Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2011, 14:01   #37
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
I znowu przydatny okazał się rzadki dar Albiończyka. Za sprawą zrządzenia losu widział nocą niemal jak za dnia, co w tym przypadku pozwoliło mu bezpiecznie opuścić rozległe łachy piachu i wraz z towarzyszami oddalić się na ich obrzeża, i dalej, w okryty mrokiem las. Tutaj jednak nawet on zmuszony był się poddać. Drzewa rosły zbyt gęsto, a runo lasu niewątpliwie obfitowało w ogromne ilości pułapek groźnych dla nóg ich i - przede wszystkim - wierzchowców.

Już mieli zamiar rozbić obozowisko, gdy nagle za rękaw pociągnęła go wyraźnie poruszona Maria.
- Patrz. - wskazała tereny za nimi.
Powiódł wzrokiem za jej dłonią, dostrzegając dwa płomienie unoszące się nad opuszczonymi właśnie widmami.
- Duchy! - zawył przestraszony czarodziej. - A nie mówiłem?! - wskazał oskarżycielsko Marię. - Gdybyśmy cię posłuchali już byłoby po nas! O Bogowie!
- Cicho! - zakryła mu momentalnie usta, nasłuchując.

Nie tylko ona usłyszała coś, co nie pasowało do całej sytuacji. Piskliwy, jakby dziecięcy chichot. Czarodziej zaszamotał się, uwalniając usta.
- To zjawy zmarłych dzieci! - wyszeptał panicznie, chowając się pospiesznie za mułem. - Idą po nas! Na Morra, nasze dusze są stracone!

Wbrew obawom maga właściciele głosów pozostali jednak tam gdzie byli, na środku piaszczystego obszaru. Edgar wytężył wzrok próbując dojrzeć jakieś szczegóły. I faktycznie z mroku nocy udało mu się wychwycić jeden interesujący fakt. Płomienie, które wydawały się unosić w powietrzu tak naprawdę tkwiły na końcach długich tyczek.

Niepostrzeżenie niczym cień podkradł się do źródła hałasu* i wyjrzał zza wydmy, dostrzegając niemal od razu dwie niskie postacie, z trudem wykopujące z przelewającego się piasku wielki wór.


- Aleśmy ich przednio nastraszyli! - wybuchnął chichotem jeden z niziołków. - Chybaśmy już dawno śmiesznych nie mieli! - pociągnął za worek nadal próbując powstrzymać atak śmiechu.


- Najlepszy był ten grubas! - wspomniał z rozczuleniem jego uzbrojony kompan. - Tak uciekał, że myślałem, że gacie zgubi! A i dobrze by się stało, byśmy mieli wreszcie porządny namiot! - ryknął śmiechem, klepiąc się po udach.
- Ano i krewni by się zmieścili! - zawtórował radośnie pierwszy.
- Ach ci głupi duzi ludzie... - zamyślił się. - W Krainie nikt by się na taką starą sztuczkę nie dał zrobić... myślisz, że kiedyś zmądrzeją?
- Oni? No coś ty! Ta kryjówka będzie zawsze bezpieczna! Póki będą się bać tych trupków, szmugielek będzie szedł jak z płatka.
- Dalej nie rozumiem, co oni widzą takiego strasznego w tych kościach - wziął do ręki jedną z czaszek, zaglądając z zaciekawieniem do pustych oczodołów.
- No już - pospieszył go kompan. - Nie myśl tyle, tylko pomóż mi ciągnąć tę bretońską whisky!

*Skradanie się 1k100: 15
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 05-02-2011 o 07:16.
Tadeus jest offline