Geralta zaciekawiło to co powiedział Kania. Chciałby dowiedzieć się więcej, ale milicjanci musieli odpocząć. Nie dziwne. Oni nie byli wojskowymi, nie przyzwyczaili się jeszcze do ciągłego nadużywania mięśni i psychiki. Reszta też poszła spać, pozostawiając kogoś na czuwaniu.
Dwójkę milicjantów obudził jeden z byłych żołnierzy. W rękach trzymał takie same kurtki jakie miała reszta.
- Włóżcie to. Kurtki na motor, ale pozwalają nam się rozpoznać, jak się wpada w szał strzelania na oślep... lepiej wiedzieć kto jest kto. Poza tym, są stylowe.- Rzucił im je na prycze, uśmiechnął się i zasiadł przy stole nad owsianką.
Gdy ocalała dwójka już była ogarnięta i walczyła z zakwasami Geralt zaprosił ich do stołu. Widać papki owsianej im nie brakowało. Wielka misa wypełniona nią po brzegi mogła chyba rozwalić drewniany stół swoim ciężarem.
- Sprawa wygląda tak. - Rzekł przywódca - Przydały by się nam te karabiny. Jednak wiadomo, jeśli jest ich naprawdę dużo to sami ich nie przeniesiemy wszystkich, poza tym to dosyć daleko. Samochody są raczej niedysponowane. Aczkolwiek każdy z was będzie mógł zabrać po dwa karabiny. Już mamy dwa, do tego jeszcze sześć i już mamy jak rozmawiać.
Popatrzył po nich, a oni po nim. Uśmiechał się od ucha do ucha.
- Spokojnie. Tomcio wie jak tam dojść, byliśmy tam raz. Jednak nie całość będziecie mogli przejść bezpiecznymi kanałami, niektóre są zawalone.
Wstał od stołu, podszedł do szafy która stała przy ścianie i wyjął z niej dużą, czerwoną torbę.
- Zmieszczą się tam... hmmm... w zasadzie to wejdzie sześć, dwie osoby mogą nieść a jeszcze ktoś może wziąść jeden... zresztą zobaczycie na miejscu. To jak? Weźcie co sobie chcecie, mamy sporo wszystkiego - Roześmiał się, jakby to było zabawne.
Milicjanci nie mieli większego wyboru, a Tomek był całkiem zadowolony, że znajdzie nowe zabawki.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |