Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2011, 18:51   #35
Blackvampire
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Wkroczyli do wspaniałej krasnoludzkiej karczmy, przywitały ich tam spojrzenia bywalców, jednak po krótkich oględzinach wrócili oni do swych własnych spraw, co jak najbardziej odpowiadało Eckhardtowi. Grupa usiadła przy stole na porządnie zrobionych krzesłach. Była to miła odmiana po pokracznej i niewygodnej ławie z gospody Martwych Wrót.

Grupą szybko zainteresowała się gospodyni owego lokalu, wysoka jak na swą rasę krasnoludka z pięknymi, długimi warkoczami. Pewnikiem miała sporo zalotników, a i mieczem robić umiała sądząc po trofeach zdobiących ściany przybytku. Markus wdał się w rozmowę z kobietą, wypytując ją o najistotniejsze informację. Dobrze, wydawał się być rozgarniętym człekiem, a taki zawsze się przydaje. Górnik spojrzał na Thrunmira, do tej pory nie odezwał się ani słowem, nawet w kierunku swoich khazadzkich braci. Dziwny typ, tatuaże, które zdobiły jego ciało budziły niepokój.

Zweisteiner pogładził zarośnięty podbródek, jakaś myśl, a raczej wspomnienie, kotłowała mu się w głowie. Zdaje się, że kiedyś słyszał o tych wytatuowanych wojach, ale nie umiał sobie przypomnieć kim byli dokładnie. Wiedział tylko tyle, że z jakiegoś powodu są niezbyt szanowani wśród swych braci i sióstr. Przemyślenia przerwało mu uderzenie niziołczej piąstki o blat stołu. Oczy mężczyzny spoczęły na Zachariasie, po czym przeniosły się na krasnoludzką kobietę.

Do rozmowy wtrąciła się Alessa, Eckhardt także więc postanowił dodać coś od siebie
-Nie znamy tutejszych jaskiń, dobra mapa albo przewodnik są rozsądnym wyjściem. Łaska bogów może i uratowała nas od śmierci z rak zielonoskórych, ale drugi raz może nam się tak nie poszczęścić.- po chwili namysłu kontynuował, mówił spokojnym, nieco ponurym tonem -Jeśli wierzyć opowieściom, krasnoludzkie tunele potrafią ciągnąć się kilometrami, bez kogoś kto zna teren daleko nie zajdziemy, a ryzykujemy ponad to zabłądzeniem w mrocznych korytarzach, gdzie Sigmar jeden wie co się czai. Gdyby to ode mnie zależało, w ogóle bym tam nie schodził, ale sytuacja jaka jest każdy widzi i chyba...nie mamy innego wyjścia.- sposępniał jakby dopiero teraz uświadomił sobie w jakim gównie przyszło mu wylądować. Westchnął głośno i rozsiadł się nieco wygodniej na krześle.
-Zjedzmy, prześpijmy się i z rana poszukajmy przewodnika. A najlepiej pomódlmy się o pomyślność do Sigmara i Shalyi.- odparł po krótkiej chwili spoglądając po towarzyszach.
 
Blackvampire jest offline