Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2011, 14:39   #54
Nadiana
 
Nadiana's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemu
Cedric stał spokojnie, gdy na pokładzie toczyły się ważkie wydarzenia; nie zrobił ani kroku zarówno w stronę szypra jak i Speriga. W końcu za to mu płacili, za obserwowanie. Obserwował jak ich szef dostaje bełtem i spada w toń, obserwował także jak jeden z ich kompanów idzie w jego ślady. Niedobrze; bez nominalnego dowódcy decyzje będą musieli podejmować sami, a przy tylu chłopa (i babie) będzie to trwało latami i może skończyć się rozlewem krwi. Veemer pozwolił sobie jeszcze na ciężkie westchnięcie za nim sięgnął po swój łuk. Strzelił raz, nim jeszcze dopłynęli. Trafił, ale nie zabił. Kurwa jego mać!
Opuścił łuk na moment, kiedy łajby walnęły w siebie skupiając się za utrzymaniu równowagi. Udało się i teraz spokojnie się wycofywał poza zasięg abordażujących piratów. Był do cholery łucznikiem, a nie jakimś durnym cepem z wielkim mieczem. Już naciągnął łuk ponownie, gdy jego uwagę przykuł młodzian wyglądający na skrybę. A raczej cuda niewidy wydostające się z jego dłoni. Pierdolony mag! Cedrik nieprzytomnie przyglądał się atakowi na niego i odbiciu od jakiejś niewidzialnej bariery. Tym razem nie zastanawiał się długo; strzelił prosto w klatę dryblasa zastanawiającego się ciągle gdzie jego topór. Mag był zbyt cenny, by go stracić i to właśnie postanowił sobie Cedric, chronić tego gryzipiórka, oczywiście po tym jak ochroni siebie.
Gdzieś tu powinna być też dziewczyna, nie widział by biegła na tamten statek, więc pewnie schowała się rozsądnie między workami. Ją też może chronić, będzie wtedy wdzięczna. A wdzięczne dziewczyny to chętne dziewczyny. Pokrzepiony tą myślą chłopak zaczął szukać celu. Znalazł się, nawet dwa szarżujące wprost na niego.
- Kurwa mać – słowa prawdy wyleciały mu z ust. Nie zdąży zabić dwóch wiedział o tym. Napiął łuk, by, chociaż jednego zdjąć. Skupił się tylko na tym, na jego sercu łopoczącym pod ubraniem. Strzał był czysty, niemal idealny. Co z tego jednak skoro zaraz spodziewał się solidnego ciosu w łeb?
Uderzenie jednak nie nastąpiło, wielkolud zwany Bertem, jebnął go drugiego pirata mocą swych mięśni w łeb. Napastnika wpierw musiał przyciągnąć dekolt dziewczyny, dzięki bogom.
- Zwiążcie go razem, osłaniam was! – krzyknął do nich, gdy zrozumiał co robili. Teraz oczywistym jest, że musiał zostać tutaj pilnować dwójki swoich jak i więźnia. Powiódł wzrokiem po bitwie, a na twarzy pojawił mu się uśmiech. Wygrywali.
 
Nadiana jest offline