Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2011, 08:29   #39
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Przeczekanie obecności obu niziołków brzmiało w teorii rozsądnie, w rzeczywistości okazało się jednak wyjątkowo nużącym i długotrwałym zajęciem. Najwyraźniej mali ludzie zbyt zachłannie wypchali wór drogocennymi butelkami, ogromny ładunek poruszał się bowiem wyjątkowo opornie i mozolnie. Wiele chwil minęło nim przemytnicy - jęcząc i złorzecząc - wreszcie dotargali przemycona whisky w pobliże skraju piaszczystego obszaru.
- O nie... - jęknął nagle czarodziej, spoglądając na srebrną tarczę Mannslieba.
Wydawało się, jakby ta przesunęła się nieznacznie, ustępując miejsca zielonej poświacie bratniego, złowróżbnego księżyca. Upiorne światło wysączyło się na nocne niebo, spływając ledwo dostrzegalnymi promieniami na pola piasku.
I wtedy te zaczęły się poruszać. Sypki materiał zapulsował, wzniósł się, opadł i zawirował. A w następnym momencie... wyrwały się z niego kościste dłonie, podciągając reszty martwych ciał na powierzchnie.


- Milo! Uciekaaaaj
- Ajjiiii! On mnie ma! Kuzynie, Ratuuuuj!
- A masz! A masz! -
rozległ się dźwięk metalu uderzającego o kość. - Puść ten worek! Puszczaj, bo cię wciągną!

Przemytnicy najwyraźniej byli w poważnych tarapatach. Wszędzie wokół nich z piasku wystrzelały następne kościste dłonie, wciągając niziołki i ich drogocenny ładunek - o który nadal zażarcie walczyli - pod ziemię. Mali ludzie wydawali się być na z góry przegranych pozycjach. Ich drobna broń nie była w stanie wyrządzić większych szkód rozbudzonym martwym.
 
Tadeus jest offline