Eckel od razu ożywił się słysząc, że nadarza się możliwość zarobku. Robota miała polegać na pojmaniu jakiegoś mordercy. Co więcej wiadomo, że przebywa w przytułku dla obłąkanie chorych. Eckela zdziwiło trochę to, że maja przyprowadzić mordercę żywego, zabić mają tylko w razie komplikacji. Przecież równie dobrze można byłoby wymierzyć mu kare na miejscu, od razu. A później tylko przytaszczyć głowę mordercy, jako dowód wykonanej roboty. Na samą myśl o zabiciu tego człowieka po plecach Eckela przeszedł dreszcz. No, ale nasz klient, nasz pan. Skoro ma być żywy, niech i tak będzie.
-Panie, jak rozpoznamy tego zbira. Jakieś cechy szczególne posiada? Blizna, znamię, łysina, tatuaż? –zapytał chytrze Eckel.
Na słowa czorta Eckel wzdrygnął się. „Wiedziałem, że nie można mu ufać. Zapewne nawiał z tego przytułku. To by tłumaczyło to, dlaczego nie ma przy sobie żadnych rzeczy. Mam więc do czynienia z obłąkanym sługą zła”- Pomyślał w duchu.
-Myślę, że nie jest dobrym planem posyłanie tam jego- zerknął w stronę czorta. –Kto wie za co siedział w hospicjum i jak to się dokładnie stało, że już tam nie siedzi-dodał. –Nie powierzyłbym tak ważnego zadania, istocie jego pokroju. – tu nastąpiła chwila pauzy.
-Poza tym mam pewien plan. Mogę z łatwością dostać się na teren hospicjum zabijając tego tu czarnoskórego. Będę udawał niepoczytalnego, dzięki temu przeniknę za mury przytułku, jako umysłowo chory morderca. Może nawet znajdę wspólny język z naszym celem. A przy okazji przysłużę się bogom, pozbywając się tego sługi chaosu. – Dodał z pełna powagą Eckel. |