Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2011, 17:38   #47
Morior
 
Reputacja: 1 Morior nie jest za bardzo znanyMorior nie jest za bardzo znany
Dębski ruszył przed siebie, by dowiedzieć się skąd wychodziły jęki. Głos doprowadził go do wnęki, w której prawdopodobnie wyparzano narzędzia chirurgiczne. Niczego jednak Dębski nie był pewien, na pewno nie w takim momencie. Widok, który ujrzał kapitan prawie zwalił go z nóg. Zobaczył on ginącego w męczarniach naukowca, ale co najciekawsze nie był sam. Klęczał nad nim żołnierz SS. W normalnych okolicznościach Adam wystrzeliłby w niego seryjkę pocisków. Ta sytuacja w niczym nie przypominała normalnych okoliczności. Pierwsze kilka sekund Dębskiemu zajęło analizowanie obrazu, który docierał do jego mózgu z prędkością żółwia. Widział on naukowca leżącego na podłodze, jęczącego z bólu. Nad nim klęczał żołnierz cały upaprany krwią. Kapitan przypomniał sobie jak bardzo nienawidzi wszystkich żołnierzy SS.

Przed zabiciem tej parszywej istoty powstrzymywał go jedynie fakt, że od tej gnidy mógł dowiedzieć się czegoś. Informacje w tej sytuacji stanowiły priorytet, górowały nad nienawiścią. Chociaż kapitan przypomniał sobie dokładnie słowa zmarłego w wojnie ojca: "Szwaby to są, kurwa, świnie". Ta nienawiść do nich była wrodzona. Zasada ta stanowiła wyjątek w religijnym myśleniu Dębskiego. Pokój, pokojem. Przebaczenie, przebaczeniem, ale Niemcy to gnidy. Sam fakt, że kapitan był religijny gryzł się z jego zawodem. Nie miał on jednak oporów przed zabijaniem ludzi. Szczególnie Niemców. Wojna stanowiła wyjątek od zasady.

Kapitan w celu uzyskania odpowiedzi na nurtujące go pytania jedynie mocno kopnął wroga, korzystając z okazji, że klęczał. Następnie wydał z siebie głos:
-Jezus, Maria...
Dębski przystawił broń do skroni przeciwnika. Powiedział "Może mi ktoś wyjaśni co się tu, kurwa dzieje?!"
Po tym zaczął się szarpać z żołnierzem. Po kilku przypadkowych strzałach zabił wroga. Niestety naukowiec już nie żył. Zdenerwowany Dębski tupnął mocno w podłogę. Przed całkowitym szałem uchronił go fakt, że zabił kolejnego szwaba w swojej historii.

Dębski korzystając z okazji, że dookoła było pusto wyciągnął z torby służące do kamuflażu łachmany i założył je, następnie ruszył przed siebie. Był jeszcze bardziej uważny i skoncentrowany. Położył palec na spust i starając się nie wydać żadnego odgłosu ruszył przed siebie w stronę wygiętych drzwi.
 

Ostatnio edytowane przez Morior : 03-02-2011 o 17:41.
Morior jest offline