- Gregori Garczkow, Stalker - odparł krótko i beznamiętnie.
Z premedytacją godną dla sierżanta, spoglądał po każdym z osobna doszukując się wad, zalet, szczegółów.
Postąpiwszy mały krok do przodu przetarł czoło rękawem i dodał -Nie licha kompania nam się tu zebrała, Władomirze. Spece, inżynierowie, zabójcy, i ja, stary stalker.
Co racja, to racja bo jego wiek już jakiś czas temu zakreślił czwarte koło, a siwizny na skroniach przybywało z każdym dniem. Twarz, kiedyś pełna niczym u greckiego herosa, teraz skąpana szeregiem blizn i ostrych rys wyrytych przez prace i czas była skierowana w stronę młodzików, by mogli się przyjrzeć jak to czasem mawiano 'Żywej legendzie'
W podziemiach metra Stalker był czymś w rodzaju bohatera, kimś kto był w stanie zapuścić się tam, gdzie żaden człowiek przy zdrowych zmysłach nie postawił by stopy. Było wielu śmiałków przemierzających podziemia tuneli i korytarzy, ale tacy kończyli zazwyczaj przedwczesną śmiercią. W tym fachu trzeba mieć nie tylko umiejętności, ale także odpowiednią wiedzę, ekwipunek oraz nadmiar szczęścia. Z Remingtonem w łapie czół się jak by miał +10 do szczęścia, wspominając stare gry fabularne z czasów młodości.
Nieopodal Grega, bo tam czasem na niego mawiali przyjaciele, spoczywał dobrych rozmiarów plecak, który jakością przewyższał tutejsze. Lekko zmodyfikowany z niegdysiejszego plecak podróżnego można było wyciągnąć praktycznie wszystko bez konieczności zdejmowania go z pleców. Kwestia sprawnych rąk oraz wprawy, rzecz jasna.
Posiadał przy sobie tylko to, co jest mu najpotrzebniejsze w podróżach. Często zapuszczał się do zrujnowanych sklepów na powierzchni, wydobywając z pod gruzowiska masę przydatnych materiałów, bądź też reliktów dawnego świata, na które był popyt zawsze w liczbie pestek do automatu. - Nie wiem czy mnie znacie, ale mógłbym się wam streścić w zgrabnym zdaniu, ale myślę że byście nie pojęli sensu tego stwierdzenia.
Tutaj zgromadzeni mogli zobaczyć, jak na twarzach Władimira i Grega maluje się szczery i odwzajemniony uśmiech. Najwidoczniej jeszcze dobre pamiętali o co w nim chodziło. Czym się różnie od wibratora? Tym, że jestem prawdziwym chujem.
Następnie machnął rękoma jak gdyby zaganiał świnie do zagrody ponaglając tym jednocześnie zebranych tu ludzi - Myślę że imiona zapamiętam. Teraz ucałować matki, dziewczyny, chłopaków jeśli który ma, i zbieramy się w drogę. Jak to mówię komu nie w drogę, temu automatem pomogę!
__________________ "Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan
Ostatnio edytowane przez Hermit : 03-02-2011 o 21:32.
|