Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2011, 21:09   #56
K.D.
 
K.D.'s Avatar
 
Reputacja: 1 K.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumny
Władczy głos młodziutkiej dziewczyny, która musiała umknąć skrybie pomiędzy paskudnymi, wielkimi jak szafy monstrami, przywołał go do porządku jak kubeł zimnej wody. Młodzieniec prychnął krwią która napyłwała mu do ust z rozciętego nosa i rzucił się jaj na pomoc. Mocował się przez moment z nieprzytomnym piratem, i już po chwili wspólnymi siłami udało im się obrócić galaretowate cielsko na bok, uwalniając spod niego dziewczę.

Skrybę ścisnęło w dołku i potrzeba było kolejnego warknięcia by skupił się na powierzonym mu zadaniu. Dama pasowała do tego miejsca jak delikatna róża do beczki przekiszonej kapusty - młodzieńcowi nie były dotychczas w głowie damskie wdzięki, głównie dlatego że i on nie miał szczęścia z płcią przeciwną, ale ten konkretny wypadek sprawił że młodzieniec wyszedł z siebie, stanął obok, zauważył własną rozdziawioną paszczę, dał sobie w ryj na otrzeźwienie i wrócił z powrotem do swego ciała. Skryba obserwował pewne ruchy jakimi dziewczyna wiązała łachudrę, delikatne drgania jej niewielkich, ale zapewne podobnych stalowym linkom mięśni na nogach i ramionach, sposób w jaki rzeczna bryza rozwiewała jej ciemne włosy... Nie mogła mieć dużo ponad jego osiemnaście wiosen, choć sprawność z jaką sobie radziła i dzika determinacja w jej sarnich oczach dodawały jej lat i autorytetu. Faulker poszukał na jej ciele siniaków i innych stłuczeń które pomogłyby ustalić czy jego podejrzenia że dziewczyna była aniołem która spadł im prosto z nieba mogły być poparte dowodami rzeczowymi, ale nie chciał się zbyt ordynarnie gapić.

Młodzieniec stanowczo potrząsnął głową i rozejrzał się dookoła. Walka już przygasała, ale nigdzie nie widział Speriga. Nie bardzo go to przejęło - z niesmakiem wyobrażał sobie że sierżant jest pewnie zajęty rzezaniem mieszków z martwych, dobijaniem bogom ducha winnego szypra, gwałceniem małych, słodkich króliczków albo czymkolwiek innym w czym lubował się jego nieokrzesany ród. Zygfryd umywał od niego ręce, zamiast tego łapiąc swoją podróżną torbę porzuconą na pokładzie i szukając rozbieganym wzrokiem rannych z ich kompanii. Może zaimponuje anielskiej amazonce odrobiną pierwszej pomocy?...
 

Ostatnio edytowane przez K.D. : 03-02-2011 o 22:01.
K.D. jest offline