Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2011, 17:20   #9
Balzamoon
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Młody człowiek przyglądał się uważnie wychodzącym za kupcem postaciom. Ubrany w szarą koszulę, brązowe spodnie przepasane skórzanym pasem nie wyróżniał się zbytnio. Siedząc zaś z dala od ognia, pod ścianą nie zwracał na siebie uwagi. Powoli, można by rzec z niechęcią, przeżuwał posiłek złożony z kaszy z omastą i kawałka mięsa. Popijał piwem, często się krzywiąc jakby mu niezbyt smakowało. Gdy do karczmy wpadł pokrwawiony kupiec, wysłuchał jego rewelacji z zainteresowaniem, ale nawet nie drgnął, gdy ten począł wołać o pomoc w uwolnieniu córki. Ze znacznie większym zaangażowaniem natomiast rozpoczął obserwację tych, którzy na wezwanie odpowiedzieli. Chłopów i drwali zignorował, przebywał tu już trzeci dzień i zdążył wyrobić sobie zdanie o wszystkich stałych bywalcach karczmy. Znacznie ciekawsi byli przyjezdni.
Odprowadził spojrzeniem krasnoluda. "Chciwość czy głupota i chęć bitki?" Zadał sobie pytanie. "Raczej wszystkie te cechy." Zdecydował, tracąc nim zainteresowanie. Gdy poderwało się dwóch kolejnych mężczyzn ocenił ich po kolei. Pierwszy śmierdział sigmarytą na odległość. Młot, szaty i symbol jednoznacznie określały jego rolę, choć tego, co mówił chłopom nie poparłby chyba nikt z jego przełożonych. "Fanatyk, buntownik i kandydat na heretyka." Drugiego obserwował nie dłużej. Wszystko wyjaśnił mu przesadnie wielki symbol Sigmara i korbacz."Fanatyk, fanatyk, fanatyk, czyli głupiec, na jedno wychodzi." Gdy kolejny mężczyzna zaczął szykować się do wyjścia pomyślał. "Wielki, silny, ciężka broń, ciekawe czy potrafi myśleć?" Kolejna osoba była dla niego zaskoczeniem. Kobieta. Na ile to było możliwe oszacował jej sylwetkę. Spodobało mu się to, co zobaczył. "Zgrabna, na przyrodzenie Ulryka, naprawdę zgrabna. Na dodatek uzbrojona i pewna siebie. Takie często lubią przygody. Nie tylko na szlaku, ale i w łożu. Może jednak warto się tą wyprawą zainteresować?" Odstawił opróżniony, nie wiadomo kiedy, kufel. Wstał i ruszył na poddasze po swoje rzeczy. Narzucił płaszcz, do plecaka wrzucił rzeczy, wyciągnął spod łóżka czarną skórzaną torbę, owinął szyję chustą i założył kapelusz. Chwycił kij podróżny i był gotów do drogi. Szybko jeszcze raz sprawdził czy niczego nie zapomniał i zbiegł do mocno opustoszałej karczemnej izby. Podszedł do Olafa. Ten z ciężkim westchnieniem postawił przed nim butelkę miętówki. Młodzieniec uśmiechnął się do niego.
- Widzę Olafie żeście człowiek słowny. Nocleg i darmowe jedzenie za leczenie we wsi i butelka przedniej miętówki za wyrywanie zębów u drwali. Dziękuję za gościnę. – Butelka znikła w torbie. "Dobrze nie wiesz jak ta gościna była przyjemna, gospodarzu." Uśmiechnął się do jasnowłosej dziewczyny obsługującej pozostałych w karczmie gości i upewniwszy się, że Olaf tego nie widzi, posłał jej całusa. Następnie nie zwracając już na nic uwagi wyszedł przed karczmę. Zobaczył, że do wyprawy dołączył jakiś brzydal z poparzoną twarzą i dobrze zbudowany człowiek w szacie. "Rębajło i cholera wie kto." Nie zaprzątał nimi uwagi tylko jeszcze raz obejrzał nieznajomą. Widząc, że kilka osób spojrzało na niego powiedział.
- Sądzę, że i ja się przyłączę do tej wyprawy. Widzę tutaj dużo stali, wiele mięśni i rozumu ledwie tyle żeby tym wszystkim poruszać. Choć muszę przyznać, że niektóre osoby mają całkiem ładnie rozmieszczone… umięśnienie. – Obmacał wzrokiem kobietę.
- Me imię Gregor. Walka nie jest mym powołaniem, lecz ranni docenią mą pomoc gdyż na opatrywaniu ran znam się dobrze. – Poklepał torbę przytroczoną do pasa, z której dobiegł brzęk metalu.
- Nim zdążysz napuszonym tonem rzec, iż uczono cię opatrywać rany, to wiedz, że robię to lepiej. – Zwrócił się do kapłana Sigmara, nim ten nawet otworzył usta.
- Jeszcze jedno, jesteś może kurtyzaną? – Z bezczelnym uśmiechem zadał to pytanie jedynej w grupie kobiecie.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche
Balzamoon jest offline