Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2011, 22:54   #15
Nahgraz
 
Nahgraz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znany
Brodacz uśmiechnął się tylko na ripostę blondaska dotyczącą obcinania rąk. Obaj dobrze wiedzieli, że sprawa wyglądała by znacznie bardziej brutalnie i nie skończyło by się na jednym cięciu, nie wiadomo też, który z nich wyszedł by z tej potyczki zwycięsko. Jedno natomiast było pewne, zarówno w budynku jak i na dziedzińcu stacjonowało dość żołnierzy aby poradzić sobie z krasnoludem nawet gdyby ten wygrał pojedynek z najmitą. Obu stronom się taki rozwój wypadków po prostu nie opłacał. Poza tym gdyby Khazad chciał sprawiać problemy, to zaczął by już w karczmie, a gdyby ludzie Kaługina mieli na celu zabić go, to już dawno przygotowano by na niego zasadzkę a nie 'zapraszano' na audiencję. Tak czy inaczej sprawa skończyła się na blefie Kislevczyka, który to najwyraźniej zrobił wrażenie na reszcie zgromadzonych. Gaurim nie śmiał podejrzewać, że to właśnie jego uparta i dumna postawa wprawiła ich w taki stan a nie groźby najemnika

Po wejściu do sali Mordrinson natychmiast zauważył ciemny dębowy stół, prawdziwy majstersztyk, pięknie rzeźbiony i z należytą pieczołowitością wykończony. Naprawdę kawał dobrej roboty. Równie spore wrażenie na krasnoludzie zrobiły pełne zbroje płytowe stojące po obu stronach wejścia do sali, do tego jeszcze te obrazy. Jakby ukoronowaniem całego tego dobrobytu było jadło rozstawione na całej szerokości stołu. Gaurim w życiu by nie przypuszczał, że w mieście gdzie ludzie jadają rzadko i mało co, ktoś może sobie pozwolić na taki przepych. Pieczyste, dziczyzna w sosie z borowików, ptactwo nadziewane, zapewne owocami, przedniej jakości sery i świeżutkie bochny chleba. Same smakołyki. Człowieczyna miał niezły gust i musiał mieć też spora sakiewkę skoro było go na to wszystko stać. Nie ma co się dziwić przecie był panem tego miasta.

Gospodarz zaprosił swoich gości do stołu i nalał im wina. Wszyscy zaczęli nakładać sobie jadła na talerze, nawet Gaurim nie pogardził tym hojnym darem, wszak nie godzi się odmawiać gospodarzowi, do tego już trochę burczało w brzuszysku bordacza. Kaługin rozpoczął rozmowę od wymiany plotek z przybyłymi, każdy wrzucił swoje pięć miedziaków, a gdy już ostatni z gości skończył opowiadać głos zabrał krasnolud.

- Rad jestem wielce za tę gościnę Kaługinie, nie często zdarza się zajadać takie pyszności i do tego słuchać tylu ciekawych plotek. Sam o sobie nie wiele mogę rzec, gdyż nie wiele jest tu do opowiadania. Ot jestem zabójcą trolli i szukam godnego przeciwnika, słyszałem, że w okolicach zebrało się całkiem wielu naprawdę dobrych w swoim rzemiośle wojaków, wiec postanowiłem sprawdzić swoje ostrze i umiejętności w pojedynkach z nimi nim wyruszę na północ w poszukiwaniu zdziczałych norsmenów i straszliwych trolli śnieżnych, o których ostatnio sporo słyszałem. Chciałem się też zaopatrzyć w prowiant i nieco odsapnąć po trudach wędrówki, która mnie tu zawiodła, może też zarobić trochę grosza ażeby kupić lepszy ekwipunek.

Khazad przerwał opowiadanie, pogładził się po brodzie myśląc co by tu jeszcze mogło zaciekawić Kaługina, ale nie znał żadnych ciekawych plotek, więc powiedział tylko to co wiedział.

- Z wieści jakie słyszałem, to chyba nic nowego nie jestem w stanie ci przedstawić. Bandy chaosytów dalej próbują swych sił w najazdach na granice Kislevu, jednak spotykają się z odporem wojsk Carycy, w Imperium względny spokój, choć ostatnio nasiliły się ataki zwierzoludzi, a w moich rodzimych stronach dawno nie byłem więc wiem tylko tyle, że jakiś nowy orczy herszt prowadzi najazdy zielonoskórych na górskie placówki i przyczółki, ale bez większych sukcesów.

Gaurim przerwał na moment i chwycił za puchar z winem. Przyjrzał się bordowej cieczy po czym z smutkiem w głosie rzekł.

- Z przykrością muszę odmówić wina panie gospodarzu, nie żebym chciał cię w jakiś sposób urazić, co to, to nie, po prostu nie pijam wina, a jedynie ale i gorzałkę. Uważam, że wino mąci umysł, ot takie khazadzkie uprzedzenie do tego trunku. Pozwól więc, że wypiję swoją gorzałkę, którą mam w plecaku.

Brodacz nie chciał dać po sobie poznać, że podejrzewa truciznę bądź środki nasenne w trunku podanym przez gospodarza, zwłaszcza, że on sam pije z innej butelki niż wszyscy. Wymyślił więc bajkę o niechęci do wina i miał nadzieję, że przejdzie bez sprzeciwu.
 
Nahgraz jest offline