Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2011, 11:11   #17
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
- Jeszcze jedno, jesteś może kurtyzaną?

Bezczelne pytanie jak bicz smagnęło ją po policzkach wywołując na nich rumieniec wściekłości. Sięgnęła odruchowo do rękojeści gotowa skoczyć fircykowi do gardła kiedy jeden z mężczyzn szykujących się do wymarszu stanął w jej obronie prawie naskakując na bezczelnego typka.

Ty chamie! – wykrzyknął.– Nie waż się powiedzieć czegoś takiego ponownie!

Złość minęła Kayi jak ręką odjął. Koguty. Jeden i drugi, a ona niepotrzebnie się uniosła. Obróciła się do fircyka, zbliżyła się i spojrzała mu śmiało w oczy z krzywym uśmieszkiem na twarzy:

- Tak was panie lędźwia swędzą? Naści kilka miedziaków, może któryś z chłopów pozwoli waści wychędożyć jedną z owiec. - obróciła się na pięcie i przestała reagować na jakiekolwiek zaczepki.

Podjęła się zadania, a właściwie dwóch i to na nich musiała się skoncentrować.

Wyruszyli zwarta grupą. Kilku śmiałków i grupa chłopów uzbrojona w widły oraz paru drwali z siekierami w rękach.
Mrok lasu oświetlały jedynie ich pochodnie. Dziwna była ta cisza panująca dokoła, dziwny i złowieszczy wydawał się las nocą. Kaya nie mogła oprzeć się wrażeniu, że coś lub ktoś ich w tych ciemnościach obserwuje. Niemalże słyszała bicie własnego serca.

Do miejsca napadu dotarli w miarę szybko. Już z daleka poczuli mdlący zapach krwi, od którego aż kręciło się w głowie. Kobieta rozejrzała się oświetlając sobie drogę pochodnią i od razu przystąpiła do sprawdzenia śladów. Musiała czymś się zająć, żeby zwalczyć falę mdłości. Pomogło.
Coś tu nie pasowało. Przy wozie i koło drogi leżały cztery ciała. Tymczasem krwi, która zbierała się w kałuże było o wiele za dużo. Tak dużo, ze niektórzy tonęli w niej po kostki. Do tego te kozie łby. Czy ktoś chciał ich omamić i przekonać, że napadu dokonali zwierzoludzie? Bo jaki inny mógłby być powód rozrzucenia zwierzęcych głów na szlaku? Ale wtedy dlaczego nie usunięto strzał? Przecież zwierzołaki nie potrafia posługiwać się łukiem.
Kaya zmrużyła oczy… Dziwne. Do tego to ciągłe intuicyjne przekonanie, że coś ich cały czas obserwuje z głębin lasu. Usunęła się trochę w cień i ustawiła tak aby mieć zasłonę z wozu.

Przyjrzała się uważniej reszcie grupy. Chłopi wyglądali na przerażonych, ale ich wiara w zabobony nie była niczym nowym. Dla nich to przedstawienie było wiarygodne. Krasnolud pochłonięty był właśnie dyskusją z przerażonym kupcem, a wyznawcy Sigmara postanowili podążyć za jakimś błyskiem, który dostrzegli między drzewami.
Człowiek z paskudną blizną na twarzy przez chwilę kręcił się pomiędzy ciałami, przy wozie i na drodze, a potem na chwilę zniknął w chaszczach, żeby stanąć z zamyśloną miną w pobliżu. Musiał chyba wyczuć jej spojrzenie, bo ich wzrok skrzyżował się.

Mężczyzna dyskretnym gestem uczynił kilka znaków. Zrozumiała. Miał rację. Ta sprawa śmierdziała gorzej niż zeszłoroczny truposz. Odpowiedziała posługując się tą samą metodą.
Wtedy krasnolud ryknął do wszystkich, odwracając się od kupca:

- Hej, ludziska! Nie rozłazić się! Śladów szukać, butów nie kopyt! To jakieś zwyczajne oprychy. Dostaniemy tych figli di puttana, co córeczkę panu Ottonowi porwali!

O tak, tu miał rację. Trzeba było dokładniej przeszukać okolicę. Na wszelki wypadek trzymała broń w pogotowiu.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline