Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2011, 13:58   #53
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Spering złapał się za przebitą szyją i wpadł do wody. Marina popatrzyła za nim, bez żalu – czemu miałaby go żałować? – i pomyślała, że problem ich przywództwa został właśnie rozwiązany. Żeby być precyzyjnym: przeformułowany i postawiony na nowo.

Amavet skoczył na zaatakowana barkę, Marino spojrzała za nim, odruchowo oceniając stopień dopasowania spodni, miło teraz opiętych na dolnych rejonach pleców. Uśmiechnęła się do siebie i swoich myśli.

Oczywiście, nie planowała walczyć - o ile nie będzie to konieczne. „Mężczyźni powinni zajmować się walka, a kobiety rodzeniem dzieci” mawiała jej matka, co było o tyle dziwne, że Marina była jedynaczka, a swojego ojca – maga Samuela - widziała z mieczem tylko raz. Wyczyścił go dokładnie i zawiesił na ścianie nad paleniskiem. „To pamiątka po twoim Dziadku, Marino” powiedział dumnie.

Piraci nacierali, Marina – ciągle wciśnięta między burtę a worek z paszą – wypowiedziała kilka słów i wykonała kilka ruchów palcami. Gdyby ktoś przyglądał się dziewczynie mógłby dostrzec, że jej sylwetka rozpływa się w powietrzu. Ale wszyscy byli zajęci walka. Marina traktowała magię jako narzędzie do leczenia innych, zaklęcia maskujące były dla niej trudne – żeby je utrzymać, musiała mocno skoncentrować się i zastygnąć w miejscu. Nie potrafiła utrzymać iluzji na poruszającej się osobie.

Poczuła silne natężenie magii gdzieś obok i spojrzała w tamtym kierunku: pisarzyk - całkiem sprawnie, co musiała przyznać - rzucił kulą ognia, a potem otoczył się czarem ochronnym. Marina aż jęknęła – nie, nie z podziwu, jak by się mogło wydawać, ale z politowania dla głupoty gówniarza. „Powinien wejść na jakieś skrzynki, wtedy miałby już sto procent pewności, że go wszyscy zobaczą.. i zaatakują” – pomyślała.

Zapatrzona na skrybę nie zauważyła lecącego ciała. Pirat spadł na nią, przygniatając. Ktoś przerzucił go sąsiedniej barki, nie atakował jej, leżał oszołomiony. Nacisnęła jego tętnice szyjna zatrzymując na moment dopływ krewi do mózgu – oczy uciekły mu w głąb czaszki i stracił przytomność. Starała się zepchnąć go z siebie, był za cięzki; Marina rozpaczliwie szarpała się z przygniatającym ją, bezwładnym ciałem, ciągle wciśnieta między burtę a worki. Oczywiście, nie dała rady utrzymać zaklęcia maskującego. Kolejne ciało upadło na pokład obok niej. Sekundę potem stanął nad nią wysoki, krotko ostrzyżony mężczyzna. Mogła by przysiąc, że w oczach miał rozbawienie.
- Zwiąż go. Potrzebujemy jeńca. – rzucił zdawkowo.
- Tylko nie kop. – dodał uśmiechając się kpiąco.
Marina nie zdążyła się odezwać, mężczyzna skoczył do walki, dziewczyna została z dwoma nieruchomymi ciałami, częściowo ją osłaniającymi, ale też blokującymi możliwość ruchu.

Rozejrzała się, obok pisarz zbierał się z pokładu. Jego ochrona tez prysła.
- Pomóż mi! – zawołała rozkazująco i znów spróbowała obrócić ciało pierwszego z piratów tak, żeby móc wyjść spod niego i związać mu ręce. Był ciężki, bezwładny, miała wrażenie, że próbuje przesunąć worek owsa.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline