Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2011, 19:12   #143
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Tancerz wciąż miał w uszach dźwięk rozpadającej się złotej kuli. Sfery która nie powinna się rozpaść, miejsca z którego nikt nie powinien uciekać. Samo wchodzenie tam było straszne i niebezpieczne, dlatego ucieczka nie powinna być możliwa. Ponadto teraz mentant chciał zabrać ich w podobną podróż. Szajela bolała głowa gdy atak „Przenikliwości” świdrował jego umysł. W końcu zaś tancerz został zaciągnięty w miejsce do którego wcale trafić nie chciał...

~*~

Pojawił się w głównej sali amfiteatru. Miejsce gdzie trenował, bawił się, ale też tam gdzie to inni zabawiali się jego kosztem. Mroczne sylwetki otoczyły jego osobę. Osoby które mgliście pamiętał, persony uczniów i nauczycieli. Szajel na klęczkach spojrzał po ich twarzach, nie widział na nich przyjaznych uśmiechów jedynie szydercze uśmiechy. Arlekin skulił się w sobie zasypany przez obelgi, docinki i uszczypliwe uwagi. Z każdą sekundą szlochał coraz głośniej skryty twarzą we własnej ręce.
Czemu tu był?
Gdzie podziali się inni?
Czemu po raz kolejny musi to przeżywać?

Nie znał odpowiedzi na te pytania które pojawiły się w jego głowie. Wiedział jednak, że ta tyrada nie zbliża się wcale ku końcowi, trwała i trwała. Każda sekunda zaś zdawała się wiecznością Aż w końcu jedna z nich przyniosła zbawienie. Ulgę w postaci muzyki...
Harmonia...

~*~

Arlekin z bólem otworzył oczy i spojrzał na zaistniałą sytuację. Bolało go całe ciało, był zmęczony po wyzwoleniu tak ogromnego pokładu mocy, ponadto paraliżowała go moc broni przeciwnika. W milczeniu i bezruchu obserwował scenę rozgrywającą się między podróżnikiem, generałem i szmaragdoskrzydłym. Gdy ich przeciwnik zniknął dopiero wtedy do tancerza dotarło co się stało.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=vqdjhNdulwQ[/MEDIA]

Spojrzał na nieruchome ciało Shakti i zamarł w bezruchu. Leżała cicha i spokojna, jak gdyby spała. Jedynie krzyki zrozpaczonego generała dawały dowód na to że ona nigdy się nie obudzi. Szajel poczuł pustkę w żołądku, ssącą nicość która wypełniła jego ciało od środka. Chłopak spojrzał na swoje ręce i położył je na swojej głowie zaciskając palce na włosach.

- Głupcze właśnie na to czekałem!

Przypomniał sobie słowie mentanta. Gdyby wtedy nie podał mu ręki, ten by się nie wydostał... Harl mówił, że ma być tarczą a on zawiódł... Nie dolał nikogo obronić.
Chłopak uderzył pięścią w drewnianą platformę, potem po raz kolejny rozcinając tym samym skórę na swojej dłoni. Chwycił złoty kolec i znowu go pocałował pieczętując broń, by ta nie wyrwała się spod kontroli. Wszyscy w okolicy usłyszeli płacz małego dziecka w swych głowach. Broń była smutna gdyż znowu trafiła do swego więzienia, powracając do dawnego wyglądu.
Wszyscy powoli ruszali w stronę bramy. Arlekin nic nie mówił. Jego myśli szybko krążył po swoich własnych torach...

~*~

Tancerz który przyglądał się oparty o drzewo jak Yue wykopuje grób przy pomocy swej magii podszedł do generała. Chłopak był w opłakanym stanie, bowiem w żaden sposób nie zajął się jeszcze swoimi ranami. Jego ubranie było podarte w licznych miejscach, zaschnięta krew brudziła odzież jak i ciało arlekina. Nieskończony o różowych skrzydłach trząsł się z zimna i nerwów. Własnymi rękoma obejmował się jak gdyby próbował znaleźć w nich pocieszenie. Spojrzał na generała oczami pełnymi bólu, smutku i ukrytego w głębi nich obłędu. Następnie przeniósł wzrok na grób, by po chwili wrócić nim na swego przełożonego.
- To moja wina.... - powiedział cicho a palcami kurczowo przebiegł po swoim ciele. - Gdybym rozumiał moją broń to on by się nie wydostał... - Szajel głośno pociągnął nosem i zadrżał na całym ciele. - To moja wina...
- Wszyscy zawiedliśmy. - odparł zimny głos Thornheada.- Czasu nie można cofnąć. Musimy iść dalej... - mężczyzna ułożył w dole ciało martwe ciało Shakti, składając jej ręce na piersiach.
Dziewczyna wyglądała, jakby była pogrążona w głębokim śnie...
Szajel przyglądał się temu w milczeniu, by w ostateczności podejść do grobu i odpinając jedną ze swych ozdóbek wpleść ją we włosy Shakti. Tancerz wstał z "kucków" i prostując się pozwolił by zimny wiatr owiał jego twarz. Spojrzał gdzieś daleko poza horyzont, smutnym rozmarzonym wzrokiem.
- Jak daleko jest stąd do Minas'drill? - zapytał się na tyle głośno by przełożony mógł go usłyszeć.
Mężczyzna zignorował pytanie tancerza i zaczął układać obok ciała Shakti jej rzeczy - ubrania, ozdoby i inne cenne rzeczy, zatrzymując dla siebie jej szpadę oraz kilka flakonów z barwną cieczą. Nim skończył, z nieba zaczął prószyć delikatny śnieżek. Thornhead wstał z klęczek, ale po chwili wbrew swojej woli znów na nie wrócił, zginając się w pół i dotykając głową śniegu. Nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Jego rozpacz była niema.
Szajel patrzył wciąż poza horyzont po czym w ciszy podszedł do swojego tobołka i podniósł go do góry. Rozi pisnęła cicho i spojrzała ze środka przestraszona na swego przyjaciela.
- Musze lecieć... - oznajmił głośno tancerz. - I naprawić to co zrobiłem...- po tych słowach rozłożył szeroko skrzydła. Niczym smutny mściciel wybierający się na swoją ostatnią misją. Spojrzał na północ i powoli wzbił się do góry. Nim zdążył wzlecieć w powietrze, Thornhead jak błyskawica wstał, chwycił tancerza za nogę i grzmotnął Szajelem w kopiec twardego śniegu.
- Nikt nigdzie się nie ruszy, jeśli nie wydam takiego rozkazu! - wrzasnął.- Naucz się pokory, dzieciaku! Świat nie jest taki prosty, żeby móc na nim bezkarnie być beztroskim!
Szajel trwał chwile nieruchomo w śniegu. Słuchał tego co mówi do niego generał, a jego ręką podświadomie zacisnęła się w pięść. Gdy jego przełożony skończył swój krzyk wściekłości tancerz w ciszy się podniósł i usiadł na twardej górce białego puchu. Spojrzał spod grzywki różowych włosów na kapitana i cichym głosem zaczął mówić w jego stronę.
- Pana rozkazy jakoś nie należą do najlepszych to czemu mam ich słuchać... - Szajel spiorunował starego żołnierza wzrokiem.i kontynuował. - Na początku wprowadził Pan nas prosto w zasadzkę innych nieskończonych bo nie wysłał pan nikogo...0 arlekin chciał kontynuować jednak generał przerwał mu w pół słowa.
Świst stali ... błysk odbijającego się od niej światła - tyle jedynie zarejestrował młody arlekin, gdy poczuł na swej piersi bolesny dotyk chłodnej stali.
- Za dezercję mam prawo stracić podwładnego w trybie natychmiastowym. Chcesz żyć, to naucz się panować nad swoim językiem i czynami. Zachowujesz się jak rozkapryszony bachor, a ja nie zamierzam tolerować takiego zachowania. - generał spojrzał kolejno na wszystkie twarze z tym samym, surowym wyrazem twarzy.
Szajel wciągnął głośno powietrze w płuca ale długą chwile nic nie odpowiedział. Patrzył tylko gniewnie na generała po czym tylko prychnął i spojrzał na ostrze jego miecza. - Dobrze zostanę. Harl chciał żebym tu był.- Szajel odwrócił wzrok by nie patrzeć na generała.- Ale już wiem czemu Harl stracił z panem kontakt. Nie jest pan kimś kto rozumie świat, a Harl go rozumie. Pan chce żyć światem pełnym rozkazów i twardych reguł. A to właśnie przez taki świat giną inni, świat w którym wszystko jest jasno ustalone. Ktoś zrobił coś złego według zasad, inne zasady muszą go ukarać. Tylko jak widać gdy zasady wyrywają się spod kontroli, dzieją się złe rzeczy. Czym więc różni się świat w którym pan chce żyć od tego który chce stworzyć tamten osobnik? Ja nie widzę w tym różnicy. Harl też by jej nie widział.- Szajel podniósł się z kopy śniegu wciąż czując na ciele zimną stal broni generała i stanął przed dowódcą. - Bo ten świat jest beztroski, tylko że tacy ludzie jak Pan go zmieniają.
Thornhead zmrużył oczy, wciąż dotykając czubkiem miecza pierś tancerza.
- Harl nie zna świata tak dobrze jak ci się wydaje. Wystarczy, że spojrzysz na siebie. Tak ciężko jest dziś wychować prawdziwego mężczyznę, i jak widzę, Harlowi się to nie udało. - stwierdził bez skrupułów.- Osierocone szczenie zawsze będzie tylko szczenięciem. Nic dziwnego, że twój ojciec Upadł.
 
Ajas jest offline