Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2011, 01:09   #42
stega
 
stega's Avatar
 
Reputacja: 1 stega jest po prostu świetnystega jest po prostu świetnystega jest po prostu świetnystega jest po prostu świetnystega jest po prostu świetnystega jest po prostu świetnystega jest po prostu świetnystega jest po prostu świetnystega jest po prostu świetnystega jest po prostu świetnystega jest po prostu świetny
Ankarian

Kiedy się zbudził było popołudnie. Deszcz przestał padać a w powietrzu czuć było zapach wilgotnej trawy. Znajdował się w tym samym zagajniku, w którym spędził noc - niewielkiej kępie drzew położonej na wzgórzu, u podnóża którego przebiegała droga. Siedział oparty o drzewo. Podrapał obolałą głowę, jakby chciał się upewnić, że w dalszym ciągu jest na swoim miejscu po czym rozejrzał się dookoła. Kilka metrów przed nim rozpalono ognisko. Nad płomieniem w niewielkim kociołku gotowała się zupa, której zapach elf stopniowo wyczuwał. Doglądała jej dziewczynka w wieku około trzynastu lat ubrana w brązowe skórzane spodnie, kaftan tej samej barwy i białą koszulę. Miała jasną cerę długie czarne włosy zaplecione w warkocz i duże niebieskie oczy. Siedziała oparta o stertę ekwipunku, w skład której wchodził plecak Ankariana i reszta jego rzeczy. Gdy spostrzegła, że elf odzyskał przytomność zwróciła się do niego:

- Nie śpisz, to dobrze. Ojciec zaraz wróci.

- Co się ze mną stało? - zapytał po chwili, nadal się rozglądając dookoła. Ostatnie co pamiętał, to ból głowy, a teraz nagle obudził się tutaj i nie wiedział co się z nim działo.

- Ty i ojciec musicie porozmawiać. Śledziliśmy cię od wyjazdu z miasta czekając na okazję by porozmawiać sam na sam.

- Nie dało się tego załatwić mniej boleśnie? Czy musiałem poczuć ten okropny ból i stracić przytomność? - zadał kolejne pytanie, teraz już patrząc na dziewczynkę.

- Musieliśmy liczyć się z możliwością, że sięgniesz po broń. Zresztą ojciec nie zrobił ci większej krzywdy.

- Widzę, że nasz gość się przebudził.

Ankarian spojrzał za siebie, skąd dochodził głos. Jego właściciel, odzieniem przywodzący na myśl łowcę musiał mieć ponad dwa metry wzrostu. Był potężnej budowy ciała a jego łysy czerep szpeciło więcej blizn niż elf mógłby zliczyć.

- Ty i ja mamy do pogadania. Razem ze swoimi przyjaciółmi wpakowałeś się w gorsze gówno niż którekolwiek z was mogłoby przypuszczać. Jest kilka rzeczy o których powinniście wiedzieć a ponieważ reszta waszej grupy delikatnie mówiąc nie wzbudza zaufania jesteśmy skazani na załatwienie sprawy z tobą.

Elf przyglądając się nieznajomemu, odczuł lekki strach. Na wojnie spotykał się z wieloma potężnymi przeciwnikami, ale zawsze miał broń, a teraz mimo,że nic nie wskazywało na walkę, to bał się trochę o siebie. Z drugiej jednak strony, gdyby ten mężczyzna chciał mu coś zrobić, to zrobiłby to już wcześniej.

- Może najpierw powiedz mi, kim w ogóle jesteś - zaproponował po chwili, nie spuszczając wzroku z rozmówcy.

- Nazywam się Edgar Falkenberg i zajmuję ściganiem ludzi wyjętych spod prawa. Ponad tydzień temu wynajęto mnie bym odnalazł pewnego człowieka, tego samego którego wy szukacie.

Ankarian drgnął lekko, gdy mężczyzna się przedstawił. Nie spodziewał sie, że to właśnie z nim miał teraz do czyneinia. Jednak teraz nie było czasu, aby się nad tym zastanawiać. Skoro już miał z nim rozmawiać, to trzeba było to załatwić szybko i wrócić do reszty. Swoją drogą elf był ciekawy, co oni teraz robią i czy przejęli się jego zniknięciem.

- O czym dokładnie chcesz porozmawiać? - zapytał po chwili.

- Nie wiem kto was wynajął do tej roboty, jednak kimkolwiek jest ów osobnik zamiast wypłacić wam obiecaną nagrodę pozbędzie się was jak tylko wykonacie zadanie. Oprócz waszego zleceniodawcy Kempera szuka kilka innych osób. Jest wśród nich pewna kobieta, która wcześniej czy później zechce się z wami skontaktować i przekabacić na swoją stronę jeżeli jeszcze tego nie zrobiła. Chciałbym was przestrzec przed przyjęciem jej propozycji, gdyż może to mieć dla was podobne następstwa co pozostanie wiernym swojemu zleceniodawcy.

- Jednego z nas już ktoś zabił, ale jeszcze nie wiemy kto dokładnie. Jeśli chodzi o jakąś kobietę, to już się ona z nami skontaktowała. Tylko, jak się ona nazywała? - elf zaczął się nad tym zastanawiać. Wtedy nie poświęcał jej zbytniej uwagi i teraz tego żałował. - Już wiem. Przedstawiła się jako Diana Valnor. Mieliśmy się z nią spotkać i przynieść na spotkanie dziennik Kempera zapisany szyfrem. Powiedziała, że pomoże nam zająć się rozszyfrowaniem tego szyfru. Mieliśmy się z nią spotkać chyba dzisiaj wieczorem, ale nie jestem pewien, bo nie słuchał zbytnio rozmowy którą przeprowadziła z nią reszta.

- Dobrze zrozumiałem? Macie jakiś zaszyfrowany dokument należący do Kempera?

- Tak, w noc, kiedy się włamaliśmy do jego domu, Oskar, ten niziołek, coś znalazł. Chyba wszystko jest zapisane jakimś szyfrem wojennym, ale żadne z nas nie było wstanie tego odczytać.

- Na waszym miejscu nie radziłbym pokazywać tej księgi kobiecie. Powiem więcej. Biorąc pod uwagę jakie informacje może ona zawierać za sam fakt jej posiadania możecie trafić na szafot. Dla waszego dobra byłoby najlepiej gdybyście zniszczyli ten dokument podobnie jak wszystkie inne papiery znalezione u Kempera i zapomnieli o całej sprawie.

- Dlaczego mówisz mi to wszystko? Czy życie mnie i reszty, coś dla ciebie znaczy? - zapytał elf, będąc zaskoczony tą całą sytuacją. Nie spodziewał się, że spotkanie z tym łowcą będzie tak wyglądało i do tego, że będzie chciał on ostrzec jego i innych.

- Ujmę to tak - dla moich zleceniodawców jest wszystko jedno czy po zakończeniu poszukiwań odejdziecie w siną dal czy też skończycie na dnie Reiku. Ja jednak nie mam zwyczaju pozostawiać po sobie stosu trupów wszędzie gdzie tylko się udam. To lubi się mścić. Gdybyś był zbirem, na którego dostał kontrakt nie zastanawiał bym się przez chwilę nad odebraniem ci życia. Tak się jednak składa, że ty i twoi przyjaciele znaleźliście się w złym miejscu o złym czasie i wpakowali w coś co was przerasta. Dlatego zanim ucieknę się do metod nieco bardziej bezpośrednich chciałem dać wam szansę na wycofanie się.

- Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? - zapytał szybko i powoli wstał. - Jeśli nie, to chyba powinienem, wracać do reszty i ich ostrzec. Już jeden z nas zginął, więc nikt więcej ginąć nie powinien. Poza tym jeśli mówisz prawdę, to muszę zdążyć ich powiadomić przed spotkaniem z Dianą.

- Możesz odejść.

- W takim razie chyba powinienem ci za to podziękować, więc dziękuję - powiedział szybko i zabrał swoje rzeczy.

Nie było czasu do stracenia, wiec od razu ruszył biegiem do miasta i magazynu przy którym mieli się spotkać rano. Wątpił, że kogoś tam zastanie, ale może chociaż zostawili dla niego jakąś wiadomość. Dotarcie do miasta zajęło mu kilka godzin. Gdy znalazł magazyn słońce chyliło się ku zachodowi. Wewnątrz nie zastał żadnego z towarzyszy. Dostrzegł coś co mogło być wiadomością pozostawioną przez resztę drużyny jednak nie umiał jej odczytać. Nie wiedząc co dalej począć ruszył w stronę "Wron". Nawet jeśli ich tam nie zastanie być może ktoś z gości będzie wiedzieć co się z nimi stało.
 
__________________
Nie możesz być pewien swej racji, jeśli o argumentach swoich oponentów nie będziesz wiedział więcej od nich samych.

M. Friedman

Ostatnio edytowane przez stega : 08-02-2011 o 01:18.
stega jest offline