Jeśli istniała zależność między wyglądem gospody, a ceną, jaką trzeba było płacić za posiłki, to każde danie w 'Nagrodzie Górnika' kosztowało co najmniej dwa razy tyle, co w 'Jabłeczniku'. Jeśli zaś wyglądowi odpowiadała jakość potraw, to mieli szansę nie tylko zaspokoić głód, ale i sprawić radość podniebieniu.
Zainteresowanie nimi jako gośćmi dość szybko wygasło. A przynajmniej nie było tak nachalne, jak tuż po wejściu. Ci, którzy siedzieli tu w chwili wejścia kompanii, prawie natychmiast wrócili do swych spraw. W każdym razie przestali się wygapiać. Trudno było powiedzieć, czy byli tak dobrze wychowani, czy też zobojętnieli na wszystkich nowych przybyszów. A może w taki czy inny sposób zniechęcał ich widok piątego członka drużyny, krasnoluda?
Odpowiedzi na to pytanie Markus nie zdołał znaleźć natychmiast znaleźć, a potem, po pojawieniu się barmanki, przestał sobie zaprzątać głowę tą sprawą.
Do barmanek-krasnoludek Maekus nie miał kiedy się przyzwyczaić. Prawdę mówiąc podczas wędrówek nie spotkał jeszcze ani jednej, Chyba że spotkał, a nie potrafił odróżnić... Ponoć takie przypadki też się zdarzały.
W każdym razie to, że barem i obsługiwaniem gości zajmowała się kobieta-krasnolud nie przeszkadzało mu w najmniejszym stopniu.
- Dzień dobry - powiedział. - Na początek prosiłbym po kawałku tej pieczeni dla wszystkich. Pięknie pachnie. I po kuflu piwa.
Zamawiał co prawda w imieniu wszystkich, ale jeśli kto chciał coś innego, zawsze mógł się wtrącić.
- A potem - mówił dalej - chcielibyśmy z kimś porozmawiać. Najpierw na temat noclegu, a później... Wybieramy się do ruin i chcemy kupić sprzęt. Ktoś, kto tyle przeżył... - Markus powiódł wzrokiem po ścianach i rozwieszonych tam trofeach - z pewnością wie, gdzie można kupić porządny ekwipunek. |