Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2011, 00:55   #1
Takeda
 
Takeda's Avatar
 
Reputacja: 1 Takeda ma wyłączoną reputację
[D&D 3.5 Ravenloft] "Elizabeth"



milkł już radosny śpiew elfich bardów. Nie słychać też wesołych dźwięków lutni, ani rytmicznego tamburynu. Nawet chrapanie podpitych gości gospody “Rogata” odeszło w zapomnienie.
Teraz pośród kłębów mlecznej mgły nie słychać nic. Nawet wasze oddechy zdają się niknąć pośród piętrzących się kłębów mgły. Stoicie niepewni tego co się stało ani tego co nadejdzie. Zewsząd otacza was nieprzenikniona mgła, która podniosła się nie wiadomo skąd.
Upływający czas odmierzają tylko wasze nierówno bijące serca. Otaczająca was cisza staje się nie do zniesienie, ale żaden z was nie ma odwagi jej przerwać.
Stoicie blisko siebie i choć się nie znacie to obecna sytuacja sprawia, że czujecie ze sobą dziwną więź.
W powietrzu czuć zbliżające się niebezpieczeństwo. Wasze umysły i serca drżą z niepewności i choć staracie się kontrolować ciała, by nie pokazać innym swych obaw to w środku drżycie jak osiki.
Nagle zdaliście sobie sprawę, że grunt pod waszymi stopami zmienił się. Twarde, ubite przez setki stóp i kopyt podwórze gospody zastąpił teren o wiele bardziej miękki i luźny.
Rozglądacie się wokół.
Wokół tylko kłębiąca się mlecznobiała mgła.
Czujecie na sobie jej dotyk. Gładzi ona wasze twarze, muskając delikatnie policzki i usta niczym czuła kochanka, dotyka waszych dłoni szarpiąc za palce, ociera się o nogi niczym wierny pies. Każde jej dotknięcie budzi w was wstręt i odrazę. Jej dotyk jest lepki, wilgotny i i bardzo nieprzyjemny. Chcielibyście uciec, ale nie ma dokąd - wszędzie tylko mgła. Gęsta, nieprzenikniona mgła.
Dopiero teraz przypomnieliście sobie opowieści jakie szeptem przekazywano sobie przy karczemnym kominku. Opowieści o wiecznej mgle, która przenika wszystkie plany wszechświata. Pojawia się znikąd i porywa nieuważnych wędrowców. Opowieści mówią, że ci którzy zniknęli we mgle nigdy już nie powrócili do swoich domów. Uwięzieni w mrocznym świecie pełnym potworów i zakazanej magii, cierpią niewyobrażalne katusze.
Wasze ponure myśli przerywa pojawienie się pierwszego od bardzo długiego czasu dźwięku.
Słyszycie odległe bicie w bębny. Powolne i rytmiczne uderzenia kojarzą się wam nieodmiennie z dźwiękami jakie towarzyszą procesjom.
Mgła z wolna zaczyna opadać i waszym oczom ukazują się rosłe i potężne pnie drzew, których korony całkowicie przesłaniają niebo. Jedynie blady blask księżyca przedziera się przez ich bujne i rozłożyste gałęzie.
Bicie bębnów staje się coraz wyraźniejsze i dużo bliższe.
Po chwili słyszycie dziwne zawodzenie przypominające śpiewy kapłanów.

Elizabeth! O Eliiii-zaaabeeeth!
Elizabeth! Oooooo Eeeeeliii-zaaabeeeth!
Ku tobie zmierzamy pani naszych snów
Elizabeth! O Eliiii-zaaabeeeth!
Elizabeth! Oooooo Eeeeeliii-zaaabeeeth!

Chór męskich głosów wyje potężnie niczym stado wilków do księżyca.

Elizabeth! O Eliiii-zaaabeeeth!
Elizabeth! Oooooo Eeeeeliii-zaaabeeeth!
Miiiłoooościii naaaaaaszaaa! Oooooo Eeeeeliii-zaaabeeeth!
Praaagnieeeniee naaaaszeeee! Oooooo Eeeeeliii-zaaabeeeth!


Każde słowo docierające do waszych uszu sprawia, że cała skóra pokrywa się gęsią skórką.

Elizabeth! O Eliiii-zaaabeeeth!
Elizabeth! Oooooo Eeeeeliii-zaaabeeeth!
Ku tobie zmierzamy pani naszych snów
Elizabeth! O Eliiii-zaaabeeeth!
Elizabeth! Oooooo Eeeeeliii-zaaabeeeth!



gła rzednie z każdą chwilą i każdy zaśpiewanym słowem. Wygląda to tak, jakby potępieńcze zawodzenie tego obłąkańczego chóru przepędzało mgłę.
Teraz jesteście już pewni, że stało się coś niedobrego. Zniknęły budynki gospody “Rogata”, zniknęli goście i elficcy grajkowie, zniknął znany wam świat.
Stoicie pośród ruin niewielkiego domostwa, a wokół rozpościera się mroczny las i cuchnące bagno. Mała wysepka na której stoicie stanowi jedyny pewny grunt w zasięgu wzroku.

Elizabeth! O Eliiii-zaaabeeeth!
Elizabeth! Oooooo Eeeeeliii-zaaabeeeth!
Rooooozkoooszyy naszaaaa! Naaaasssyyyć naaaaaszeee zmysłyyy!


Mgła opadła prawie zupełnie. Snuje się już tylko na wysokości waszych kolan niczym wierny pies.

Elizabeth! O Eliiii-zaaabeeeth!
Elizabeth! Oooooo Eeeeeliii-zaaabeeeth!
Dopuść nas przed swe nieskalane oblicze!


idzicie ich już. Zbliżają się do was krocząc poprzez bagno. Jest ich kilkunastu. Odzianych w zniszczone i wypłowiałe pludry, podarte kamizelki i koszule. Kilku z nich u szyi ma wymięte i brudne żaboty. Idą gęsiego. Na czele idzie rosły, ponad dwumetrowy mężczyzna ubrany podobnie jak inni z tą różnicą, że on ma na głowie jeszcze kapelusz z długim piórem i pasiastą pelerynkę.
Pomału dostrzegacie ich twarze i ze zgrozą zauważacie, że każdy z członków pochodu jest potwornie zdeformowany. Ich twarze są opuchnięte, pełne krost i znamion, członki powykrzywiane i nienaturalnie długie, a kilku z nich dźwiga na swych plecach potworne garby.
Każdy z nich też trzyma w dłoni krwistoczerwoną różę i niesie ją z troską niczym małe dziecko w ramionach.
W półmroku lśnią ich żółte oczy.
Widzicie ich wyraźnie jak zmierzają w waszą stronę brnąc poprzez bagno.
 
__________________
"Lepiej w ciszy lojalności dochować...
Nigdy nie wiesz, gdzie czai się sztruks" Sokół

Ostatnio edytowane przez Takeda : 05-02-2011 o 01:39.
Takeda jest offline