniła mu się wojna, rzeź, walka z... hordami nieumarłych.
Wrogowie lecieli wprost na niego a on za wszelką cenę próbował uciec. Niestety nie skutecznie, toteż kiedy go dopadły zamienił się w jedno z nich.





Widocznie wczorajsze spotkanie ze stworem pozostawiło na nim swego rodzaju traumę.

Wilkołak nawet nie próbował rozglądać się za pożywieniem, okolica była w najlepszym wypadku zupełnie martwa.

Trącił nosem Nairę, kiedy ta otworzyła ślepia tylko skinął na nią i bez słowa ruszył w kierunku przeciwnym do wschodzącego słońca.

W między czasie wilk opowiedział przyjaciółce o swoim domu, jak wyglądało jego życie w stadzie i dlaczego postanowił jej opuścić. Naira słuchała z mistrzowską cierpliwością a osąd najwidoczniej postanowiła zachować dla siebie.

Zimno przeszywało powietrze, lecz przemierzające tą krainę wilki będąc obrośnięte gęstym futrem nie najgorzej znosiły takie warunki.

Kiedy mijali okoliczne wioski, robili to tylko nocą. Uruf pod postacią wilka wraz ze swą biało-futrą towarzyszką wykradali rolnikom, na ile tylko się dało, zwierzynę a czasem pożerali ją w pośpiechu na miejscu.

Po kolejnym dniu wędrówki, kiedy po ranie została tylko blizna, Uruf stanął jak wryty na widok oddalonej wciąż o wiele kilometrów jednak już widocznej pośród mgieł, ogromnej wieży. A może tylko mu się przywidziało?


 
__________________
W myśleniu najbardziej przeszkadzały im głowy.
Nexus6 jest offline  
Stary 04-02-2011, 12:09   #15
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Ciemność. Lekki wiatr. Deth mimo iż był człowiekiem był także wojownikiem. Ostatnie dni podróży nie wróżyły nic złego, więc jego czujność została uśpiona lekko. Jednakże „podejrzane” reakcje jego towarzyszki sprawiły iż Deth znów wrócił do bycia czujnym. Miecz ciągle tkwił przy nim i choć zająć się piekł nad ogniem ten począł rozglądać się.
Pełnia księżyca.. noc w której dziwne rzeczy się działy w jego krainie. Duchy przybywały do swych najbliższych, a umarli wstawali z martwych. Wojownik spojrzał w końcu na kotołaczkę i rzekł:

- No dobra kicu, co Cię trapi ? – zapytał wprost

Nim jednak ona odpowiedziała ten wstał w jednej dłoni trzymając miecz a w drugiej kawałek upieczonego zająca. Wojownik zaczął się rozglądać uważnie. Cienie..potwory.. cokolwiek..byle się pojawiło. Cokolwiek krwawi, może zginąć. A to umiał dobrze. Zabijać. Nie wiadomo czemu, znów poczuł pragnienie walki. Znów chciał walczyć, wśród setek zabitych, ognia, i płaczu kobiet. Pragnął czuć że żyje… Obserwował spokojnie, uśmiechając się delikatnie, a oczy zaczęły mu błyszczeć. W tym blasku kotołaczka mogła stwierdzić że patrzy nie na człowieka ale zwierzę, drapieżnika szukającego swojej ofiary. Deth czekał jednak na odpowiedź kotki, dając jej do zrozumienia swoim spojrzeniem że oczekuje prawdy.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 06-02-2011, 19:36   #16
 
Drusilla Morwinyon's Avatar
 
Reputacja: 1 Drusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwu
Tigras Wagir:



Minęły całe miesiące, od chwili, gdy przekroczywszy bramy twierdzy Tigras wyruszył z resztą Gwardii na odsiecz zjednoczonej armii królestwa. Bitwa za bitwą, walka z walką jego towarzysze ginęli, od mieczy, kłów i pazurów tworzonych przez lordów stworów lub porażeni potęgą ich magii.
W końcu jednak wojna - przynajmniej pozornie dobiegła końca. Bitwy zmieniły się w potyczki niewielkich grupek, lordowie byli ścigani i zabijani...
Nadal jednak w lasach roiło się od maruderów - ludzi, którzy nie mając gdzie wracać zajęli się łupieniem tych z wiosek, które jakoś przetrwały.
Kotołak nie pozostawał w żadnym miejscu zbyt długo - zważywszy na to, że z całego oddziału pozostał jedynie on nie byłoby to zbyt rozsądne.
Wreszcie jednak nadszedł dzień, gdy coś się zmieniło, zaś on przyciągany być może siłą przywiązania ruszył w kierunku miejsca, z którego wszak nie tak dawno temu odjechał na wojnę...
Na swoje nieszczęście, wiatr niosący ze sobą deszcz, a nierzadko zmieszany ze śniegiem utrudniał podróż, która przeciągała się o wiele bardziej niż się spodziewał.
Tej nocy miał już udać się na spoczynek, gdy do jego nozdrzy dotarł dziwnie znajomy zapach. Czyżby w pobliżu znajdował się któryś z jego pobratymców? Podążając za wonią dotarł w pobliże polany, gdzie nawet z oddali dostrzec można było płomienie ogniska oświetlające dwie postaci. Człowiek z cała pewnością by go ni dostrzegł, jednak jego rasa nie na darmo obdarzona była nie tylko lepszym węchem, ale wzrokiem, dzięki czemu mógł stwierdzić, że choć stojący z obnażonym mieczem mężczyzna należy do rasy ludzi, to drugi, mniejszy kształt z cała pewnością należy do samicy z jego gatunku.
Na jego szczęście wiatr wiał mu w twarz maskując zapach byłego gwardzisty...

Deth:


Rozglądanie się niewiele dało - cienie kładły się na wszystkim, zaś przyzwyczajone do światła ogniska oczy wojownika poza kręgiem światła widziały jedynie ciemność.
Kotołaczka przyglądając mu się uważnie podkuliła lekko uszy.

- Nic. Wydawała mi ie, że coś poczułam. To wszystko.

Jeszcze tylko tego brakowało by człowiek rzucił się w ciemność. Nie miała wątpliwości, że w walce w takich okolicznościach w jakich się znaleźli nie miałby zbytnich szans na zwycięstwo nawet ze zwykłym zwierzęciem, jeśli zaś w pobliżu znajdowali się rozbójnicy lub któryś z ocalałych tworów wampirzych władców byłaby by już to z całą pewnością pewna śmierć. Nie sądziła jednak, by takie wyjaśnienia trafiły do wojownika,, zwłaszcza, że zdawał się bardzo pewny swych umiejętności.

- Lepiej usiądź i jedz. - mruknęła, choć w głosie czuło się lekkie zdenerwowania.

Snorri Olafson:

Ostatnie wyraźne wspomnienie Snorriego stanowiły zbliżające się w nieprzyjemnie szybkim tempie czubki drzew daleko w dole. Cała reszta stanowiła jakby niewyraźny sen, a raczej koszmar. Wojownik pamiętał, że kilkakrotnie budził się widząc nad sobą jakieś twarze słysząc język, jakiego nie rozumiał, choć niektóre słowa brzmiały w jego uszach dziwnie znajomo.
Nie będąc pewnym jak długo pozostawał w takim stanie wreszcie odzyskał przytomność na tyle by rozejrzeć się wokół.
Znajdował się w niewielkim pokoju, dość skromnie umeblowanym, ot wąskie drewniane łóżko, stolik, krzesło i skrzynia na rzeczy. Ubrania wikinga zapewne znajdowały się właśnie w niej, jako, że ten leżał nagi, a jego ciało skrywały jedynie bandaże... i przykrywający go koc.
Broń stała oparta w kącie pomieszczenia.
Próba sięgnięcia po nią zakończyła się ponownym opadnięciem na łóżko - obrażenia poniesione w czasie upadku dały o sobie znać.
Przez ponad miesiąc mężczyzna znajdował się w miejscu lecząc swe rany ucząc się języka od zajmującej się nim starszej już kobiety, która jeśli wierzyć jej słowom przygarnęła go po tym jak myśliwi znaleźli go poranionego w lesie.
Osada w której się znajdował nazywana była Azylem - a to z powodu narzuconego na wszystkich, którzy do niej weszli Geas - zakazu używania przemocy w obrębach miasta.
Cała reszta wedle plotek pogrążona była w czymś w rodzaju wojny domowej....

Wreszcie nadszedł dzień, w którym obrażenia wojownika zagoiły się na tyle, by po raz pierwszy wyruszył na przechadzkę po osadzie. Całą zdawała się znajdować na otoczonej odnogami rzeki wyśle pośrodku zaś osady otoczona sporym brukowanym placem znajdowała się sięgająca nieba wieża, zdająca się jakby wyrzeźbiona z jednego kawałka skały przez jakiegoś olbrzyma, a nie zbudowana ludzkimi rękami...


Uruf:



Zamieć rozszalała się po raz kolejny zasłaniając im widok rzeki. Zmęczeni podrożą drżeli kuląc się do siebie w podmuchach lodowatego wiatru.
Wilczyca milczała, cóż, ani pogoda ani głód nie sprzyjały konwersacji. Wszelkie osady jakie w ciągu kilku ostatnich dni mijały były opuszczone i spalone, nieliczne zwierzęta, jakie spotkali po drodze płoszyły się na najlżejszy nawet ślad obcej woni, więc zminnokształtnym przyszło głodować.
Od dwóch dni próbowali dostrzec jakiejś przejście, most lub bród na majaczącej w oddali rzece, nadal jednak nic nie widzieli, zaś zamieć przeszkadzała w poszukiwaniach.
Tej nocy Urufa znowu dręczyły senne wizje - wizje miejsc w jakich nigdy nie był, ludzi, których nie znał...
Tym razem przybrała ona formę wznoszącej się ku niebu wieży..Otaczające ją istoty, przezroczyste i eteryczne przypominały bardziej widma niż prawdziwe istoty.
Zdawały się śpiewać coś, choć wilkołak nie słyszał słów tańcząc jakby w legendarnych elfich kręgach zmuszeni pląsać do rytmu zaklętej melodii do końca życia.
Uruf w swym śnie dostrzegł jak okno na górnych poziomach wizy otwarło się ukazując twarz białowłosej kobiety... Jej szkarłatne oczy spoczęły na nim a usta rozchyliły w delikatnym uśmiechu odsłaniając rząd kłów...
W tym momencie mężczyzna z krzykiem obudził się.
 
__________________
Co? Zwiesz dekadentami nas i takoż nasza nację?
Przyjacielu, ciężko myślisz, w innych czasach miałbyś rację.
Czyżbyś sądził, żeśmy tylko tępo w siebie zapatrzeni?
Nie wiesz, lecz to się nazywa ironia i doświadczenie.

Ostatnio edytowane przez Drusilla Morwinyon : 06-02-2011 o 19:39.
Drusilla Morwinyon jest offline  
Stary 06-02-2011, 23:56   #17
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
Snorri pamiętał tylko gałęzie drzew i przykre spotkanie z czymś twardym, być może to była ziemia. Jak się znalazł tutaj, nie wiedział, jedynie mógł sobie tłumaczyć że albo moc smoka tu go przeniosła, być może to był kaprys tego nowego, rzymskiego Boga albo Odyn i pozostali nordyccy bogowie przeznaczyli mu los inny niż chwalebna śmierć, wieczne bitwy i świętowanie w Walhalli. Dlaczego to mogli zrobić? Czyż nie zasłużył na to, gdy zginął od ciosu potwora w obronie króla?
Te rozmyślania do niczego nie prowadziły, nie mógł być już dłużej na utrzymaniu tej kobiety, tym bardziej że sama do najbogatszych ludzi nie należała. Był wdzięczny jej że się nim zajęła i musiał to jakoś okazać, a żeby to zrobić musiał mieć pieniądze, a żeby mieć pieniądze, musi mieć jakieś źródło zarobku. Jedyne co umiał robić to żeglować i walczyć, więc oczywiste było że musi się zaciągnąć do jakiejś kompanii albo na statek, jako żołnierz okrętowy. Miasto znajdowało się na wodzie, więc doświadczony marynarz czy ochroniarz na statku powinien łatwo dostać robotę. Gdyby jednak stawił się do jakiegoś punktu werbunkowego, to wystarczy tylko popatrzeć. Rosły chłop, o długich, blond włosach, i takich wąsach, z krótką bródką, we wspaniałej kolczudze, wykonanej przez duńskich mistrzów w swoim fachu, miecz nordycki przy boku, resztę uzbrojenia wraz z hełmem zostawił u staruszki. Takiego woja każdy potencjalny pracodawca chyba zatrudniłby w ciemno.
Ludzie na ulicach przyglądali mu się z miesznką podziwu i strachu w oczach, kobiety, których nie wystraszył jego dziki wygląd wzdychały, gdy przechodził obok. Tak, Snorri syn Olafa, zawsze cieszył się powodzeniem wśród niewiast, nawet branki zwykle nie narzekały, gdy oddawano je w niewole dla niego.
Wreszcie doszedł do środka tej ludzkiej osady i tchu mu aż zabrakło w piersiach. Czasem jakiś skald, w jego dawnej ojczyźnie śpiewał o wieżach i zamkach budowanych przez lodowe, lub skalne giganty na północ od osiedli Norwegów, lub Waregów ale nigdy takich cudów na oczy nie widział. W środku brukowanego placu stała wielka wieża, nawet stare, rzymskie zamki, które widział u Brytów, Franków i na Sycylii nie mogły temu dorównać, ta budowla by po prostu przytłoczył swoim rozmiarem. Po chwili stania i podziwiania cudu, nie pytając przechodniów co to, a i tak nie za dobrze znał ich język, poszedł niczym zahipnotyzowany w jej stronę.
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 08-02-2011, 13:48   #18
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Deth schował miecz do pochwy i usiadł spokojnie choć czujności nie tracił. Spojrzał na kotołaczkę i uśmiechnął się pod nosem. Na chwilę przymknął oczy..

„Ona myśli żem słaby i dobrze.. jej pewność siebie może ją zgubić tym lepiej dla nas.. Inne rasy zawsze nas uważały za słabsze a mimo to przez wieki żyjemy.. „

Otworzył oczy i znów wrócił do ogrzewania rąk nad ogniskiem. Nie mówił nic bo nie miał nic do powiedzenia. Poza tym był ciekaw co kryje się pod tym futrem, bo choć kotka bywała irytująca to jednak była kobietą. A on mężczyzną.

”Idioto.. zajmij się czymś innym bo ci łeb ukręcą”

Skarcił się w myślach..i wrócił do świata tu i teraz. Zamknął oczy i oddał się drzemce. Począł śnić na jawie o swojej przeszłości, zwycięstwach i porażkach. Śnił o ogniu który go spowijał i który towarzyszył mu przez całe życie....

Deth znów śnił o przeszłości.. znów "obudził" się na polu walki, wśród zgiełku krzyczących ludzi, krwi, bitwy, szarżujących na siebie jeźdźców. Znów czuł jak żyje, jak serce wali mu jak oszalałe gdy jacyś zakuci w zbroje wojownicy pędzą na niego z podniesionym orężem. Wojownik znów stał się wojownikiem, gdy wśród brzdęku metalu czuł jak rośnie. Kolejni przeciwnicy padali pod jego stopami, krew spływała po całym jego odzieniu przesiąkając go. Zapach krwi pobudzał jego zmysły.. Jednak cały ten "spokój' zburzyło pojawienie się czarownika. Był niższy o głowę od wojownika, lecz wzrok równie spokojny i opanowany co on. Czarownik zdawał się przemieszczać niczym duch wśród walczących, podążając ku niemu. Długie brązowe włosy zdawały się falować na wietrze. Ciemna twarz poznaczona bliznami zdawała się być wyciosana z marmuru. Szaty czarownika przypominały ludzką skórę... Deth jednak nie zdążył się się mu przyjrzeć bliżej bowiem obudził się..zlany potem... Nie usnął już do świtu...
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 15-02-2011 o 15:04.
valtharys jest offline  
Stary 12-02-2011, 22:30   #19
 
Kachimi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kachimi nie jest za bardzo znanyKachimi nie jest za bardzo znanyKachimi nie jest za bardzo znanyKachimi nie jest za bardzo znanyKachimi nie jest za bardzo znanyKachimi nie jest za bardzo znanyKachimi nie jest za bardzo znany
Tigras Wagir

Delikatnie ujął rękojeść swego miecza, po czym po cichu wyjął go z pochwy. Idąc w stronę uzbrojonego mężczyzny miał tylko nadzieję, że obejdzie się bez walki. Zmęczony podróżą i trudami wojny chciał tylko znaleźć spokój ducha. Odpocząć i odpłynąć w krainie snów. Wracał do lat młodości spędzonych na treningach wojaczki wraz z rodziną, za którą tęsknił. Najbardziej jednak bolały go wspomnienia związane z Nadiją. Spędzili piękne chwile razem, lecz niestety nastał ich kres. Przyjemne niegdyś wędrówki stały się nudne, puste i ociekające samotnością. Zimy były chłodniejsze, świst wiatru przemierzającego lasy zdawał się płakać a oczy nieraz płatały bezlitosne figle. Nie czuł już strachu. Nie bał się śmierci, a nieraz już jej pragnął. Patrzył co dnia jak jego kompanie padali twardo na splamioną krwią ziemię. Jego życiu zabrakło wyrazu, celu... Szedł powoli, ostrożnie, głucho. Chciał wybadać zamiary obecnych na polanie. Kim są? Czego chcą? W wysokiej trawie przykucnął na chwilę by przysłuchać się im i wywęszyć co tylko wiatr przysłał mu do nozdrzy. Chwycił kamień wielkości pięści. Ruszył na przód. Miał przy sobie tylko ten kamień i miecz. Reszta rzeczy została w zaroślach, by nie opóźniać go, nie krępować i nie zwrócić uwagi na siebie. Gdy doszedł kilka kroków do uzbrojonego człowieka. Cisnął kamieniem w krzaki, by odwrócić jego uwagę, a po udanym rozproszeniu zajść go od tyłu i wymierzyć w niego ostrzem swego miecza. Po wszystkim powiedział tylko: Kim jesteście?
 
Kachimi jest offline  
Stary 13-02-2011, 16:17   #20
 
Nexus6's Avatar
 
Reputacja: 1 Nexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumny
Poderwał się gwałtownie, jak na rozkaz sennych koszmarów. Przeraźliwe zimno dopełniło obrazu trudów i beznadziei z jakimi wilcza para od jakiegoś czasu się boryka.

Nie wiem czego ode mnie chcesz zjawo ale wiedz że sie ciebie nie lękam! - ryknął, a wiatr momentalnie zagłuszył jego słowa. Spojrzał na wilczycę. Z jego oczu biła mieszanina lęku i wściekłości, zagubienia. Kiedy wilkołak nieco ochłonął, podszedł do niej i trącając nosem spróbował podnieść ją na duchu, wszak dla niej też nie jest to łatwa sytuacja.

- Mam nadzieje, Nairo, iż całą ta sytuacja ma jakiś sens a ja wcale nie zwariowałem. - powiedział cicho, ciepłym tonem głosu, co było u niego niezwykle rzadkie.
 
__________________
W myśleniu najbardziej przeszkadzały im głowy.
Nexus6 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172