Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2011, 20:35   #79
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Drzwi dosłownie pękały w futrynie, tak jakby coś dużego i strasznego chciało się wyrwać i dostać w swoje łapy wiedźminów i więźniów czekających w korytarzu. Brego skupił się na czekającym go zadaniu. Musiał zaufać swoim zmysłom i wyczuć odpowiedni moment do ataku, tak aby zadać jak najwięcej szkód i samemu nie zostać rannym.

Brego wziął głęboki wdech i złożył dłonie do Znaku Igni. Kilka sekund później drzwi roztrzaskały się w drzazgi ukazując rozpędzonych swoją siłą zbrojnych. Galen uderzył ułamek sekundy później, odpychając strażnika powrotem na swoich kompanów. Chwilę później Brego z zaciśniętymi zębami cisnął strumieniem płomienia w przeciwników podpalając materiał, w który byli ubrani.

Wiedźmini ruszyli na przód, prowadząc za sobą zgraję nieobytych w walce i niesfornych skazańców. Brego wpadł w wir walki tnąc stalowym mieczem w obrotach i skokach. Długie lata treningu dobrze przygotowały go do szybkiej i dynamicznej walki na różne kierunki. W ferworze bitwy dostrzegł Dżentelmena, który stojąc pod ścianą przyglądał się bitwie.
Przez myśl przeszło mu przekleństwo. Ten, który najwięcej gada o walce teraz nic nie miał zamiaru zrobić... Brego nie miał zamiaru nadstawiać za niego karku.

Nagle gdzieś zniknął, przechodząc przez jedne z drzwi w pomieszczeniu. Chwilę później sytuacja walczących się zmieniła. Strażnicy się przegrupowali i zaczęli zabijać coraz więcej więźniów. Sytuacja robiła się dramatyczna, gdy nagle z drzwi, za którymi zniknął Dżentelmen wybiegła kolejna grupa więźniów. Za nimi wyszedł sprawca całego zamieszania z kolejnym, zadowolonym kompanem, po czym zniknęli za kolejnymi drzwiami.

Strażnicy skupili się przy jednych drzwiach, co zablokowało posiłki kolejnych więźniów.
Wiedźmin miał nadzieję, że nie będą zmuszeni do spotkania z tą, której wszyscy obawiali się w tym miejscu najbardziej- Merigold.

W drzwi osłaniane przez strażników nagle ktoś zaczął tłuc od drugiej strony. Gwardziści osłonili jednego ze swoich towarzyszy, który zajął się łomotaniem.

Sytuacja robiła się nieciekawa. Dżentelmen zniknął, strażnicy starali się obronić przed grupą skazańców. Mogli by ruszyć za Dżentelmenem- wiedźmin nie zdziwiłby się, gdyby już był przy wyjściu, choć byłby to nie mały wyczyn. Nie wiadomo ilu jeszcze strażników stacjonuje w tym więzieniu, a on sam nie dałby rady nawet jednemu zbrojnemu.
Zostawało zostać i przekonać się co kryje się za drzwiami.

-Musimy szybko unieszkodliwić tych strażników- powiedział do Galena- Spróbujemy zajść ich od boków, przy samej ścianie. Ja z prawej ty z lewej. Będziemy mięli osłonę od murów i tych gnojów... przynajmniej do czegoś się przydadzą. Raczej nie trzeba się martwić o to, że któryś z więźniów oberwie w zamieszaniu...- w kącikach ust pojawił się uśmiech, po czym ruszył biegiem do ściany, chwycił pierwszego więźnia za kaftan i wyrzucił go w bok, starając się dostać do strażników.
 

Ostatnio edytowane przez Zak : 31-01-2011 o 20:42.
Zak jest offline