- Popopopopopopo-po... obwiesic? Panie, na koooo-oronę Gilesa, ale za co mnie wieeee-eszac chcecececie? - [/i]Jean stojąc na beczce wyglądał na iście przerażonego. Był tak zaskoczony rozkazem że dopiero sznur na karku przywrócił mu język w gębie. - Ufam intuicji mego majordomusa. Co jak co, ale na łganiu i zdradzie zna się jak mało kto. Skoro mówi, żeś zdrajca, może mieć rację. Zatem, dla pewności. - lord był stanowczy. - Sasasasasam pokazał przeee-ecie, że jego intencją jeeee-est ukryć swoje cieciemne sprawki, dopókim nananananana twoje polecenie Panie praaaa-awdy o zajściach w karczmie nie rzekł, nananananana zamek mnie wiózł jaaaa-ako swój "nabytek" a dopiero gdym prapraprawdę o jego kooooo-onszachtach z karczmarzem popopopopowiedział, zaczął mnie ooooo-od zdrajców obzywać.
Samiście papapapapapnie go ooooo krętactwa oskarżyli i na tej podstawie niewinnego człeka chcecececececie nanananaan sznur posyłać. Iiiiii to jeszcze gdym nanananananana Twoje wlaaaa-asne polecenie mówić począł? - Panienka niewinnemu zawisnąć nie pozwoli. Jeśliś praw, pewnie cię uchroni. A teraz milcz już, bym i języka ci wyrwac nie kazał! - Berengar poczerwieniał na twarzy. - Jaaaaa-am nie szlaszlaszlachcic by swe święte oczy Papapapapapanienka na mój zywot obraaaa-acała, na kogo innego obróci i czyczyczyny oceni, w jej imię Ciecieciecieciecie Panie zaaaa-atem proszę: zmiłuj się naaaa-aad mym żywotem i swooo-oim hohohohohonorem. - Tedy niechaj ocenia. I milcz chamie, bym nie kazał z tobą katu porozmawiać!
Jean-Blaise obrócił oczy ku niebu zrezygnowany.
Tymczasem Szelma wciąż leżący na wozie skąd zabrali pazia na pieniek, patrzył na wszystko z zaciekawieniem. Stary kocur był nieruchawy lecz sytuacja wyglądała na dziwną. Rudy dwunóg dbający o żarcie dla niego i ciepły kąt do spania dyndał na sznurze choć jeszcze nie tak jak wielu dyndających na traktach, bo nogami w powietrzu nie fikał i krzyczał coś. Krzyczał też i drugi z dwunogów i zanosiło się na rozróbę. Szelma nie rozumiał niczego z tego co się dzieje, ale wspólnie spędzone lata wykształciły pewną więź solidarności z paziem. Kocur zmrużył zielone ślepia i wyciągnął pazury.
Czarny futrzany najeżony kłami i pazurami kształt wystrzelił z wozu ku Berengarowej twarzy. Choć kot nie był wielki, to niespodziewany skok na twarz miał być może szanse na to iż Berengar straci równowagę w siodle, kotu chodziło jednak nie o to a o manifestacje swej złości, co w sumie na jedno wychodziło.
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |