Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-02-2011, 11:32   #11
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
-Te, okularnik- zwrócił się do pisarza- żartów se ze mnie nie rób, bo oprócz tego głowę też ci zabiorę!
Blondas popatrzył na niego swym bladym spojrzeniem, które pewnie skruszyłoby skały, jakby tu jakieś były, potem jednak jego uwagę zajęły protesty krasnoluda. Ten nie chciał oddać swojego topora.
-Opuść te łapska! Do środka wejdziesz, masz trzymać ręce przy sobie ale jak choćbyś podniósł je bez pozwolenia, to obetnę, bez ostrzeżenia, myślę że trudniej jest dokonywać chwalebnych czynów w takim stanie.
Następnie słuchał jak ciemnoskóry mężczyzna tłumaczy się że nie ma nic przy sobie. Blondas nie wierzył i kazał człowiekowi za ladą go przeszukać. Ten podszedł niechętnie i po sprawdzeniu wszystkiego, czemu towarzyszyły uskarżające się pomrukiwania, potwierdził te słowa. Człowiek w płaszczu złożył broń bez słowa patrząc ciągle to na ''diabła'', to na Blondasa, nie wiadomo czy z pogardą, czy z zazdrością albo może jakimś innym uczuciem.
W końcu weszli do środka. Wystój wnętrza od razu rzucił się w oczy. Goście nie spodziewali się na pewno, że w tym podupadłym regionie komuś może się tak powodzić. Obrazy na ścianach, może nie były namalowane ręką mistrza, ale nie wątpliwie można było je zaliczyć do dzieł sztuki, podłoga dokładnie wyczyszczona, w ubu rogach, koło drzwi wejściowych znajdowały się ozdobne zbroje z dwuręcznymi mieczami, sprawiające wrażenie jakby pilnowały wyjścia i były gotowe zaraz stanąć w obronie swojego pana. To co jednak najbardziej rzuciło się w oczy, to był wielki, dębowy stół, na którym znajdowały się góry jedzenia, wyraźnie nie na miejscu, gdzie ludzie rzadko kiedy jedli coś lepszego niż grzyby, czy korzonki znajdowane w lesie. Tu było inaczej, miski zapełnione razowym chlebem, wyglądającym na świeży, półmiski z dziczyzną, którą teraz tak trudno upolować, nie zabrakło też dużych kawałków żółtego sera i butelek z czerwoną cieczą. Czyżby wino? Przed tym stołem zastawionym do uczty stał niski, starszy już człowiek w kolczudze, o długich, blond włosach i takich wąsach, przywodzących na myśl suma. Ręce miał założone z tyłu i popatrzył zaniepokojonym wzrokiem na krasnoluda.
-Broń miała być złożona w depozycie!
-Spokojnie kapitanie- Blondas wyszczerzył do niego zęby- jak się ruszy w niepożądany sposób, to świsnę mu przed nim Katiuszą- poklepał swój ponuro wyglądający miecz.
-Dobrze, nie przybyliście tu po to żebym się z wami kłócił, tylko żeby poplotkować o tym co się w świecie dzieje, a także miałbym do was pewną prośbę ale na głodnego nie wypada słów przecież tracić. Zapraszam do stołu- uprzejmym gestem wskazał jedzenie i krzesła.
Kiedy już wszyscy usiedli, słuchał uważnie tego co jego goście mieli do powiedzenia i wyraźnie najbardziej interesował się śniadym przybyszem, siedzącym obok człowieka w płaszczu, nie dającemu rady zbytnio usiedzieć w takim sąsiedztwie. Za krasnoludem z obnażonym mieczem stał Blondas. W końcu gospodarz przerwał im, osobiście nalał czerwone wino do dużych kubków, jedna butelka poszła na czterech przybyszy, dla siebie musiał otworzyć nową i wstał.
-Za moich miłych gości, oby tutejsze leśne ostępy nie były dla nich zgubą!- wzniósł toast i jako pierwszy wychylił kubek.
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 02-02-2011, 12:25   #12
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Zdziwił się, gdy nakazano go przeszukać, ale poddał się tej czynności bez oporów. W ubraniu nie miał żadnych miejsc, gdzie można by ukryć chociażby najmniejszy sztylet, żadnych kieszeni ani skrytek. Ręce strażnika przez chwilę błądziły po jego ciele, gdy stanął w rozkroku i rozłożył szeroko ręce. W końcu mężczyzna odstąpił, stwierdzając, że Saalab rzeczywiście mówił prawdę i nic przy sobie nie ma. Blondas tylko skinął głową.

Wnętrze komnaty zaskoczyło araba. Nie spodziewał się w tej zapomnianej przez boga, obskurnej i biednej mieścinie, czegoś takiego. Wnętrze emanowało przepychem. Na ścianach obrazy i draperie. W kątach połyskujące zbroje na stojakach. Widział już takie oznaki bogactwa u zamożnych mieszkańców tego kraju, podczas gdy ich podwładni mieszkali w lepiankach i jedli zupę z pokrzyw. Największe wrażenie zrobił na nim jednak stół. Ogromny blat zastawiony był jedzeniem. Na jego widok Saalab aż głośno przełknął ślinę. Był głodny, od wczoraj nic nie jadł ani nie pił. Liczył na to, że gospodarz zaproponuje im posiłek.

Stało się tak dopiero po chwili, gdy blondyn zapewnił o baczeniu na krasnoluda. Usiedli do stołu. Saalab, zanim zaczął posiłek wyszeptał krótką modlitwę dziękczynną i oszczędnie nałożył sobie chleba i sera na talerz. Gospodarz nalał wina do pucharów.
- Godzi się podziękować, gospodarzu - Saalab wzniósł puchar w toaście. - Zwę się Saalab ibn Munsir, a pochodzę z odległego kraju na południu, z miasta Al-Shaar. Zbieg wypadków spowodował, że pozbawiony zostałem wszelkich mych dóbr i ludzi. Taka wola boga... Ostatnie dni spędziłem w gościnie u sióstr shallyanek, za co wielce wdzięczny im jestem...

Umilkł i niespokojnie rozglądnął się na boki. Wspomnienia z nieodległej przeszłości wróciły. Zwierzoludzie, ciemny las, ociekający krwią ołtarz... Popatrzył uważnie po zebranych, czy aby żaden z nich nie ma znamion świadczących o zezwierzęceniu, zalążków rogów, śladów futra, szponiastych łap. A czy tam w kącie nie czai się jakiś cień?

Atak strachu minął tak szybko jak się pojawił. Saalab umilkł i już nic nie mówił, poświęcając całą uwagę leżącemu na talerzu jedzeniu.
 
xeper jest offline  
Stary 04-02-2011, 11:57   #13
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Friedrich na słowa „okularnik” tylko lekko się skrzywił lecz już nie komentował całego zdarzenia. Widocznie doszedł do wniosku że lepiej nie denerwować mężczyzny.

„Cham i prostak. Pewnie jego matka była jakąś podrzędną kurwą a ojciec się znęcał, więc teraz lubuje się w odwdzięczaniu się słabszym” – przemknęła mu w głowie myśl dziwaczna

Pisarz wszedł spokojnie za resztą „wybrańców” i zaczął się rozglądać po komnacie. Na końcu swój wzrok utkwił w „gospodarzu” przyglądając mu się bacznie. Wielu ludzi w swoim, krótkim co prawda, życiu miał okazję spotkać i co nie co miał wprawę w odgadywaniu do jakiej kategorii można ich zaliczyć. Gdy zasiedli już do stołów Friedrich spokojnie począł delektować się posiłkiem, choć wina nie tykał. Nie to że nie lubił, jednakże wolał mieć trzeźwy umysł a i gospodarz nie wzbudzał w nim zaufania. Oczywiście podniósł kielich w „geście” toastu i zamoczył tylko usta w nim, nie pijąc.

- Friedrich Goslar Panie, przybyłem tu wprost z Altdrofu w poszukiwaniu – tu na chwilę zrobił pauzę - inwencji twórczej. Postanowiłem więc pobyć wśród mężów czynu, którzy zainspirują mnie swoją walecznością, męstwem i heroicznymi uczynkami – oczy zalśniły pisarzowi a jego głos stał się mocniejszy – Tak więc Panie jak widzisz jestem tylko skromnym twórcą kilku dzieł teatralnych - zakończył

Zamilkł i jednak wziął duży łyk wina z kielicha. Dalej już milczał iprzysłuchiwał się uważnie temu, co kto ma do powiedzenia. Czuł że i tak za dużo wyjawił. Za szybko. Nie dorównywał innym w posługiwaniu się mieczem, czy nie miał celnego oka by ustrzelić z łuku sokoła. Po prostu robił to co umiał.. zabawiał ludzi i zadziwiał.

Pisarz począł dalej się delektować jedzeniem bo w brzuchu mu już burczało a i od kilku dni nic dobrego nie miał w ustach. Co jakiś czas przyglądał się zebranym, próbując ich ocenić i "rozgryźć".
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 04-02-2011, 17:21   #14
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Eckel zaśmiał się w duchu. Krasnolud wolałby dać się związać zamiast oddać topór. Człowiek słyszał, że rasa krasnoludów jest uparta i dumna. Teraz miał tego naoczny dowód. Następnie czort przemówił ludzkim głosem twierdząc, że nie ma przy sobie niczego. Fakt, że Diabeł rzeczywiście nie miał niczego przy sobie, tylko utwierdził Eckela w przekonaniu, że ma do czynienia z potworem. Niby jak inaczej przetrwałby w tej części świata bez broni, jeśli nie używałby jakichś magicznych sztuczek!

Sala, do której ich wprowadzona różniła się znacząco od izby, z której ich zabrano. Karczma wypadała bardzo skromnie w porównaniu do ozdobnego pomieszczenia. Eckel odniósł wrażenie, że także jedzenia było tu więcej. Na ten widok, zrobił się głodny.

Z mieszanymi uczuciami zajął miejsce przy Czorcie, ale nie chciał obrazić gospodarze. Eckel uważnie wysłuchał Kaługina, łyknął z kielicha, a następnie rzekł:

-Kaługinie, jestem zaszczycony i wdzięczny za zaproszenie. Szanuję Cię i wiem, że osoba pełniąca takie funkcje jak Ty, jest bardzo zajęta. Tym bardziej doceniam to, że znalazłeś dla nas czas. Powiem, więc jasno i krótko- Tu Eckel zniżył głos, mierząc wzrokiem Diabła, krasnoluda i gryzipiórka. –Jestem Eckel Lankdorf i znasz mnie z solidnej roboty. Powiedz w czym rzecz, bo mając w pamięci poprzednią owocną współpracę, gotów jestem służyć Ci swą osobą ponownie. – W tym miejscu zrobił znaczącą pauzę oczekując odpowiedzi.
 
Mortarel jest offline  
Stary 04-02-2011, 22:54   #15
 
Nahgraz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znany
Brodacz uśmiechnął się tylko na ripostę blondaska dotyczącą obcinania rąk. Obaj dobrze wiedzieli, że sprawa wyglądała by znacznie bardziej brutalnie i nie skończyło by się na jednym cięciu, nie wiadomo też, który z nich wyszedł by z tej potyczki zwycięsko. Jedno natomiast było pewne, zarówno w budynku jak i na dziedzińcu stacjonowało dość żołnierzy aby poradzić sobie z krasnoludem nawet gdyby ten wygrał pojedynek z najmitą. Obu stronom się taki rozwój wypadków po prostu nie opłacał. Poza tym gdyby Khazad chciał sprawiać problemy, to zaczął by już w karczmie, a gdyby ludzie Kaługina mieli na celu zabić go, to już dawno przygotowano by na niego zasadzkę a nie 'zapraszano' na audiencję. Tak czy inaczej sprawa skończyła się na blefie Kislevczyka, który to najwyraźniej zrobił wrażenie na reszcie zgromadzonych. Gaurim nie śmiał podejrzewać, że to właśnie jego uparta i dumna postawa wprawiła ich w taki stan a nie groźby najemnika

Po wejściu do sali Mordrinson natychmiast zauważył ciemny dębowy stół, prawdziwy majstersztyk, pięknie rzeźbiony i z należytą pieczołowitością wykończony. Naprawdę kawał dobrej roboty. Równie spore wrażenie na krasnoludzie zrobiły pełne zbroje płytowe stojące po obu stronach wejścia do sali, do tego jeszcze te obrazy. Jakby ukoronowaniem całego tego dobrobytu było jadło rozstawione na całej szerokości stołu. Gaurim w życiu by nie przypuszczał, że w mieście gdzie ludzie jadają rzadko i mało co, ktoś może sobie pozwolić na taki przepych. Pieczyste, dziczyzna w sosie z borowików, ptactwo nadziewane, zapewne owocami, przedniej jakości sery i świeżutkie bochny chleba. Same smakołyki. Człowieczyna miał niezły gust i musiał mieć też spora sakiewkę skoro było go na to wszystko stać. Nie ma co się dziwić przecie był panem tego miasta.

Gospodarz zaprosił swoich gości do stołu i nalał im wina. Wszyscy zaczęli nakładać sobie jadła na talerze, nawet Gaurim nie pogardził tym hojnym darem, wszak nie godzi się odmawiać gospodarzowi, do tego już trochę burczało w brzuszysku bordacza. Kaługin rozpoczął rozmowę od wymiany plotek z przybyłymi, każdy wrzucił swoje pięć miedziaków, a gdy już ostatni z gości skończył opowiadać głos zabrał krasnolud.

- Rad jestem wielce za tę gościnę Kaługinie, nie często zdarza się zajadać takie pyszności i do tego słuchać tylu ciekawych plotek. Sam o sobie nie wiele mogę rzec, gdyż nie wiele jest tu do opowiadania. Ot jestem zabójcą trolli i szukam godnego przeciwnika, słyszałem, że w okolicach zebrało się całkiem wielu naprawdę dobrych w swoim rzemiośle wojaków, wiec postanowiłem sprawdzić swoje ostrze i umiejętności w pojedynkach z nimi nim wyruszę na północ w poszukiwaniu zdziczałych norsmenów i straszliwych trolli śnieżnych, o których ostatnio sporo słyszałem. Chciałem się też zaopatrzyć w prowiant i nieco odsapnąć po trudach wędrówki, która mnie tu zawiodła, może też zarobić trochę grosza ażeby kupić lepszy ekwipunek.

Khazad przerwał opowiadanie, pogładził się po brodzie myśląc co by tu jeszcze mogło zaciekawić Kaługina, ale nie znał żadnych ciekawych plotek, więc powiedział tylko to co wiedział.

- Z wieści jakie słyszałem, to chyba nic nowego nie jestem w stanie ci przedstawić. Bandy chaosytów dalej próbują swych sił w najazdach na granice Kislevu, jednak spotykają się z odporem wojsk Carycy, w Imperium względny spokój, choć ostatnio nasiliły się ataki zwierzoludzi, a w moich rodzimych stronach dawno nie byłem więc wiem tylko tyle, że jakiś nowy orczy herszt prowadzi najazdy zielonoskórych na górskie placówki i przyczółki, ale bez większych sukcesów.

Gaurim przerwał na moment i chwycił za puchar z winem. Przyjrzał się bordowej cieczy po czym z smutkiem w głosie rzekł.

- Z przykrością muszę odmówić wina panie gospodarzu, nie żebym chciał cię w jakiś sposób urazić, co to, to nie, po prostu nie pijam wina, a jedynie ale i gorzałkę. Uważam, że wino mąci umysł, ot takie khazadzkie uprzedzenie do tego trunku. Pozwól więc, że wypiję swoją gorzałkę, którą mam w plecaku.

Brodacz nie chciał dać po sobie poznać, że podejrzewa truciznę bądź środki nasenne w trunku podanym przez gospodarza, zwłaszcza, że on sam pije z innej butelki niż wszyscy. Wymyślił więc bajkę o niechęci do wina i miał nadzieję, że przejdzie bez sprzeciwu.
 
Nahgraz jest offline  
Stary 05-02-2011, 10:57   #16
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
Kaługin patrzył z jakimś rodzajem zadowolenia, może nawet rozbawienia na pijących wino, jednak drgnął lekko, gdy krasnolud odmówił. Też już miał sięgnąć po swój napitek ale ten mu przerwał tą czynność gestem.
-Kislevskie niepisane prawo nakazuje żeby gospodarz za wszelką cenę zapewnił gościnę, więc dla her zabójcy też coś znajdę- wstał, ukłonił się lekko, po czym zwrócił się do stojącego Blondasa:
-Pójdę na chwilę do składziku, po coś odpowiedniego, a ty zabaw gości- najemnik potwierdził skinieniem, że przyjął polecenie. Kaługin wyszedł do sąsiedniego pomieszczenia, zamykając pośpiesznie drzwi, zaś Blondas uśmiechnął się paskudnie do przybyszy, wymachując zręcznie swoim mieczem.
Gospodarz wreszcie wrócił, niosąc butelkę z cieczą wyglądającą na gorzałkę. Podszedł do khazada, wylał bezceremonialnie wino na podłoge i napełnił go ponownie gorzałką, po czym poszedł na swoje miejsce i wlał do swojego kubka.
-Teraz napijesz się ze mną mein her?
Krasnolud tylko kiwnął głową i obaj wznieśli jeszcze raz toast. Kaługin otarł usta grzbietem dłoni i usiadł ciężko na swoim krześle.
-Ty, najemniku pytałeś przed chwilą o pracę, tak?- nie czekając na potwierdzenie kontynuował.
-Miałbym pewne zadanie dla was wszystkich i od razu zaznaczam że opłaca się wam to zrobić- Popatrzył dziwnie po wszystkich zebranych- Pewnie wiecie już, a jeśli nie, to kilka godzin stąd, znajduje się hospicjum i przytułek prowadzone przez siostry Shalyi. Mój człowiek doniósł że w Narrenturmie znalazł schronienie pewien morderca, zabił kilku moich ludzi i uciekł do wieży udając wariata. Siostry nie chcą migo wydać, myśląc że jest prawdziwie chory umysłowo. Chciałbym dostać go żywce, żeby odpowiedział za swoje czyny, a jeśli wam się to nie uda, to przynieście mi jego głowę ale tak żeby nie była naruszona. Ów zbir się zwie Ekhdal, jest gdzieś twojego wzrosu- pokazał na Eckela- i oczy różnego koloru. Mój człowiek w straży przytułku ma na imię Hilfman i będzie wam służył pomocą- po tych słowach rzucił na stół nieduży mieszek.
-Tu macie pieniądze na zakup tego, co wam będzie potrzebne. Nie oczekuję odmowy!- powiedział rozkazującym tonem, przyknął oczy, oparł głowę na palcach ułożonych w piramidkę i oznajmił:
-Jeśli macie jakieś do mnie, to zadawajcie, bo potem aż do przytułku będzie towarzyszył wam tylko Blondas.
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 05-02-2011, 14:00   #17
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Z zainteresowaniem przyglądał się sytuacji, jaką wytworzył krasnolud. Saalabowi wydawało się dziwnym, że brodacz odmówił wina. Nieraz widział krasnoludów, którzy pijali czerwony trunek. Może ten tutaj, po prostu go nie lubił, a historię ową wymyślił, aby w jakiś logiczny sposób się wytłumaczyć. O dziwo, Kaługin zaproponował krasnoludowi co innego do picia. Minęła chwila i przyniósł butelkę gorzałki. Po otwarciu butelki w pomieszczeniu rozszedł się ostry zapach mocnego alkoholu. Arab przyglądał się jak krasnolud pochłania wódkę. On sam nie gustował w tym napoju i nie mógł zrozumieć co powoduje innymi, którzy go piją. Wódka nie była ani smaczna ani jakoś szczególnie wykwintna, do tego szybko sprawiała, że umysł pokrywała mgła nietrzeźwości. Obrzydliwość, pomyślał gdy twarz brodacza wykrzywił grymas.

Czy on mnie w ogóle słuchał, zastanawiał się Saalab, gdy ich gospodarz zaczął swoje wywody. Przecież przed chwilą Saalab mówił, że właśnie opuścił ten przybytek dla obłąkanych. Wówczas Kaługin nie zareagował, a teraz ni stąd ni z owąd oznajmia, że potrzebuje wydobyć stamtąd jakiegoś człowieka. I żąda aby zgromadzeni w komnacie goście zabawili się w łowców nagród. Wola Al-Alnona...
- Jak wspominałem już, chwilę temu - odezwał się Saalab, obracając w ręce widelec. - Stamtąd mnie nie dawno wypuszczono, więc nie widzę powodu dla którego miałbym tam nie wrócić. Wystarczy, że oznajmię siostrom, że znów męczą mnie wizje i bez jakichkolwiek podejrzeń wrócę za mury Narreturmu. Myślę, że wówczas będę mógł pomóc pozostałym z Was dostać się do środka. Czy akceptujecie taki plan, czy też, znając porywczość ludzi z północy, spodziewać się mam szturmu na przytułek, połączonego z pożarem i rzezią służebnic Shallyi?

Gdy skończył, wzniósł po raz kolejny puchar pełen wina, w geście toastu skierowanego w kierunku Kaługina.
 
xeper jest offline  
Stary 07-02-2011, 18:29   #18
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Eckel od razu ożywił się słysząc, że nadarza się możliwość zarobku. Robota miała polegać na pojmaniu jakiegoś mordercy. Co więcej wiadomo, że przebywa w przytułku dla obłąkanie chorych. Eckela zdziwiło trochę to, że maja przyprowadzić mordercę żywego, zabić mają tylko w razie komplikacji. Przecież równie dobrze można byłoby wymierzyć mu kare na miejscu, od razu. A później tylko przytaszczyć głowę mordercy, jako dowód wykonanej roboty. Na samą myśl o zabiciu tego człowieka po plecach Eckela przeszedł dreszcz. No, ale nasz klient, nasz pan. Skoro ma być żywy, niech i tak będzie.

-Panie, jak rozpoznamy tego zbira. Jakieś cechy szczególne posiada? Blizna, znamię, łysina, tatuaż? –zapytał chytrze Eckel.

Na słowa czorta Eckel wzdrygnął się. „Wiedziałem, że nie można mu ufać. Zapewne nawiał z tego przytułku. To by tłumaczyło to, dlaczego nie ma przy sobie żadnych rzeczy. Mam więc do czynienia z obłąkanym sługą zła”- Pomyślał w duchu.

-Myślę, że nie jest dobrym planem posyłanie tam jego- zerknął w stronę czorta. –Kto wie za co siedział w hospicjum i jak to się dokładnie stało, że już tam nie siedzi-dodał. –Nie powierzyłbym tak ważnego zadania, istocie jego pokroju. – tu nastąpiła chwila pauzy.

-Poza tym mam pewien plan. Mogę z łatwością dostać się na teren hospicjum zabijając tego tu czarnoskórego. Będę udawał niepoczytalnego, dzięki temu przeniknę za mury przytułku, jako umysłowo chory morderca. Może nawet znajdę wspólny język z naszym celem. A przy okazji przysłużę się bogom, pozbywając się tego sługi chaosu. – Dodał z pełna powagą Eckel.
 
Mortarel jest offline  
Stary 08-02-2011, 13:29   #19
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Artysta lekko skrzywił się na myśl o skrzywdzeniu kogoś, czego nawet nie ukrywał. Ciekawił go jednak fakt, czemu tak Kaługinowi zależy na dorwaniu tego człowieka. Friedrich wątpił by ich gospodarz, cechował się aż takim poczuciem honoru i sprawiedliwości za jaki chciał uchodzić. Jednak postanowił milczeć, przynajmniej na razie a zaczął przysłuchiwać się rozmowie innych swoich „towarzyszy”.

Słowa Pana Eckel’a troszkę mnie rozbawiły go że aż się troszkę zakrztusił= winem które akurat pił. Miał tylko nadzieję że obcokrajowiec nie odbierze to jako zniewagi, gdyż przemoc nie była tutaj elementem wymaganym z obu stron. Artysta, za jakiego się uważał Goslar postanowił , choć nie zamierzał przyczyniać się do śmierci kogokolwiek postanowił przyłączyć się do zadania. Pieniędzy nigdy za wiele a może okazać się że coś ciekawego się dowie się. Coś co da mu natchnienie, i będzie mógł udowodnić szerokiej publice jak wielkim artystą jest. Friedrich wstał i trzymając puchar z winem rzekł a jego głos był pełen powagi:

- Waszmości, pomogę Ci o ile dasz mi swoje słowo honoru, że przyprowadzony „zbrodniarz” będzie miał uczciwy proces. Jestem zwykłym artystą, co brzydzi się przemocą lecz jeśli ów człowiek dopuścił się rzeczywiście owych zbrodni karę ponieść musi. Lecz przeto wypada taki zwyczaj, że przed sądem stanąć musi. Dostać się do hospicjum sądzę, że nie będzie łatwo i każdy z nas znajdzie jakiś sposób..

Podniósł on puchar do góry i nim wypił solidny łyk rzekł:

- Przeto chciałbym wznieść toast za gospodarza, który jest prawy. I wypijmy za prawą władzę w Ostlandzie, bowiem w tych czasach nie rzadko widzimy – po tych słowach opróżnił wino jednym haustem

- Nim udam się do Hospicjum chciałbym zabrać resztę moich rzeczy z karczmy, i podziękować gospodarzowi za nocleg. Jeśli waszmość mi nie ufa, może puścić ze mną tego tu..rębajłę – wskazał na Blondasa – który dopilnuje że wrócę.

- Chętnie również dowiem się co „towarzysze” proponują i jak zamierzamy „wyprowadzić” owego mężczyznę ? – zapytał wszystkich

Po tej przemowie artysta usiadł i nalał sobie wina a także nałożył na talerz dziczyznę i kilka pajd chleba, które począł konsumować. Wyglądało to troszkę komicznie, bowiem Goslar przypominał wygłodniałe dziecię co od kilku dni jedzenia nie widziało na oczy.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 08-02-2011, 16:14   #20
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Nie podobają mi się Twoje słowa - zwrócił się do mężczyzny, który proponował zabicie go. Zachowywał spokój, uważając że gospodarz nie dopuści do rękoczynów, ale w przyszłości wolałby nie znaleźć się sam na sam z tym człowiekiem. - Twoje uprzedzenia do mnie wynikają, jak słyszę, z odmiennego od Twojego koloru mej skóry. I zapewniam Cię, że to jedna z niewielu różnic między nami. Drugą jest fakt, iż wyznajemy innych bogów, a kolejną kwestia wychowania. Ja, Saalab ibn Munsir, nigdy nie wypowiedziałbym takich słów do nieznajomego.

Zrobił pauzę, upił łyk wina z kubka i kontynuował.
- Już samo składanie takich propozycji, jak ta, którą przed momentem usłyszeliśmy, może świadczyć o Twoim stanie umysłu. Myślę, że bez problemów dostałbyś się do przytułku, gdyż będąc tam widziałem podobnych Tobie. A dlaczego się tam znalazłem, już odpowiadam, aby rozwiać Twoje wątpliwości. Otóż, gdy moi ludzie zostali zabici przez bandę koziogłowych mutantów, ja sam trafiłem do ich niewoli, z przeznaczeniem na ofiarę. Niemalże mnie zabili, raniąc dotkliwie wiele razy, co poświadczyć mogą blizny, jakie noszę na ciele. Dzięki woli Al-Alnona, zostałem uratowany przez jakiś żołnierzy i majacząc ze zgrozy trafiłem do przytułku sióstr, które udzieliły mi znaczącej pomocy, niech Jedyny im to wynagrodzi. Od tego czasu męczą mnie zmory nocne i majaki na jawie, ale poza tym jestem całkiem zdrowy.

- Panie Kaługin - gdy skończył mówić do Eckela, zwrócił się do gospodarza. - Nie godzi się chyba, aby takie zniewagi i zachęcanie do mordu, uszły na sucho w domu tak znakomitego obywatela. Czy też może się mylę? Przebywałem w czasie mych podróży na wielu dworach i gościny zażywałem u wielu wielmożów, więc wiem, że za mniejsze uchybienia ludzie lądowali na pręgierzach lub ucinano im języki...
 
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172