Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2011, 12:41   #2
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Zanim jeszcze mgła opadła pośpiesznie sprawdzam, czy przeniosłam się również z torbą moich skarbów. Po upewnieniu się, że wszystkie dowody są na swoim miejscu ponownie przypatruję się obwiesiom, którzy ze mną tu trafili. Ciężko o nich cokolwiek powiedzieć coś pomiędzy poszukiwaczami przygód, a zwykłymi moczymordami, ale właściwie tak każdy awanturnik wygląda ostatnimi czasy. Ubranie, które miałam na sobie wciąż jest na swoim miejscu: czerwone, luźne spodnie, biała tunika połączona sznurkami i spinkami odsłaniająca plecy i zwykłe podróżne buty koloru czarnego. W torbie prócz dowodów posiadam modlitewnik i trochę grosza, ale czymże są dobra materialne, gdy chodzi o duszę ludzką?

Im bardziej mgła opada tym lepiej się czuję. Drżę z podniecenia, a nie ze strachu - w końcu to Ravenloft. Ravenloft, gdy wydawało się, że wszystkie dowody zostały przeze mnie zgromadzone i mam ich tak mało, że aż głowa boli. Ale tu jest Ravenloft tu napewno jest więcej dowodów, bardziej różnorodnych, a może nawet coś pasującego do kawałków układanki, które już posiadam.

Słysząc zawodzenie jestem zadowolona, że miejscowi mówią w moim języku. Dzięki temu będzie dużo łatwiej pozyskiwać informacje i nie będzie takiej groteski jaka odbyła się swego czasu w mroźnych rejonach świata, gdy razem z drużyną wyrwali języki połowie prymitywnego plemienia zanim zorientowali się, że plemie to nie było aż tak twarde tylko po prostu nie rozumieli zadawanych im pytań. Ale nie czas teraz myśleć o przeszłości. Mgła coraz bardziej opadała.

W końcu pojawiły się żałosne istoty, a miejsce przejścia okazało się prawdopodobnie miejscem tragedii gdzie jakaś Elizabeth zginęła. Pewnie była ważna dla tego robactwa z różami. Być może wypadałoby się teraz przedstawić, ale zamiast tego mówię:

- To chyba miejsce jakiejś tragedii, a te jednostki to żałobnicy. Myślę, że powinniśmy wyjść z tych ruin, bo tamci mogą się zirytować naszą obecnością. Potem byśmy z nimi pogadali. No chyba, że chcecie pomóc im w ich niedoli i usunąć ich z tego padołu łez. Ja jednak wolałabym pogadać z nimi, to napewno bardzo miłe istoty pomimo wyglądu i prawdopodobnie zapachu.

Niezależnie od odpowiedzi towarzyszy wychodzę poza obręb zrujnowanej zabudowy.
 
Anonim jest offline