Eckel zaśmiał się w duchu. Krasnolud wolałby dać się związać zamiast oddać topór. Człowiek słyszał, że rasa krasnoludów jest uparta i dumna. Teraz miał tego naoczny dowód. Następnie czort przemówił ludzkim głosem twierdząc, że nie ma przy sobie niczego. Fakt, że Diabeł rzeczywiście nie miał niczego przy sobie, tylko utwierdził Eckela w przekonaniu, że ma do czynienia z potworem. Niby jak inaczej przetrwałby w tej części świata bez broni, jeśli nie używałby jakichś magicznych sztuczek!
Sala, do której ich wprowadzona różniła się znacząco od izby, z której ich zabrano. Karczma wypadała bardzo skromnie w porównaniu do ozdobnego pomieszczenia. Eckel odniósł wrażenie, że także jedzenia było tu więcej. Na ten widok, zrobił się głodny.
Z mieszanymi uczuciami zajął miejsce przy Czorcie, ale nie chciał obrazić gospodarze. Eckel uważnie wysłuchał Kaługina, łyknął z kielicha, a następnie rzekł:
-Kaługinie, jestem zaszczycony i wdzięczny za zaproszenie. Szanuję Cię i wiem, że osoba pełniąca takie funkcje jak Ty, jest bardzo zajęta. Tym bardziej doceniam to, że znalazłeś dla nas czas. Powiem, więc jasno i krótko- Tu Eckel zniżył głos, mierząc wzrokiem Diabła, krasnoluda i gryzipiórka. –Jestem Eckel Lankdorf i znasz mnie z solidnej roboty. Powiedz w czym rzecz, bo mając w pamięci poprzednią owocną współpracę, gotów jestem służyć Ci swą osobą ponownie. – W tym miejscu zrobił znaczącą pauzę oczekując odpowiedzi. |