Shon Verpen
Po krótkich poszukiwaniach Shon jednak zrezygnował z posiłku. I tak nie był aż tak głodny. Zamiast tego zawrócił w kierunku głównego wejścia i biurka recepcjonisty. Zastał tam, jak się spodziewał, Szahan'a przesłuchującego recepcjonistę. Ciekawe czy się czegoś dowie. uśmiechnął się do siebie. Przechodząc obok tylko mruknął do pracownika hotelu -Dzień dobry.- i ruszył do drzwi prowadzących na zewnątrz. Wcześniej widział Eryka znikającego w tym samym przejściu. Shon wyszedł i stanął obok towarzysza. -Myślisz, że ta kradzież była wymierzona konkretnie w nas czy to tylko przypadek?- spytał patrząc w niebo i zastanawiając się jaka pogoda ich czeka. Wciągnął duży łyk świeżego powietrza. Cholera. Nie mam nawet za co kupić coś do jedzenia. pomyślał nie odrywając oczu od chmur leniwie płynących przez niebo.
__________________ Nie bój się śmiać z samego siebie. W końcu jest szansa, że przegapisz żart stulecia. |