Hmm, muszę przyznać, że obawiałem się, że gra siądzie po połączeniu, ale nie jest źle. Gdyby jeszcze nie to, że mój Karl musi obcować z bohaterami seks-skandalów...
PS A sesji daję 10-taka, głównie za - nie ma co tego ukrywać i popadać w przesadną skromność - moją rolę pewnego siebie, szowinistycznego ducha (ducha od pewnego czasu)