Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2011, 03:15   #135
Bartosh
 
Bartosh's Avatar
 
Reputacja: 1 Bartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znany
Najpierw cholerny Troll, potem ucieczka na statek, dziwne głosy i przymusowa drzemka. Ursuson skubał rozwichrzoną i zaniedbaną brodę, zastanawiając się ile czasu upłynęło, od pamiętnego osaczenia przeklętego maga. Na szczęście znowu czuje twardy grunt pod stopami, a świeży powiew wiatru, niosący mniej świeże zapachy pobliskiej ludzkiej osady, działał stymulującą i pozwalał wojownikowi powoli skoncentrować myśli. Nie uszło jego uwadze, że wierna Koza Nostra pozostała u jego boku, mimo wielu okazji do wzięcia kopyt za pas.

„ Bo ja zawsze wiedziałem że to dobra Koza była”


Nie miał jeszcze czasu sprawdzić zawartości plecaka, pamiętając jednak, że nie ma tam już cennego miodu. Ważne, że nikt nie zabrał jego broni, na której podpierał się w czasie marszu, krzywiąc się czasem.

„Coś mnie w boku łupie, jakby mi ktoś kijem solidnie przejechał. To chyba od trolla. Psiakrew”

Nagle do jego uszu dobiegł przeraźliwy, choć nieco stłumiony pomruk. Rozejrzał się czujnie, lecz długą chwilę zajęło mu dojście do źródła niepokojących odgłosów. Widocznie nie jadł i nie pił nic od wielu dni, o czym został właśnie powiadomiony ostrzegawczym komunikatem prosto z trzewi. Zbliżali się do sioła i czujny nos wojownika szybko podłapał zapach świeżego chleba i pieczonej rzepy. Wygłodzone trzewia ścisnęły się z radości.

Dotarli niemal do samych zabudowań, stojąc teraz i wpatrując się w wieśniaków, oderwanych od swojej pracy i wyczekujących w napięciu na pierwszy krok grupy. Milczenie przedłużało się, i tylko psy rozszczekały się na dobre, wyczuwając wilka.

„Wilka? A skąd do cholery….a, pamiętam…”


Ursuson westchnął cicho na myśl, że będzie się musiał odezwać jako pierwszy. Nigdy nie słynął ze zdolności oratorskich, wobec opornych wieśniaków stosując zawsze międzynarodowy i bardzo perswazyjny język „Pięścioranto” Otwierał już zaschłe usta, próbując wydobyć z nich pozdrowienie, gdy niespodziewanie ubiegł go Drow.

„Do boju, tygrysie”


Witajcie! Wiecie może jak nazywa się ta wyspa? Albo chociaż gdzie jest jakieś najbliższe miasto, albo jakiś zamek lub inna większa siedziba?

- Nie zapomnij zapytać, czy nie mają czegoś do jedzenia i picia! – wojownik szepnął gorączkowo do elfa
 
__________________
Bar pod Martwym Mutkiem - blog Neuroshima RPG. Link w profilu. Serdecznie zapraszam!
Bartosh jest offline