Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2011, 20:26   #13
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
- Aleks, jesteś pewien tego .. tego ... sam wiesz ?

- Tak, nie może być inaczej - średniej postury człowiek odpowiedział swemu rozmówcy i zamknął oczy.

Pancerz błyszczał rzucony na łóżko. Kajuta była obszerna, tak jak przystało na szarego rycerza. Osoba zamieszkująca te cztery ściany od kilku tygodni rozmawiała właśnie z kapitanem statku. "Apokalipto", niewielki niszczyciel floty Imperialnej na którym rycerz kurował się od dłuższego czasu właśnie zmieniał kurs. W związku z tym kapitan opuścił Aleksa, zostawiając go tylko z myślami.

Szary rycerz był osobą średniej postury, dość słabej jak na wojownika. Wszystko przez to, że był on specjalistą od czyszczenia powierzchni planet glewią. Stanowczo wolał używać swych zdolności, które wybiły go tak wysoko w hierarchii zakonu "Szaraków". Przepisy na ogół mówiły jak żołnierz ma być przystrzyżony, jak ma wyglądać jego mundur i tak dalej, jednak Aleksa nieszczególnie to dotyczyło. Dobrze dogadywał się z wysokimi rangą oficerami, miał to coś co im się podobało. Włosy nie były długie, ale nie były też ścięte "na jeża". Miały kolor dość ciemnego brązu, co dość dobrze komponowało się z szarymi oczami. Te skierowały swe spojrzenie na prawą rękę. Od nadgarstka do ramienia była obandażowana. Mimo iż marines goili swe rany niezwykle szybko, ta nie chciała się zasklepić. Pomoc jaką otrzymał od najlepszych specjalistów wprawdzie była skuteczna, lecz wymagany był czas...

***


Postać rycerza dumnie prezentującego swe oblicze pojawiła się na mostku. Nadszedł czas. "Apokalipto" dowiózł wysłannika Imperium do celu. Po krótkim pożegnaniu z kapitanem statku przeniósł się niewielkim transporterem, nieuzbrojonym i podatnym na ataki, wprost do celu. Jego uprawnienia pozwoliły mu ominąć kontrole w portach i wszystkie formalności. Raz tylko był problemy, ale te Aleks ukrócił dość skutecznie.

- E142, jednostka obrony planetarnej do transportowca XK02, macie udać się za mną do portu kosmicznego na kontrolę.

W odpowiedzi pilot rzucił

- XK02 do E142, przewozimy osobę niepodlegającą jurysdykcji Gwardii.

- Ostatni raz ostrze...


Aleksander wziął radio od pilota i powiedział
- Mówi Aleksander Urallio z zakonu Szarych Rycerzy. Jak się nazywacie, pilocie ?

- Maks Skywhrite, sir.

- Gwarantuję wam, że jeżeli polecimy za wami do portu, jeszcze dziś trafisz na Nową Syberię, na pierwszą linię walk z orkami, pod dowództwo komisarza Lavrence'a.

- Wybacz, sir. Możecie lądować.


Dwa myśliwce zniknęły, a transporter leciał niepokojony aż do samego celu. Wylądowali na placu przed miejscem spotkania, mimo ogólnego zamieszania wśród lokalnego garnizonu. Maks chyba już poinformował kogo trzeba, gdyż nikt z obrony obiektu nie ważył się odezwać. Wszyscy tylko salutowali, a rycerz spoglądał na nich z kamienną twarzą.

***



Droga do pomieszczenia, którą "Szarak" pokonał jako ostatni nie była przyjemna. Mimo niewielkiego spóźnienia nic go nie ominęło, lecz obecność eskorty była dość irytująca i uciążliwa. Najwyraźniej gospodarz nie chciał pozwolić na rozglądanie się po tutejszych włościach. Cóż, pech.

Przeglądając akta, dojść można było do wniosku, że była to bardzo dziwna drużyna. Niewątpliwie misja będzie niebezpieczna, skoro aż tylu jest przedstawicieli organów związanych mniej lub bardziej z Inkwizycją. Zresztą, sama obecność Aleksa, na którą dowództwo nalegało nie jest zapewne przypadkowa. Tego jednak nie będzie dane się teraz dowiedzieć.

Przysłuchując się pytaniom reszty drużyny, Aleks nie zabierał głosu. W milczeniu analizował dane, obliczał tylko sobie znane zmienne i starał się wyczuć z kim ma do czynienia. Niestety, jego zdolności psioniczne był chyba tłumione przez obecność kogoś silniejszego, znacznie silniejszego. Cóż, na psioników też są sposoby. Wzrok Rycerza padł na glewię opartą o fotel. Kącik jego ust jakby drgnął w uśmiechu, dosłownie na ułamek sekundy.

Gospodyni, która podejmowała drużynę, pani Inkwizytor paliła jednego papierosa za drugim. Dla rycerza dym tytoniowy nigdy nie był atrakcyjny. Było to nużące, bez jakichkolwiek pozytywnych efektów. Podczas podróży i walk miał okazję smakować różnych używek, tytoń więc znajdował się na samym końcu tej listy. Zlustrował wzrokiem postać tej kobiety i bez problemu doszedł do prostego wniosku. Niewątpliwie była osobą silną. Począwszy od dość odważnego ubioru, przez karcące spojrzenia, papierosy i ton głosu, na spojrzeniu kończąc. Aleks unikał jej wzroku. Miał dziwne wrażenie, że jest tu więcej psioników.

Po odsłuchaniu nagrania, Rycerz nieco poruszył się. Walczył już z pradawną rasą Nekronów, niezwykle groźnymi przeciwnikami. Mało co nie przypłacił tego życiem. Drugi raz nie da się tak złapać, w bitwie z tym wrogiem nie można liczyć na nikogo. Smutne wydarzenia, ale lekcja na całe życie. Transportery ? To było dość interesujące. No i dlaczego aż czterdzieści kilometrów ? Cóż, Rycerz od dawna nie kwestionował rozkazów. Nie dla tego, iż uznał dowódców za mądrzejszych. Zwyczajnie wiedział, że nie będzie to miało, nie tyle chcianych, co żadnych skutków.

Wreszcie wstał, ogarnął wzrokiem zebranych i rzucił do nich, a zwłaszcza do przewodzącej temu zebraniu

- W związku z tym proponuję ruszyć natychmiast, pradawne rasy mają to do siebie, że nigdy nie wiadomo kiedy uwolni się energia zbierana przez tysiąclecia, nagłe zmiany są niezwykle groźne.
 
__________________
Także tego

Ostatnio edytowane przez Arsene : 08-02-2011 o 20:39.
Arsene jest offline