Otrzepałem z siebie kurz i pył jaki przywarł do ubrania podczas szamotaniny z Autonem. Trochę mnie zaskoczyło działanie ,,jaja" , ale cóż... Tak to bywa z obcą technologią. Mimo wszystko się uśmiechnąłem. ,,Tak to bywa" brzmiało jakbym się na tym znał, a poza książkami i filmami sci-fi moja wiedza i doświadczenie są zerowe. Zgarnąłem rurkę i popatrzyłem jak blondyna zbiera ochrzan za swoją bezmyślność. Eh, i tak pewnie będzie jak w tych wszystkich amerykańskich filmach, że lalunia z sianem w głowie pożyje najdłużej. Choć w ,,AvP" zostało to ładnie zmienione. Zachichotałem przypominając sobie tą scenę. Może tak źle nie będzie. Najwyżej ocucę ją tą rurką. Z szyderczym uśmiechem ruszyłem w ślad za doktorkiem. Jak ja nie lubię plastiku. Pusty i bezbarwny, choć Ci autoni przejawiają sporą inteligencje w przeciwieństwie do swojej ziemskiej koleżanki.
Wewnątrz podałem doktorkowi dłoń na spóźnione powitanie. - Mam na imię Jakub ale wszyscy mówią do mnie Namir. - Z lekkim uśmiechem zaczynam krążyć po Tardisie oglądając go dokładnie. Ciekawe draństwo, całkowite zaprzeczenie wszystkich praw fizyki i nowoczesnej nauki, lecz oto jestem w nim! Chodzę po osobnym wymiarze i skacze między czasami! Niesamowite! - A przed chwilą? - pomyślałem z radością. Oparłem się o ścianę maszyny patrząc jak doktorek uwija się przy panelu. Pomachałem od niechcenia ,,zdobyczną" gazrurką. Może się przydać. - A przed chwilą? - Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. - Przed chwilą pokonaliśmy obcego! - moje myśli mało nie krzyczały z uciechy. Dokonałem czegoś niesamowitego! Nareszcie! Ale zaraz...
Coś jest nie tak... Zbliżyłem się do zaniepokojonego doktora i słuchałem pilnie co ma do powiedzenia. Gdy laska się wykrzyczała spojrzałem na maszynę i uśmiechnąłem się gorzko. - Nic dziwnego że nie możesz nas tam przenieść doktorku - westchnąłem - Nasz czas już nie istnieje więc nie możemy tam wrócić. Pewnie diametralnie zmieniliśmy jego bieg. Ciekawe tylko co się zmieniło tak bardzo że nie możemy nawet w jego pobliże się przenieść? - zamyśliłem się. Nie, nie byłem ani zestresowany ani nawet przygnębiony. Wręcz przeciwnie! Byłem poniekąd zachwycony obecnym rozwojem sytuacji. - Swoją drogą bardzo chciałbym się przenieść do przeszłości, ale jeszcze bardziej ciekawi mnie dalsza przyszłość. Internet, bazy danych i informacje co takiego zbroiliśmy. Co wy na to? - spojrzałem po zebranych pytająco.
__________________ We are the chosen ones, we sacrifice our blood
We kill for honour...
It seems to me like a journey without end
So many years, too many battles. |