Zanim jeszcze mgła opadła pośpiesznie sprawdzam, czy przeniosłam się również z torbą moich skarbów. Po upewnieniu się, że wszystkie dowody są na swoim miejscu ponownie przypatruję się obwiesiom, którzy ze mną tu trafili. Ciężko o nich cokolwiek powiedzieć coś pomiędzy poszukiwaczami przygód, a zwykłymi moczymordami, ale właściwie tak każdy awanturnik wygląda ostatnimi czasy. Ubranie, które miałam na sobie wciąż jest na swoim miejscu: czerwone, luźne spodnie, biała tunika połączona sznurkami i spinkami odsłaniająca plecy i zwykłe podróżne buty koloru czarnego. W torbie prócz dowodów posiadam modlitewnik i trochę grosza, ale czymże są dobra materialne, gdy chodzi o duszę ludzką?
Im bardziej mgła opada tym lepiej się czuję. Drżę z podniecenia, a nie ze strachu - w końcu to Ravenloft. Ravenloft, gdy wydawało się, że wszystkie dowody zostały przeze mnie zgromadzone i mam ich tak mało, że aż głowa boli. Ale tu jest Ravenloft tu napewno jest więcej dowodów, bardziej różnorodnych, a może nawet coś pasującego do kawałków układanki, które już posiadam.
Słysząc zawodzenie jestem zadowolona, że miejscowi mówią w moim języku. Dzięki temu będzie dużo łatwiej pozyskiwać informacje i nie będzie takiej groteski jaka odbyła się swego czasu w mroźnych rejonach świata, gdy razem z drużyną wyrwali języki połowie prymitywnego plemienia zanim zorientowali się, że plemie to nie było aż tak twarde tylko po prostu nie rozumieli zadawanych im pytań. Ale nie czas teraz myśleć o przeszłości. Mgła coraz bardziej opadała.
W końcu pojawiły się żałosne istoty, a miejsce przejścia okazało się prawdopodobnie miejscem tragedii gdzie jakaś Elizabeth zginęła. Pewnie była ważna dla tego robactwa z różami. Być może wypadałoby się teraz przedstawić, ale zamiast tego mówię:
- To chyba miejsce jakiejś tragedii, a te jednostki to żałobnicy. Myślę, że powinniśmy wyjść z tych ruin, bo tamci mogą się zirytować naszą obecnością. Potem byśmy z nimi pogadali. No chyba, że chcecie pomóc im w ich niedoli i usunąć ich z tego padołu łez. Ja jednak wolałabym pogadać z nimi, to napewno bardzo miłe istoty pomimo wyglądu i prawdopodobnie zapachu.
Niezależnie od odpowiedzi towarzyszy wychodzę poza obręb zrujnowanej zabudowy. |