Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2011, 11:58   #54
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
"Czerwone Jabłko" okazało się owocem jakby nieco podgniłym. I nie chodziło tu bynajmniej o stopień nadwyrężenia ścian, lecz - przede wszystkim - o jakość obsługi i jakość serwowanych potraw.
Oczywiście dla kogoś, kto spędził kilka miesięcy w dziczy, byłoby to uosobienie wszystkich luksusów, ale, na swoje nieszczęście, Celryn niedawno jeszcze bawił w dużo lepszym lokalu i miał skalę porównawczą.
Trzy obsługujące gości panienki wyglądały na nieco... zużyte, a ich wdzięki na nadgryzione zębem czasu lub nadmiernie intensywnym życiem towarzyskim. Wygląd fartucha barmana mógłby sugerować, że ostatnio służył jako ścierka do podłogi, jednak podłoga z kolei wyglądała, jakby takiej ścierki nie widziała od paru tygodni. Wlewające się z kuchni zapachy świadczyły o tym, że szef kuchni nie przejmował się zbytnio żołądkami klientów. Ci ostatni zaś, mniej czy bardziej licznie zgromadzeni przy stołach, zdawali się nie dostrzegać licznych mankamentów tego miejsca, pochłaniali z zapałem potrawy i trunki oraz panienki z obsługi. Wzrokiem oczywiście, chociaż znaczna część usiłowała przejść od spojrzeń, do czynów i wyciągali ręce, by poklepać lub podszczypnąć przechodzącą obok 'okazję'. Te z kolei wywijały się zręcznie, a co bardziej natrętny oberwał ścierką.
'Nic za darmo', zdawała się brzmieć dewiza zakładu, o czym szybko przekonał się jeden z gości, który zaczął się nachalnie dobierać do biustu jednej z dziewczyn. Nim zdążył się obejrzeć zbudowany jak szafa ochroniarz otworzył nim drzwi, co spotkało się z radosnymi gwizdami i okrzykami aprobaty.
Sposób, w jaki Kaldor pozbył się zaczepiającego go natręta nie wywołał również niczyjego sprzeciwu. Z wyjątkiem barmana, ale z jego strony był to chyba odruch, bowiem nie podjął dalszej dyskusji z Kaldorem.

- Co podać?
Dziewoja, która zadała to pytanie, pochyliła się nieco w stronę Kaldora, prezentując znaczną część swych wdzięków tudzież uśmiech.
- Zamów co chcesz - powiedział Celryn. - Ja zamienię parę słów z barmanem.
- Weźmiemy dziczyznę
- odparł pewnie Kaldor odpytając kobietę od siebie dłonią. W miarę delikatnie. - I trochę piwa, o ile nie ma nic innego. Pasuje? - spytał na koniec swoją “rodzinkę”.
- Z dziczyzny jest sarnina, dzik i zając. - Z twarzy dziewczyny uśmiech nie zniknął, nawet jeśli poczuła się dotknięta. - Wino też mamy - dodała z dumą.
- To dla mnie dzik i trochę wina pod tego dzika - powiedział Celryn wstając z miejsca.
- Więc ja wezmę zająca i wina - odparł zabójca. - A ty, siostro?


Celryn nie czekał, aż Auraya skończy składać zamówienie. Trzeba było jak najszybciej załatwić swoje sprawy, a potem najwyżej zadbać o przyjemności dla ciała.
- Szukam pana Andodulin - powiedział do barmana. Zagadnięty odłożył pucowany kufel i spojrzał na Celryna. - Muszę mu przekazać wieści od Baatusa. Pilne wieści.
Mówią, że każdego można kupić. Barman wyglądał na takiego, co za sztukę złota sprzedałby nie tylko matkę-staruszkę, ale i siostrę na dodatek. Jednak Celryn wolał nie uciekać się do przekupstwa. Mały czar sprawił, że barman natychmiast uwierzył w te słowa.
- Pan Andodulin czeka na te informacje - powiedział. - Jest na piętrze, w pokoju po prawej stronie. Ale... ma gości - dodał. - Bardzo ważnych. I prosił, by mu nie przeszkadzać.
- Te wieści są jeszcze ważniejsze
- stwierdził z całym przekonaniem Celryn. I barman bez problemów uwierzył.

Drzwi nie były na tyle solidne, by wytłumić dochodzące ze środka odgłosy. A te otwarcie mówiły o tym, czym zajmują się Allacard Andodulin i jego goście. Zgodnie z oczekiwaniami Zgniłe Jabłuszko dostarczało swym gościom rozrywek wszelkiego rodzaju.
Sztuka przebierania się nie była Celrynowi obca, zaś wspomagana magią potrafiła sprawiać prawdziwe cuda. Po sekundzie przed drzwiami pokoju stał - wypisz, wymaluj - Baatus.

W ostatniej chwili Celryn powstrzymał się przed naciśnięciem na klamkę. Intuicja?
Drzwi były zabezpieczone zaklęciem, o czym poinformował go pospiesznie rzucony czar. Imć Andodulin nie był widocznie taki głupi, chociaż korzystał z usług mało rozgarniętych pomocników.
 
Kerm jest offline