Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2011, 19:20   #101
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Policja Londyńska jakiś czas później miała niezłą zagwozdkę. A może i ubaw? Gdzieś w rejonach czwartego/piątego sektora w środku dnia gdy ulica była pusta do pewnego forda podbiegło dwóch rabusi. Obaj w kominiarkach. Pierwszy z nich, w skórze i lekko kulejący podszedł do samochodu trzymając w ręku gazetę i jakąś tubkę. Gdy drugi stał na czatach ten wysmarował czymś szybę od strony kierowcy i przykleił do niej gazetę. Następnie wyjął za paska toporny pistolet, sprawdził jego zabezpieczenie, chwycił za lufę i trzasnął rękojeścią w szybę. Poprawił jeszcze raz i przesadzając rękę otworzył od środka drzwi. Szybko wyprzątnął ze środka szkło i resztki gazety. Przy zbliżeniu można było dostrzec czarne skórzane rękawice nie dające szans na odczytanie odcisków palców z gazety. Po chwili samochód zapalił a złodziej musiał zawołać wspólnika. Obaj po paru sekundach odjechali.

***

Jechali w milczeniu, zimne powietrze wiało przez przymusowo otwarte okno. Collin chyba nie był zadowolony z ich poczynań. Jego problem, teraz nie mieli wyboru jak działać nielegalnie, zdecydowanie i brutalnie. Zresztą najlepiej było zadawać pytania trzymając lufę spluwy przy kroczu pytanego. Każdy wtedy stawał się dziwnie gadatliwy w nadziei, że nie zmieni mu się tembr głosu.
Radović szamał właśnie zakupioną w barze szybkiej obsługi rybę z frytkami. Nawet niezłą. Rzucił papierową torbę na tylnie siedzenie i wytarł tłuste palce w chusteczkę. Zaczął sprawdzać spluwy tak by ktoś z zewnątrz nie widział. Postanowił poruszyć też pewną kwestie, wolał wiedzieć na czym stoi.
- Wiem, że to Twoi znajomi ale może być różnie. Mogą mieć swoje rozkazy i może dojść do strzelaniny. Wiesz o tym?
Rozładował tetetke. Pięć kulek. Solidnych kulek. Zresztą sam pistolet świetnie się sprawdził w charakterze młotka. Rosyjska konstrukcja.

- Nie dojdzie. To musiałby być skrajny przypadek, a jeśli już to nie wal do Tonyego, a przynajmniej nie uszkodź go za bardzo.
Załadował spluwę i schował ją z przodu za pasek. Przykrył swetrem. Miał inne zdanie niż Harlow, oby błędne.

- I nie mów, że "jeśli nie będę miał wyboru...", po prostu masz go nie uszkodzić.
Czy on go uważał za jakiegoś bezlitosnego mordercę bo się nie wzdrygał przed ostatecznym? Sam wiedział, że w razie strzelaniny różnie bywa i nawet najlepszy strzelec może oberwać do amatora. Dlatego starał się ich unikać. Owszem czasem poprzez strzał w plecy.
- Opisz go dokładnie.
Słuchał Collina sprawdzając browninga. Tłumik lekko mówiąc uwierał. Przykręci się jak będzie miało dojść do strzelania.
Głównym znakiem rozpoznawczym Tonyego było kulenie. Mają normalnie coś wspólnego. Zresztą pewnie będzie na widoku by uśpić ich czujność. W magazynku L9A1 siedziało trzynaście kul para dostosowanych do tłumika. Idealnie. Chociaż przydałby się do którejś spluwy zapasowy magazynek.

- Będę strzelał albo po nogach albo w korpus jeżeli chwyci za klamkę.
Browling wylądował z tyłu paska. Średnio wygodnie ale dwie klamki z przodu za bardzo by się rzucały w oczy.

***

Kazał wjechać anglikowi w zaułek w którym miało dojść do spotkania. Utrudniali tym samym podejście w parę osób od jednej strony i mieli drogę ucieczki. Ford może nie był za szybki ale i ulice Londynu nie sprzyjały rozwijaniu prędkości, wystarczy setka, bardziej liczyły się umiejętności kierowcy. Dopił kolejną puszkę naboju energetycznego, za dawno porządnie spał. W sumie to przed wyprawą. Potem albo ktoś w niego rzucał granatami albo próbował udusić. W sumie nie wyszło to tamtym na dobre.
Zostawił kurtkę w samochodzie zabrał za to kominiarkę. Dokręcił do browninga tłumik. Wyszedł i sprawdził zaułek, przyjrzał się dachom. Dłużej obserwował cienie czy nikt się w nich nie kryje. Czysto. Podszedł do anglika.
- Dobra, zrobimy tak. Jak będzie miało dojść do spotkania odpalisz światła. Oślepisz tym samym ich i utrudnisz znalezienie mnie. Jak dojdzie do strzelaniny strzelamy i tym razem ja nie chce słuchać żadnego jeśli. Mogą mieć kamizelki i to wojskowe, strzelamy w głowę, wyjątkiem jest Twój kumpel.
Tyle, co by o angliku nie mówić był zawodowcem więc Nikołaj mu oszczędził banałów w stylu „nie zdradzaj mojej pozycji”. Przesunął trochę śmietnik, sądząc po zapachu dawno nie opróżniany. Tak by nie był oświetlony i odstawał trochę od ściany. Idealne miejsce do schowania się. Zamiast jednak skryć się za nim wlazł na niego i podciągnął się na dach. Rozłożył się tam i naciągnął kominiarkę. Odbezpieczonego browninga przykrył kupioną wcześniej granatową koszulką. Po chwili zamarł stając się jeszcze jedną plamą ciemności. Kofeina i uwierająca tetetka utrudniały rozleniwienie się i utratę czujności.
Może i te gnojki trafiały człowieka w serce na sto metrów strzelając z dziewiątki. Ale to on zamierał na godziny w lesie czy gruzach gdy drogą wozili się tacy jak oni w nowych hełmach i czołgach.
Do spotkania mieli jeszcze półtorej godziny, dopiero się ściemniało. Za nic nie ufał tym skurwielom i za jakieś 45 minut gdy się kompletnie ściemni miał zamiar zmienić kryjówkę na przeciwległy dach.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline